Trudno obecnie o drużynę, która prezentuje lepszą formę od mistrzów NBA. Los Angeles Lakers mają za sobą udany początek sezonu, zwłaszcza na wyjeździe, bowiem ustanowili nowy rekord zwycięstw. Poprzedniej nocy bez większych kłopotów pokonali Oklahomę City Thunder.
Zespół Franka Vogela zakończył krótką – trzymeczową – serię meczów wyjazdowych odnosząc komplet zwycięstw. Los Angeles Lakers pokonali rywali łącznie zdobywając 64 punkty więcej. Przy okazji zapisali się w historii, bowiem od początku sezonu wygrali siedem kolejnych meczów wyjazdowych. W ten sposób pobili rekord liczący 36 lat, gdy 6-0 byli Lakers Kareema Abdula-Jabbara i Magica Johnsona. To ogromny powód do dumy dla Franka Vogela i jego podopiecznych.
– Naprawdę graliśmy na wyjeździe? Bez fanów nie da się odczuć różnicy – mówił Anthony Davis. – Jedyną różnicą jest parkiet. Musimy jednak wyjść i walczyć każdego kolejnego dnia. Nadal staramy się wszystko poskładać w jedną całość, a gdy uda nam się przy tym wygrać, to jest to dla nas bonus – dodaje. Z tym że dwa z ostatnich trzech zwycięstw Lakers odnieśli w Houston, gdzie mecz oglądało… 3221 widzów. Z bilansem 10-3 Jeziorowcy są obecnie najlepszą drużyną zachodniej konferencji.
W Staples Center fanów nie ma, bo hrabstwo LA nie wyraziło zgody na choćby minimalną liczbę widzów. – Dobrze było zobaczyć kibiców w Houston – przyznał LeBron James. – Zawsze marzyłem o tym, by grać w moją ukochaną grę na oczach fanów – dodaje. Co ciekawe – zespoły, które grały na wyjeździe w dotychczasowych meczach rozgrywek 2020/21 osiągnęły bilans 88-78. Jeszcze nigdy w historii NBA nie zdarzyło się, by w tej kategorii spotkań było więcej zwycięstw niż porażek.
Przy okazji trener Vogel mówi o tym, że Lakers chcą być też wzorem do naśladowania pod kątem przestrzegania zasad wynikających z protokołu COVID-19. – Musimy sobie z tym radzić lepiej niż reszta ligi – podkreśla szkoleniowiec. – Działamy jak w bunkrze, kiedy opuszczamy LA. Jesteśmy wtedy tylko my. Teraz przy wszelkich restrykcjach cały czas przebywamy wyłącznie w swoim towarzystwie. Dzięki temu zacieśniamy relacje – kończy LeBron James.
Wspieraj PROBASKET
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET
