Z każdym dniem wiemy coraz więcej. Liga wznowi rozgrywki dopiero 31 lipca, a wszystkie drużyny będą grać w jednym miejscu. Jak zatem będzie wyglądać życie w bańce, w której przyjdzie zawodnikom spędzić nawet i trzy miesiące?
W piątek władze ligi ogłosiły, że do wznowienia rozgrywek przystąpi 22 drużyny. Dziennikarz The Athletic – Shams Charania – dowiedział się, na jakich zasadach bańka będzie funkcjonować. W ośrodku będzie mogło przebywać maksymalnie 1600 osób, testy na koronawirusa będą wykonywane codziennie, minimum siedmiodniowa kwarantanna dla zawodnika zakażonego oraz dźwięki trybun pobrane z NBA 2K.
W 1600 osobach mają znaleźć się zawodnicy i sztab szkoleniowy (około 770), sędziowie, personel ligi, telewizja i inni. Limit ten szybko się wypełnia, dlatego też członkowie rodzin nie będą mieli wstępu na ośrodek aż do czasu drugiej rundy play-offów. A i tak ich liczba zostanie ograniczona do trzech na jednego koszykarza.
Zawodnicy, którzy znajdą się w bańce nie będą mogli go opuszczać. To samo tyczyłoby się członków rodzin. Nie będzie tam oczywiście strażników, ale wszystkim przyświeca jeden cel – zakończyć sezon z rozstrzygnięciem.
Drużyny będą mogły trenować po trzy godziny w czasie gdy nie będą rozgrywane mecze. Następnie sprzęt będzie dezynfekowany. Odgłosy trybun mają funkcjonować na podobnej zasadzie do tych panujących w Bundeslidze. Dźwięki mają pochodzić z gry NBA 2K.
Gra w bańce ma funkcjonować podobnie do Ligii Letniej. Pierwsze mecze mają zaczynać się w południe tamtejszego czasu, a ruch na korcie ma trwać cały dzień. Jest to dobra wiadomość dla kibiców z Europy, ponieważ oznacza to, że znaczna część spotkań będzie rozgrywana w przyzwoitych dla nas godzinach.
Wspieraj PROBASKET
