Tyrese Maxey poprowadził Philadelphię 76ers do ósmego zwycięstwa z rzędu notując na swoje konto rekordowe w karierze 50 punktów. W Philly nikt o Jamesie Hardenie już nie pamięta. A gdy mówimy o Hardenie, to LA Clippers przegrali czwarty mecz z rzędu odkąd dołączył do składu. Natomiast Los Angeles Lakers wygrali z Portland Trail Blazers osłabieni brakiem LeBrona Jamesa. San Antonio Spurs oddali 19-punktowe prowadzenie w rywalizacji z Miami Heat. Jeremy Sochan zagrał na dobrej skuteczności. Kolejną gorzką pigułkę musiały przełknąć gwiazdy z Phoenix.
NEW YORK KNICKS – CHARLOTTE HORNETS 129:107
- To najlepszy wynik punktowy New York Knicks w tym sezonie i ich trzecia wygrana z rzędu przed własną publicznością. W całym meczu podopieczni Toma Thibodeau rzucali na 54% skuteczności z gry. W rotacji Charlotte Hornets znów zabrakło ich najlepszego punktującego – Terry’ego Roziera (naciągnięcie pachwiny). Ekipa przegrała sześć z ostatnich ośmiu meczów.
- Knicks wykorzystali fakt, że Hornets dysponują jedną z najgorszych defensyw w lidze. Seria 24:11 w pierwszych sześciu minutach trzeciej kwarty pozwoliła im przejąć kontrolę nad meczem. W trakcie finałowych 12 minut prowadzili już różnicą 28 oczek. To piąte zwycięstwo Knicks w sezonie. Powoli zespół łapie odpowiedni rytm.
- Po stronie Hornets 32 punkty (13/20 z gry, 4/8 za trzy), siedem zbiórek i sześć asyst LaMelo Balla. Z ławki 16 oczek (7/9 z gry) Nicka Richardsa. Dla Knicks natomiast 24 punkty (9/16 z gry, 4/6 za trzy), cztery zbiórki i dwie asysty R.J.-a Barretta, kolejne 23 oczka (8/16 z gry, 6/8 za jeden), pięć zbiórek, pięć asyst i trzy przechwyty Juliusa Randle’a i 20 punktów (7/12 z gry) Jalena Brunsona.
BROOKLYN NETS – WASHINGTON WIZARDS 102:94
- Na pewnym etapie spotkania Brooklyn Nets prowadzili już różnicą 17 punktów, ale Washington Wizards zdołali tę stratę odrobić. Na 2:27 przed końcem, Mikal Bridges przechwycił piłkę i lay-upem doprowadził do remisu 92:92. To była część runu 15:0, która z 5-punktowej straty, dała Nets prowadzenie 102:94, z jakim zespół zakończył spotkanie i odniósł zwycięstwo.
- Nets wygrali na deskach 66:42. Kluczową rolę w tym meczu odegrała defensywa. Obie ekipy miały problemy ze skutecznością, dlatego ekipa z Nowego Jorku stwierdziła, że zbuduje swoją przewagę przede wszystkim dobrym zachowaniem w obronie. Wizards byli blisko, bo na 2,5 minuty przed końcem mieli prowadzenie. Następnie jednak popełnili trzy straty z rzędu.
- 20 punktów (8/12 z gry, 4/7 za trzy), siedem zbiórek, trzy asysty i cztery przechwyty zanotował z ławki Bilal Coulibaly. Kolejnych 14 punktów (6/8 z gry), dziewięć zbiórek, trzy asysty i trzy przechwyty Daniego Avdiji. Dla Nets 27 oczek (11/29 z gry, 2/14 za trzy), 13 zbiórek Bridges’a. 14 punktów (5/16 z gry, 2/11 za trzy), sześć zbiórek zapewnił od siebie Cam Johnson.
LOS ANGELES CLIPPERS – MEMPHIS GRIZZLIES 101:105
- Czwarta porażka Los Angeles Clippers odkąd do drużyny dołączył James Harden. Ten parę dni temu powiedział, że będzie potrzebował około dziesięciu meczów, by się odpowiednio w struktury nowego zespołu wdrożyć. Memphis Grizzlies z kolei zapisali na swoje konto dopiero drugie zwycięstwo w tym sezonie. W międzyczasie czekają na powrót zawieszonego Ja Moranta.
- Na 1:33 sekundy przed końcem Harden trafił trójkę, która doprowadziła do remisu. W jednej z kolejnych akcji miał szansę dać Clippers prowadzenie, ale spudłował. Po meczu trener Tyronn Lue mówił, że Harden musi być zdecydowanie bardziej agresywny. Clippers mają jednak kryzysowy moment. Grizzlies w ostatniej minucie meczu trafili sześć z ośmiu rzutów za jeden punkt i to dało im wygraną.
- Najlepiej punktującym graczem Grizz był Desmond Bane z 27 oczkami (10/24 z gry, 3/11 za trzy) i sześcioma asystami. Kolejnych 17 punktów (5/12 z gry, 3/7 za trzy), trzy zbiórki i siedem asyst Marcusa Smarta. Tylko 3/15 z gry Jarena Jacksona. Dla LAC 26 punktów (8/16 z gry, 3/7 za trzy), siedem zbiórek i siedem asyst Paula George’a oraz 20 oczek (7/13 z gry, 4/7 za trzy), trzy asysty Normana Powella. 11 punktów (4/12 z gry) Hardena.
PHILADELPHIA 76ERS – INDIANA PACERS 137:126
- To była noc Tyrese’a Maxeya. Zawodnik zdobył najlepsze w karierze 50 punktów i poprowadził Philadelphię 76ers do ósmego zwycięstwa z rzędu. Ekipa z Miasta Braterskiej Miłości ustawia się w pierwszym rzędzie do walki o mistrzostwo NBA. Znakomicie na początku sezonu układa się współpraca Maxeya z Joelem Embiidem, co bardzo mocno przekłada się na wyniki zespołu.
- Sixers nie zaczęli tak dobrze od sezonu 2000/01, gdy byli 10-0 i skończyli na finale NBA. W składzie Szóstek zabrakło rzecz jasna Kelly’ego Oubre Jr’a, u którego doszło do złamania żebra w wypadku samochodowym. Pacers przegrali po raz pierwszy od trzech meczów. Na początku czwartej kwarty objęli prowadzenie 105:104. Jednak Sixers odpowiedzieli kluczowym runem 18:6.
- Na 50 oczek Maxeya złożyło się 20/32 z gry, 7/11 za trzy i 3/3 za jeden. Dołożył do tego siedem zbiórek, pięć asyst i trzy bloki. 37 oczek (12/26 z gry, 12/14 za jeden), 13 zbiórek i siedem asyst autorstwa Embiida. Dla Indiany Pacers 25 punktów (9/14 z gry, 3/6 za trzy), 17 asyst Tyrese’a Haliburtona oraz 22 oczka (7/17 z gry, 4/9 za trzy), pięć zbiórek i trzy bloki Mylesa Turnera.
CHICAGO BULLS – DETROIT PISTONS 119:108
- Chicago Bulls próbują wyprostować kurs po zmiennej pogodzie, jaką napotkali na początku tego nerwowego rejsu. Na 7,5 minuty przed końcem meczu Bulls prowadzili z młodymi Detroit Pistons 99:91. W kolejnych minutach goście mieli szansę zredukować stratę do punktu, ale Kevin Knox spudłował swoją próbę. Po trójce Zacha LaVine’a miejscowi prowadzili 107:94 i na tym zakończyła się rywalizacja.
- W składzie Bulls z powodu urazu palca w stopie zabrakło Alexa Caruso, czyli najlepszego defensora rotacji. 29 punktów (11/19 z gry, 2/3 za trzy), cztery bloki DeRozana. 21 oczek (8/17 z gry, 3/7 za trzy), 12 zbiórek i cztery asysty Nikoli Vucevicia i 19 punktów (6/14 z gry) LaVine’a. Dla Pistons 17 punktów (6/13 z gry, 3/5 za trzy), 11 zbiórek Isaiah Stewarta i z ławki 18 oczek (7/8 z gry i 4/5 za trzy) Knoxa.
HOUSTON ROCKETS – DENVER NUGGETS 107:104
- Houston Rockets stali się jednym z największych zagrożeń w Zachodniej Konferencji pod wodzą trenera Ime Udoki. Poprzedniej nocy odnieśli szóste zwycięstwo z rzędu ogrywając aktualnych mistrzów NBA, którzy grają bez kontuzjowanego Jamala Murraya. Denver Nuggets nie pomógł nawet fakt, że Nikola Jokić zanotował swoje czwarte triple-double w sezonie.
- Na 19 sekund przed końcem Joker trafił trójkę, która zredukowała stratę jego zespołu do 102:103. W ostatnich sekundach mógł doprowadzić do remisu rzutem przez cały parkiet, ale piłka ostatecznie nie doleciała do kosza. To dopiero druga porażka Nuggets w sezonie regularnym. Spotkanie pomiędzy tymi ekipami było zdecydowanie jednym z najciekawszych spośród wszystkich rozgrywanych poprzedniej nocy.
- Na triple-double Jokicia złożyło się 36 punktów (13/26 z gry, 2/6 za trzy, 8/8 za jeden), 21 zbiórek i 11 asyst. Kolejnych 25 oczek (11/19 z gry, 3/10 za trzy), 10 zbiórek Michaela Portera Jr’a. Natomiast dla Rockets 26 punktów (9/21 z gry, 3/9 za trzy), cztery asysty Freda VanVleeta oraz 23 oczka (9/18 z gry), osiem zbiórek, pięć asyst i dwa bloki Alperena Senguna.
NEW ORLEANS PELICANS – DALLAS MAVERICKS 124:136
- Zaraz przed meczem Kyrie Irving przyznał się swoim kolegom, że czuje się zmęczony i chciał być w ten sposób wobec nich fair. Z drugiej strony była to prośba o pomoc. Potem jednak lider składu wszedł w mecz i znacząco przyczynił się do zwycięstwa Dallas Mavericks, już ósmego w sezonie. Pels grali bez kontuzjowanych CJ-a McColluma, Herba Jones’a i Trey’a Murphy’ego.
- To piąta porażka z rzędu zawodników z Luizjany. Do przerwy Mavs prowadzili 67:54 po 22 oczkach Irvinga. W trzeciej kwarcie goście z Teksasu wyszli z naładowanym magazynkiem. Wygrali tę część 42:31 i zbudowali przewagę, na którą New Orleans Pelicans nie mieli już żadnej odpowiedzi i na pewnym etapie czwartej kwarty musieli wywiesić białą flagę.
- Irving zanotował 35 punktów (13/20 z gry, 7/10 za trzy), sześć zbiórek i siedem asyst. Kolejnych 30 oczek (11/18 z gry, 4/9 za trzy), cztery zbiórki i dziewięć asyst Luki Doncicia. Dla Pelicans 20 punktów (9/17 z gry), pięć zbiórek i pięć asyst Brandona Ingrama. 18 oczek (7/11 z gry) i cztery asysty zapewnił od siebie Zion Williamson, który jeszcze nie wszedł na pełne obroty.
SAN ANTONIO SPURS – MIAMI HEAT 113:118
- San Antonio Spurs prowadzili w czwartej kwarcie tego meczu, ale pozwolili Miami Heat wrócić do gry w ich drugim meczu back-to-back. W konsekwencji ekipa z Florydy odniosła piątą wygraną z rzędu i po niemrawym początku sezonu w ich wykonaniu nie ma już śladu. Spurs na pewnym etapie spotkania prowadzili różnicą 19 oczek, ale w końcówce Heat mieli więcej determinacji.
- Z kolei dla młodych graczy Gregga Popovicha to piąta porażka z rzędu, co pewnie szczególnie gryzie Victora Wembanyamę, który w jednym z wywiadów mówił, że najbardziej na świecie kocha wygrywać. Na razie jednak SAS muszą przejść przez trudy pierwszych doświadczeń Francuza z najlepszą ligą świata. Ten przeplata bowiem lepsze występy z gorszymi. W czwartej kwarcie Heat nie mieli żadnej straty, Spurs popełnili ich sześć.
- 26 punktów (8/16 z gry, 4/7 za trzy), pięć zbiórek i cztery asysty Duncana Robinsona. 24 oczka (10/20 z gry), 11 zbiórek, sześć asyst i trzy przechwyty Bama Adebayo i 19 oczek (5/14 z gry, 8/9 za jeden), sześć zbiórek, cztery asysty Jimmy’ego Butlera. Dla Spurs 20 punktów (8/18 z gry, 3/10 za trzy), 12 zbiórek i sześć asyst Keldona Johnsona oraz 18 oczek (8/22 z gry, 2/9 za trzy), 11 zbiórek i siedem asyst Wemby’ego.
- Jeremy Sochan spędził na parkiecie 34 minuty i zanotował 16 punktów (6/9 z gry, 2/3 za trzy), pięć zbiórek, trzy asysty i dwa bloki.
PHOENIX SUNS – OKLAHOMA CITY THUNDER 99:111
- Oklahoma City Thunder zagrała wielką czwartą kwartę, by przyczynić się do szóstej porażki w sezonie poszukujących swojej tożsamości Phoenix Suns. Problemy zdrowotne gwiazd wyraźnie przeszkadzają rotacji trenera Franka Vogela załapać ten optymalny rytm. Suns nie zdobyli punktów z gry przez ostatnie 6,5 minuty spotkania! Finałowe 12 minut przegrali 13:31.
- Dla Thunder to trzecie zwycięstwo w ostatnich czterech meczach. Powoli widać w tej grupie pewien pomysł Sama Prestiego na to, w jaki sposób Thunder chcą podbić Zachodnią Konferencję. Trener Mark Daigneault po meczu chwalił swój zespół za to, jak poradził sobie w obronie przeciwko Kevinowi Durantowi i Bradleyowi Bealowi. Poza grą jest cały czas Devin Booker z urazem łydki.
- 35 punktów (13/22 z gry, 2/5 za trzy), siedem zbiórek i cztery asysty zanotował Shai Gilgeous-Alexander. Kolejnych 31 oczek (11/16 z gry, 3/4 za trzy) Jalena Williamsa. Do tego 18 punktów (5/10 z gry, 3/6 za trzy), sześć zbiórek, cztery asysty i dwa bloki Cheta Holmgrena. Dla Suns 28 punktów (7/18 z gry, 3/5 za trzy, 11/11 za jeden), dziewięć zbiórek i cztery asysty Duranta oraz 15 oczek (6/18 z gry), osiem zbiórek i pięć asyst Beala.
GOLDEN STATE WARRIORS – MINNESOTA TIMBERWOLVES 110:116
- To szósta wygrana z rzędu podopiecznych Chris Fincha. Czyżby to był sezon, w którym Minnesota Timberwolves na dobre włączy się do walki z czołówką Zachodniej Konferencji? Anthony Edwards wygląda na gotowego, by zyskać miano kandydata do nagrody MVP, bowiem prowadzi swój zespół do kolejnych wygranych. Poprzedniej nocy był szczególnie kłopotliwy dla defensywy Golden State Warriors.
- W grze ekipę z San Francisco starał się utrzymać Stephen Curry, ale nie dostał od swoich kolegów wystarczająco dużo pomocy, by GSW mogli w tym spotkaniu myśleć o wygranej. Na 5 minut przed końcem trójka Stepha zredukowała stratę jego zespołu do 89:100, ale w gruncie rzeczy Warriors nie byli w stanie stworzyć przeciwko dobrze zorganizowanym Wolves większego zagrożenia.
- Steph skończył mecz z dorobkiem 38 punktów (11/25 z gry, 5/13 za trzy, 11/13 za jeden), pięciu zbiórek i trzech asyst. Próbował mu pomóc Klay Thompson z 16 oczkami (5/16 z gry, 3/10 za trzy), pięcioma zbiórkami i trzema asystami. Dla Wolves 33 punkty (11/27 z gry, 1/9 za trzy, 10/10 za jeden), sześć zbiórek, siedem asyst Edwardsa i 21 oczek (8/14 z gry, 2/3 za trzy), 14 zbiórek, trzy asysty i dwa bloki Karla-Anthony’ego Townsa.
LOS ANGELES LAKERS – PORTLAND TRAIL BLAZERS 116:110
- Po wyrównanej pierwszej połowie meczu, w trzeciej Los Angeles Lakers w końcu udało się stworzyć przewagę. Gracze Darvina Hama wygrali tę część 35:23, ale w czwartej kwarcie i tak pozwolili Portland Trail Blazers wrócić, gdy Jerami Grant trafił za trzy i na pięć minut przed końcem przewaga gospodarzy stopniała do jednego punktu.
- W samej końcówce ważne punkty zdobył Rui Hachimura wspierany przez Taureana Prince’a i Anthony’ego Davisa. Tym razem Lakers nie pozwolili sobie na wpadkę i ograli osłabionego brakiem kilku kluczowych graczy rywala. W starciu nie zagrał LeBron James, który narzekał na obolałą lewą łydkę. Był to zatem poważny sprawdzian dla koszykarzy z LA, którzy grali również bez Jarreda Vanderbilta i Gabe’a Vincenta.
- Davis zanotował na swoje konto 30 punktów (10/20 z gry), 13 zbiórek, sześć asyst i trzy bloki. Kolejnych 19 oczek (6/10 z gry), pięć zbiórek, dwie asysty i dwa przechwyty Hachimury oraz 18 punktów (7/10 z gry), siedem zbiórek i trzy przechwyty Cama Reddisha. Dla Blazers 23 punkty (8/17 z gry, 3/6 za trzy), pięć zbiórek Jeramiego Granta i 19 oczek (7/15 z gry, 3/6 za trzy, trzy zbiórki oraz cztery asysty Shaedona Sharpe’a.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET
Wspieraj PROBASKET
