Portland Trail Blazers wygrywając z Utah Jazz mogli zbliżyć się na 1 mecz do Memphis Grizzlies. W końcówce jednak sędziowie zabrali im dwa punkty, które prawdopodobnie dałyby im dogrywkę i szansę na odniesienie ważnego zwycięstwa.
Memphis Grizzlies po przegranej ostatniej nocy z Philadelphia 76ers mają bilans 26-26. Gdyby Blazers udało się pokonać Jazz byliby bardzo blisko, bo z bilansem 25-28. Mecz był bardzo wyrównany i świetny wręcz do oglądania. Swój kolejny popis dawał niezawodny Damian Lillard, ale w kluczowym momencie zawiedli sędziowie:
Przepisy NBA mówią, że sędziowie mogą w takiej sytuacji zarządzić powtórkę tylko gdy odgwizdany został przez nich tzw. „goaltending” i mogą to wtedy potwierdzić, albo gdy w takiej sytuacji doszło do faulu. Tu jednak nic takiego się nie zdarzyło i nie mieli jak naprawić własnego błędu.
Blazers oczywiście byli zirytowani, a Damian Lillard próbował krzyczeć na sędziego, ale członkowie sztabu trenerskiego próbowali go powstrzymać. Nie jest powiedziane, że Blazers wygraliby ten mecz, ale te dwa punkty im się należały i powinny zostać uznane.
Ta decyzja sędziowska już spotkała się z krytyką kilku zawodników:
Ta sytuacja pokazuje jak wiele jeszcze jest do poprawy w kwestii powtórek w NBA. Zbiór sytuacji, w których sprawdzenie na powtórce jest wciąż mocno ograniczony, a takie sytuacje pokazują jak bardzo byłoby to potrzebne. Takie sztuczne ograniczanie możliwości użycia powtórki bywa po prostu krzywdzące dla drużyn w wielu przypadkach.
To już drugi duży błąd sędziów dzień po dniu. Poprzedniej nocy w meczu New York Knicks – Orlando Magic sędziowie przy prowadzeniu Knicks 2 punktami na 10 sekund przed końcem meczu nie usłyszeli jak trener Steve Clifford prosił o czas.
Za dzień lub dwa NBA opublikuje raport z ostatnich 2 minut meczu z błędem sędziów, który jednak niczego nie zmieni, poza przyznaniem się do winy. Ale do tego nie trzeba raportu, żeby stwierdzić jak duży błąd został popełniony.
Wyniki piątkowych meczów: