Niekwestionowany numer jeden w opinii wielu kibiców koszykówki na całym świecie. Vince Carter w 2000 roku pozamiatał konkurencję i dał kibicom prawdziwe show. Z wypiekami na twarzy wspominamy jego podniebne wyczyny. Teraz jednak przyznaje, że założenie było inne.
Vince Carter zakończył już swoją karierę. Zawodnikowi nie było dane dokończyć finalnego sezonu przez epidemię koronawirusa. Atlanta Hawks nie została zaproszona do Orlando, a to oznaczało, że dla Vince’a nie ma już więcej szans. W ostatniej rozmowie z Ernie Johnsonem Carter wspominał swoją koszykarską przygodę i nawiązał do konkursu wsadów z 2000 roku. Okazuje się, że przed rozpoczęciem miał zestaw zupełnie innych wsadów.
By zwiększyć swoje szanse na zwycięstwo, zrezygnował z próby, którą miał być wsad 180 stopni bez rozbiegu, po wykonaniu zaledwie jednego kroku. Brzmi niewiarygodnie i Carter najwyraźniej obawiał się, że mu nie wyjdzie. – Nie czułem się dobrze z tym wsadem, więc go wyrzuciłem. Po prostu brakowało w nim elementu “wow” – twierdzi Carter, ale czy na pewno? – Wielu ludzi było zdumionych koncepcją, ale według mnie było z nią coś nie tak – dodaje.
– Wsady, które zaplanowałem pierwotnie mogłyby mi nie dać zwycięstwa. Wywaliłem te, których nie byłem pewny i przywróciłem wsady, które robiłem wcześniej i które na pewno miały w sobie efekt “wow” – przyznaje. Już wcześniej przyznał, że wiele z tego było improwizacją. Chcielibyśmy jednak oglądać taką improwizację w każdym kolejnym konkursie wsadów. Aaron Gordon i Zach LaVine z 2016 roku byli blisko.
"The dunks that I originally had planned, not gonna win… so I scrapped it right there on the spot."@mrvincecarter15 on his mindset going into his legendary performance in the 2000 Slam Dunk Contest. #NBATogether pic.twitter.com/AFbfoUYi61
— NBA (@NBA) July 7, 2020
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET