Nie Kobe Bryant, Nie Shaquille O’Neal, a Robert Horry – tego prawdopodobnie nie spodziewał się żaden zawodnik Sacramento Kings, gdy Los Angeles Lakers zaczynali ostatnią akcję czwartej kwarty meczu numer cztery finałów zachodniej konferencji.
To bez wątpienia jeden z najważniejszych rzutów tamtych play-offów. Los Angeles Lakers na kilkanaście sekund przed końcem spotkania nr 4 w serii z Sacramento Kings, przegrywali dwoma punktami. Do dogrywki miał doprowadzić Kobe Bryant. Jego próba po ostrym wjeździe nie wpadła jednak do kosza. Pomarańczową złapał Shaquille O’Neal, ale jego rzut także okazał się nieskuteczny.
W podkoszowym zamieszaniu, Vlade Divac wybił piłkę prosto na szczyt. Ta trafiła w ręce Roberta Horry’ego. Zadaniowiec Lakers nie zastanawiał się długo oddając próbę za trzy. Piłka przecięła siatkę i dała Lakers niezwykle istotne zwycięstwo. Jeśli próba Horry’ego okazałaby się nieskuteczna, Kings wyszliby na prowadzenie 3-1 w serii. Drużyna Phila Jacksona stanęłaby więc pod ścianą.
– Sądziłem, że skończy im się czas – mówił po wszystkim Divac. To on wybijał piłkę, która trafiła prosto do Horry’ego. Zdobył w tym meczu 18 punktów, miał 14 zbiórek i 5 asyst. – Stałem tam cały czas i nagle… patrz, co znalazłem – wspomina Horry. Ten rzut miał ogromne znaczenie w skolekcjonowaniu przez Lakers three-peatu. – Dzięki Bogu za Roberta Horry’ego. I dzięki Bogu, że jego ojciec spotkał jego matkę – żartował Shaq.
Koniecznie zobaczcie cały mecz…
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET