Po zakończonych fiaskiem rozmowach na temat przedłużenia kontraktu z Indiana Pacers Buddy Hield stał się, po Damianie Lillardzie, najbardziej rozchwytywanym dostępnym do wymiany zawodnikiem ligi. Od tygodnia telefon w centrali klubu w Indianapolis nie przestaje dzwonić, a o strzelca pytają kolejne zespoły. Dochodzą nas głosy, że jeden z nich wkrótce może zostać wykluczony z gry o strzelca.
Jak informował Shams Charania z The Athletic, do tej pory w czołówce wyścigu o Hielda znajdowali się Milwaukee Bucks, Philadelphia 76ers i Dallas Mavericks. Inni insiderzy dodawali także do tej grupy Orlando Magic oraz Boston Celtics. Z wieści przekazanych w weekend przez Marca Steina wynika, że z gry o zawodnika wkrótce usunięci mogą zostać Mavs, którzy do tej pory prawdopodobnie najczęściej kontaktowali się z Pacers.
Ekipa z Teksasu większość swoich dotychczasowych propozycji budowała wokół Tima Hardaway’a Jr-a, który mimo podobnej do Hielda charakterystyki, nie znajduje się w kręgu zainteresowań Pacers. Aby dopiąć wymianę z którymkolwiek zespołem, drużyna z Indianapolis liczy na pewnego rodzaju zachętę, którą mógłby być pick pierwszej rundy draftu. To wszystko sprawia, że ostateczna cena zawodnika może okazać się stosunkowo wysoka.
Patrząc na ubiegłoroczne problemy Mavericks i dokonane przez nich latem roszady można zastanawiać się, czy zawodnik o profilu Hielda jest drużynie w tym momencie potrzebny. Ekipa z Dallas oddawała w sezonie 2022/23 trzecią największą ilość rzutów zza łuku w lidze (ustępując tylko Celtics i Warriors), a teraz do składu dodała dodatkowo Granta Williamsa i Setha Curry’ego. W ubiegłych rozgrywkach 37,1% ich rzutów zza łuku znajdowało drogę do kosza, co było ósmą wartością w lidze.
Oczywiście strzeleckie umiejętności zawsze są w cenie, jednak można mieć wątpliwości, czy bardziej palącą dla Mavs sprawą nie jest na przykład dodanie kolejnego solidnego indywidualnie obrońcy na pozycji 1-2.
Wspieraj PROBASKET
