Washington Wizards pokonują Indianę Pacers, a rekordowym triple-double popisał się Russell Westbrook. W Nowym Orleanie Warriors ograli Pelicans i wskoczyli tym samym na 8. miejsce na zachodzie. Swój mecz przegrali bowiem Memphis Grizzlies, którzy nie byli w stanie znaleźć odpowiedzi na rozpędzonych New York Knicks. W Atlancie Hawks wygrali z Portland Trail Blazers, co znacząco wpływa na układ sił w obu konferencjach. Pierwsze miejsce na wschodzie utrzymują mimo wszystko 76ers, którzy pokonali Chicago Bulls. Utah Jazz bez większych problemów pokonali San Antonio Spurs i powrócili na fotel lidera zachodu. W ostatnim spotkaniu tej nocy osłabieni brakiem LeBrona Jamesa Los Angeles Lakers pokonali Denver Nuggets.

DETROIT PISTONS – ORLANDO MAGIC 112:119

Statystyki na PROBASKET

  • Bezpośredni pojedynek dwóch najsłabszych jak dotąd zespołów konferencji wschodniej, które walczą jedynie o wysoki numer w nadchodzącym drafcie. Lepsi okazali się dziś Orlando Magic, którzy po nieco gorszym początku prowadzili przez niemal całą drugą połowę. Ekipa z Florydy wiele zawdzięcza Mo Bambie, który tylko po przerwie zdobył 20 punktów i zebrał 10 piłek. Detroit Pistons w grze utrzymywał Saddiq Bey, dzięki czemu „Tłoki” były nawet w stanie zmniejszyć stratę do trzech oczek na 3:29 przed końcową syreną. Wspomniany Bamba i Ignas Brazdeikis zachowali jednak zimną krew i po chwili zapewnili swojemu zespołowi zwycięstwo.
  • Po stronie Magic najlepiej punktowali dziś rezerwowi. Mo Bamba zdobył w końcowym rozrachunku 22 punkty i 15 zbiórek. Double-double zanotował też R.J. Hampton, autor 16 oczek i 10 asyst. Chasson Randle dorzucił 18 punktów, a Ignas Brazdeikis 14. Wśród zawodników wyjściowej piątki najlepiej spisali się Wendell Carter Jr. i Gary Harris – po 11 punktów.
  • Prym w Pistons wiódł Saddiq Bey. 22-letni skrzydłowy zdobył 26 punktów i 9 zbiórek, trafiając 5 z 10 prób zza łuku. Wspierali go przede wszystkim Frank Jackson (19 pkt), Hamidou Diallo (16 pkt), Tyler Cook (13 pkt) i Isaiah Stewart (10 punktów, 8 zbiórek).
  • W ostatnim tygodniu Magic (21-44) nie wyglądają jak zespół, który walczy o jak najwyższy wybór w tegorocznym drafcie. Podopieczni Steve’a Clifforda wygrali 3 z 4 ostatnich spotkań i wyprzedzają Detroit Pistons (19-46) o dwa zwycięstwa. – Gramy twardo, razem i dobrze się bawimy. To jest klucz – mówił o ostatnich wynikach Orlando R.J. Hampton. W piątek „Magików” czeka wyjazd do Bostonu na mecz z Celtics.

WASHINGTON WIZARDS – INDIANA PACERS 154:141

Statystyki na PROBASKET

  • W tym wybitnie ofensywnym spotkaniu lepsi okazali się koszykarze ze stolicy Stanów Zjednoczonych. Do przerwy podopieczni Scotta Brooksa prowadzili 14 punktami (82:66), rzucając w drugiej kwarcie aż 46 punktów! Po zmianie stron gracze Pacers zaczęli odrabiać straty, lecz dzisiejszej nocy nic nie mogło zatrzymać rozpędzonych koszykarzy z DC, którzy mniej punktów od rywala rzucili dopiero w czwartej kwarcie (39:32).
  • Wśród Czarodziejów zaledwie dwóch graczy nie przekroczyło granicy 10 punktów (Raul Neto i Cassius Winston). Natomiast 9 z 11 zawodników Scotta Brooksa zdobyła minimum 11 punktów. Najwięcej punktów zdobył Rui Hachimura, autor 27 punktów (12/19 z gry, 63%) i 7 zbiórek. Jedno oczko mniej (26) uzyskał Bradley Beal, który do dorobku punktowego dołożył 5 zbiórek, 6 asyst, ale też 5 strat. Największym bohaterem spotkania został jednak Russell Westbrook, który wielkimi krokami zbliża się do niesamowitego rekordu Oscara Robertsona w liczbie triple-doubles.
  • Westbrook uzyskał 14 punktów, 21 zbiórek (rekord kariery) i 24 asysty (wyrównany rekord kariery) i 6 strat. Dla lidera Wizards było to 32. triple-double w sezonie. W tym momencie gwiazdor ekipy z DC ma już 178 potrójnych zdobyczy. Żeby pobić rekord wielkiego Oscara Robertsona, brakuje mu już tylko czterech takich wyczynów. Wszystko na to wskazuje, iż nastąpi to jeszcze w tym sezonie, gdyż Czarodziejom pozostało jeszcze 7 meczów do rozegrania.
  • Jest niesamowity. Czasami myślę, że jest nadczłowiekiem – powiedział Scott Brooks. – Pozostali rozgrywający nie robią tego, co on. Nie są zbudowani w ten sposób. Nie są tak atletyczni – dodał. Sam zainteresowany nie skomentował swojego miejsca w historii, ale zdaje sobie sprawę, że to w głównej mierze dzięki niemu koszykarze ze stolicy USA wygrali 13 z 16 ostatnich spotkań. – Osobiście czuję się najlepszym rozgrywającym w tej lidze – powiedział Westbrook, który prowadzi w średniej asyst w lidze z wynikiem 11 na mecz.
  • Po stronie Pacers po raz kolejny brylował Domanatas Sabonis, któremu zabrakło zaledwie jednej asysty do triple-double (32 punkty, 19 zbiórek i 9 asyst). Litwin trafiał na bardzo dobrej skuteczności z gry (14/22, 64%), ale miał też 6 strat. Jedno oczko więcej (33) uzyskał Caris LeVert, który do pokaźnego dorobku punktowego dołożył 7 zbiórek i 5 asyst. Bliski triple-dobule był również TJ McConnell, autor 15 punktów, 9 zbiórek i 8 asyst. Łącznie 8 graczy Pacers przekroczyło granicę 10 punktów.

Autor: Mateusz Malinowski

NEW ORLEANS PELICANS – GOLDEN STATE WARRIORS 108:123

Statystyki na PROBASKET

  • Podopieczni Steve’a Kerra spotkanie rozstrzygnęli już właściwie w pierwszej kwarcie, inkasując rywalom 39 punktów i prowadząc 18 oczkami (39:21). W głównej mierze była to zasługa wielkiego Stepha Curry’ego, który zdobył 17 z 39 punktów zespołu. Zawodnicy z Nowego Orleanu w kolejnych etapach spotkania zmniejszali prowadzenie, jednak Wojownicy kontrolowali wydarzenia na parkiecie, wygrywając ostatecznie 15 punktami.
  • Bohaterem spotkania został wspomniany wcześniej lider drużyny z San Francisco. Curry trafił 14 z 26 rzutów z gry (54%), w tym 8 z 18 prób trzypunktowych (44%). Gwiazdor GSW w całym spotkaniu uzyskał 41 punktów i 8 asyst. Drugi najlepszy wynik punktowy to 26 oczek Andrew Wigginsa. Z kolei triple-double osiągnął Draymond Green, autor 10 punktów, 13 zbiórek i 15 asyst.
  • Dla Pelicans najlepiej zagrał Zion Williamson, autor 32 punktów i 8zbiórek. Jeden z liderów Pelicans trafił 12 z 24 rzutów z gry (50%). 19 oczek zapisał na swoje konto Brandon Ingram. – Mecz został właściwie rozstrzygnięty w pierwszej kwarcie – powiedział trener, Stan Van Gundy. – To frustrujące zwłaszcza w tak ważnym spotkaniu – dodał.
  • Średnia punktów na mecz w ostatnich 17 spotkaniach w wykonaniu Stepha Curry’ego wynosi 36,5 punktu. W bieżących rozgrywkach lider Warriors rozegrał już 9 spotkań z minimum 40 punktami na koncie (z czego 6 razy w ostatnich 15 meczach).
  • GSW, którzy obecnie zajmują ostatnie miejsce przed turniejem play-in, mają o cztery wygrane więcej od znajdujących się o lokatę niżej Pelicans. Wojownicy pozostaną w Nowym Orleanie, aby zmierzyć się w nocy z wtorku na środę ponownie z ekipą Stana Van Gundy’ego. Następnie podopieczni Kerra udadzą się do domu na 6 ostatnich spotkań w sezonie regularnym.

Autor: Mateusz Malinowski

ATLANTA HAWKS – PORTLAND TRAIL BLAZERS 123:114

Statystyki na PROBASKET

  • Blazers podeszli do tego spotkania po serii czterech kolejnych zwycięstw. Piąta wygrana mogła zapewnić ekipie z Oregonu miejsce w pierwszej szóstce zachodu, o ile swój mecz z Denver Nuggets przegraliby Los Angeles Lakers. Przez dłuższy czas pojedynek był wyrównany, choć nieco lepiej radziły sobie „Jastrzębie”. To oni prowadzili do przerwy 68:62, a w trzeciej kwarcie odskoczyli na 10 oczek (102:92).
  • Decydująca okazała się ostatnia odsłona. Po czterech „trójkach” Danilo Gallinariego, a także trafieniach Lou Williamsa i Solomona Hilla Hawks zdecydowanie odskoczyli z wynikiem i na nieco ponad pięć minut przed końcową syreną prowadzili 121:101. Blazers próbowali odrobić straty, kończąc mecz serią 13:2, ale ostatecznie zabrakło im czasu. Warto podkreślić, że w czwartej „ćwiartce” podopieczni Terry’ego Stottsa spudłowali wszystkie cztery próby zza łuku.
  • Wspomniany Danilo Gallinari rozegrał dziś fenomenalne zawody i zaaplikował przeciwnikom 28 oczek (7/10 zza łuku). Nieco mniej skutecznie, lecz równie efektownie zaprezentował się Bogdan Bogdanovic, autor 25 punktów (7/14 za trzy). Double-double w postaci 21 punktów i 11 asyst dorzucił Trae Young, który przez cały mecz nie mógł odnaleźć odpowiedniego rytmu strzeleckiego. Podwójną zdobycz zanotował też Clint Capela (11 pkt; 10 zbiórek).
  • Po stronie Blazers świetny mecz rozegrał Damian Lillard, zdobywca 33 punktów i 8 asyst. CJ McCollum zdołał dorzucić 20 oczek i rozdać 7 asyst. Wsparcie zza łuku dostarczyli Norman Powell (15 pkt, 3/5 za trzy), Carmelo Anthony (14 pkt, 3/6 za trzy) i Robert Covington (9 pkt, 3/5 za trzy), ale to za mało, by sprostać wracającej na zwycięski tor Atlancie.
  • Rezultat tego spotkania ma ogromny wpływ na układ tabeli obu konferencji. Portland Trail Blazers nie wykorzystują możliwości potknięcia się Lakers, z kolei Hawks umacniają się na 5. pozycji na wschodzie. Tuż za ich plecami czyhają jednak Miami Heat, a nieco dalej Boston Celtics.

CHICAGO BULLS – PHILADELPHIA 76ERS 94:106

Statystyki na PROBASKET

  • Od początku mecz ten był wyjątkowo jednostronny. Jeszcze w pierwszej kwarcie faworyzowani Sixers objęli 17-punktowe prowadzenie (34:17), które przez dłuższy czas pielęgnowali. Do przerwy przewaga podopiecznych Doca Riversa była identyczna (60:43), z kolei w trzeciej „ćwiartce” wzrosła do nawet 23 oczek (82:59).
  • W czwartej odsłonie obraz gry uległ jednak zmianie. Chicago Bulls zaskoczyli przyjezdnych, kiedy to na szczyt swoich umiejętności wspięli się Javonte Green, Coby White i Denzel Valentine. Trafienia tej trójki pozwoliły „Bykom” na zmniejszenie straty do zaledwie jednego oczka po kapitalnej serii 22:5. Po przerwie na żądanie na parkiet wrócili jednak Joel Embiid, Ben Simmons oraz Tobias Harris i to właśnie trzon Philadelphii zapewnił jej ostatecznie zwycięstwo.
  • Najlepiej punktującym zawodnikiem w Sixers był dziś Tobias Harris, zdobywca 21 punktów i 9 zbiórek (10/13 z gry). Ponownie świetny mecz rozegrał Seth Curry, który tym razem dorzucił równo 20 oczek. Problemy ze skutecznością miał Joel Embiid. Środkowy „Szóstek” zanotował co prawda double-double (13 punktów, 10 zbiórek, 3 bloki), ale trafił jedynie 4 z 13 rzutów z gry (0/3 zza łuku). Ben Simmons dorzucił 15 punktów, a Danny Green 14 (4/9 za trzy).
  • Po stronie Bulls wyróżniał się przede wszystkim Coby White. Młody rozgrywający „Byków” zdobył 23 punkty i rozdał 5 asyst, trafiając przy tym 5 z 10 rzutów zza łuku. 21-latka wspierali między innymi Thaddeous Young (13 pkt), Denzel Valentine, Daniel Theis (po 11 pkt) i Tomas Satoransky (10 pkt). Nie zagrał Nikola Vucevic.
  • Philadelphia 76ers powiększa tym samym swoją przewagę nad Brooklyn Nets, którzy tej nocy nie grali. „Szóstki” mają jeden z najłatwiejszych terminarzy do końca sezonu zasadniczego, w związku z czym losy pierwszego miejsca na wschodzie są przede wszystkim w ich rękach.

MEMPHIS GRIZZLIES – NEW YORK KNICKS 104:118

Statystyki na PROBASKET

  • New York Knicks nie zwalniają tempa. Podopieczni Toma Thibodeau wygrali 12 z 13 ostatnich spotkań i są na dobre drodze, by sezon zasadniczy zakończyć na 4. miejscu w tabeli konferencji wschodniej. Dziś ekipa z Wielkiego Jabłka poradziła sobie z Memphis Grizzlies. Po wyrównanej pierwszej kwarcie NYK odskoczyli z wynikiem, wychodząc w trzeciej odsłonie na komfortowe, 17-punktowe prowadzenie. W ostatniej części gry gospodarze zdołali zniwelować stratę do 5 punktów (101:106), ale Knicks szybko odpowiedzieli i bez większych problemów dowieźli zwycięstwo do końcowej syreny.
  • Po raz kolejny liderem rozpędzonych Knicks był Julius Randle. Choć tym razem 26-letni skrzydłowy miał nieco problemów ze skutecznością (9/23 z gry), to zdołał skompletować 28 punktów, 6 zbiórek i 6 asyst. Świetnie spisał się również Derrick Rose, który dołożył z ławki 25 punktów – najwięcej w tym sezonie. – Nie gramy egoistycznie – podkreślał po meczu rozgrywający. RJ Barrett dorzucił od siebie 15 oczek, a Reggie Bullock 13.
  • W szeregach pokonanych Grizzlies najlepiej wypadł Dilon Brooks, który na swoim koncie zapisał 25 punktów. Desmond Bane dołożył 22 oczka, a Jaren Jackson Jr. 15. Imponującym double-double w postaci 11 punktów i 16 zbiórek popisał się Jonas Valanciunas. Środkowy „Niedźwiadków” zablokował również trzy rzuty. Ja Morant, który zdobył 8 punktów (2/14 z gry), w czwartej kwarcie został wyrzucony z gry.
  • Knicks mają przed sobą wymagający terminarz. Czekają ich bowiem pojedynki z między innymi Denver Nuggets, Phoenix Suns, Los Angeles Clippers, Los Angeles Lakers czy Boston Celtics. Sprawa czwartego miejsca na wschodzie wciąż pozostaje zatem otwarta.

LOS ANGELES LAKERS – DENVER NUGGETS 93:89

Statystyki na PROBASKET

  • W składzie Los Angeles Lakers zabrakło LeBrona Jamesa, który po dwóch spotkaniach od powrotu po kontuzji ponownie nabawił się urazu. „Jeziorowcy” musieli zatem rozegrać jeden z najważniejszych meczów tego sezonu bez swojego lidera. Pod jego nieobecność ciężar gry na swoje barki wziął Anthony Davis. To między innymi dzięki niemu gospodarze prowadzili do przerwy 45:42, choć przez dłuższy czas na prowadzeniu utrzymywali się Denver Nuggets.
  • W drugiej połowie przyjezdni zdołali chwilowo odzyskać prowadzenie, ale to Lakers byli stroną przeważającą. W czwartej kwarcie po dwóch kolejnych trafieniach Wesleya Matthewsa i „trójce” Marca Gasola gospodarze odskoczyli na 13 punktów – największe jak dotąd prowadzenie (80:67). Seria 14:2 Nuggets ponownie zbliżyła jednak wynik do granicy remisu (89:87). Na nieco ponad minutę przed syreną Michael Porter Jr. nie wykorzystał próby zza łuku, która mogła dać Denver prowadzenie. Po chwili punktowali Anthony Davis i Nikola Jokic, ale kluczowa okazała się ofensywna zbiórka i dobitka Talena Hortona-Tuckera (93:89). Goście mieli 15,1 sekundy na rozegranie kolejnej akcji. Na rzut zza łuku zdecydował się Facundo Campazzo, ale zablokował go Davis, czym przypieczętował zwycięstwo „Jeziorowców”.
  • Lakers do zwycięstwa poprowadził dziś Anthony Davis, który był zdecydowanie aktywniejszy niż w ostatnich spotkaniach. Skrzydłowy „Jeziorowców” zdobył 25 punktów i 7 zbiórek. Wspierali go Kentavious Caldwell-Pope, Marc Gasol i Talen Horton-Tucker, którzy solidarnie zdobyli po 10 punktów. Alex Caruso dołożył 11 oczek.
  • Po stronie Nuggets niekwestionowanym liderem był Nikola Jokic. Serb otarł się o double-double, zdobywając 32 punkty i 9 zbiórek. Dobrze dysponowany był też Michael Porter Jr. (19 punktów, 6 zbiórek). JaVale McGee dołożył 10 punktów, a Facundo Campazzo 8. Pozostali gracze Denver dorzucili łącznie 20 oczek.
  • Dla Lakers jest to niezwykle cenne zwycięstwo z perspektywy walki o bezpośredni awans do play-offs. Zwycięstwo nad Nuggets pozwoliło podopiecznym Franka Vogela wyprzedzić Dallas Mavericks, którzy tej nocy nie grali. Swoje spotkanie przegrali natomiast Portland Trail Blazers. Na chwilę obecną ekipa z Oregonu traci do LAL jedno zwycięstwo.

UTAH JAZZ – SAN ANTONIO SPURS 110:99

Statystyki na PROBASKET

  • Faworyzowani Utah Jazz rozstrzygnęli losy tego spotkania na przełomie drugiej i trzeciej kwarty. Jeszcze przed przerwą podopieczni Quina Snydera wyraźnie odskoczyli z wynikiem (60:41), po czym w drugiej połowie ich przewaga wzrosła do 25 oczek (74:49). Nieco groźniej zrobiło się jedynie w ostatniej odsłonie, kiedy to Spurs zdołali zniwelować stratę do 12 punktów (104:92), ale Jazzmani trzymali rękę na pulsie i bez większych problemów utrzymali bezpieczną przewagę do końcowej syreny.
  • Pod nieobecność Donovana Mitchella Jazz do zwycięstwa poprowadził Rudy Gobert (24 punkty, 15 zbiórek, 3 bloki) i Bojan Bogdanovic (25 pkt). Joe Ingles dorzucił 13 punktów, natomiast wchodzący z ławki rezerwowych Jordan Clarkson 16. Jazz jako zespół mieli dziś drobne problemy ze skutecznością zza łuku (11/36; 30,6%). Zdołali jednak wyraźnie wygrać walkę na tablicach (50-36).
  • W szeregach San Antonio na wysokości zadania stanął DeMar DeRozan, zdobywca 22 punktów i 6 asyst. Skuteczny był też Dejounte Murray, który dorzucił 15 oczek, a także Rudy Gay, który dodał 17 punktów z ławki rezerwowych. Spurs trafili jedynie 5 z 18 prób za trzy (27,8%).
  • Jazz wracają tym samym na pierwsze miejsce w tabeli konferencji zachodniej. Mają jednak jeden rozegrany mecz więcej od Phoenix Suns, którzy w przypadku identycznego bilansu obu ekip będą plasowani wyżej.

Gdyby play-offy zaczęły się dzisiaj, to tak wyglądałaby drabinka.
Przypominamy, że w tym roku będą mecze PLAY-IN.
Drużyny z miejsc 7. i 8. zagrają ze sobą jeden mecz i wygrany wchodzi na miejsce 7.
Przegrany z meczu 7-8 zagra z wygranym z meczu drużyn z 9. i 10. miejsca. Kto wygra to spotkanie, wejdzie do play-offów z 8. miejsca.

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep Nike
  • Albo SK STORE, czyli dawny Sklep Koszykarza
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Ogromne wyprzedaże znajdziesz też w sklepie HalfPrice
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna


  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    Inline Feedbacks
    View all comments