Stephen Curry zdobył 40 punktów i poprowadził Golden State Warriors do zwycięstwa nad Houston Rockets. Świetne zawody rozegrali również Tyrese Maxey i Tobias Harris, a Sixers po szalonej końcówce i dogrywce pokonali Memphis Grizzlies. Nieco mniej emocji było w Bostonie, gdzie Celtics pokonali Miami Heat różnicą 30 punktów. Atlanta Hawks nie zdołali przedłużyć swojej serii zwycięstw do ośmiu, na ich drodze stanęli bowiem Toronto Raptors. Wpadkę zaliczyli również Portland Trail Blazers, którzy po fatalnym występie przegrali z Oklahoma City Thunder.

Cleveland Cavaliers – New Orleans Pelicans 93:90

Statystyki na PROBASKET

  • Od początku spotkania ofensywa obu ekip pozostawiała wiele do życzenia. W pierwszej kwarcie New Orleans Pelicans spudłowali wszystkie 9 prób za trzy, na co Cleveland Cavaliers odpowiedzieli tylko jedną celną próbą zza łuku w wykonaniu Rajona Rondo. Choć początkowo goście zdołali odskoczyć z wynikiem, to podopieczni J.B. Bickerstaffa szybko wrócili do meczu i to oni przejęli inicjatywę w drugiej odsłonie. To jednak Pels schodzili na przerwę ze skromną zaliczką jednego oczka (38:39).
  • W trzeciej kwarcie przyjezdni ponownie mieli kilka lepszych fragmentów. Po celnych rzutach osobistych Herberta Jonesa i Josha Harta oraz trafieniu Nickeila Alexander-Walkera z półdystansu NOP odskoczyli na sześć punktów, ale Lamar Stevens i Kevin Love momentalnie zniwelowali straty. Przed zakończeniem tej części gry Pelicans raz jeszcze odskoczyli, tym razem po kolejnych trafieniach Alexander-Walkera, Gary’ego Clarka i Garretta Temple (60:66).
  • Kluczowe dla losów spotkania okazało się przełamanie niemocy strzeleckiej zawodników Cavaliers. W ostatniej „ćwiartce” pojedynku zza łuku trafiali Love, Isaac Okoro i Brandon Goodwin. To jednak nie trójka przesądziła o końcowym rezultacie. Na 1:31 przed ostatnią syreną wsad Jarretta Allena doprowadził do remisu 90:90. Kolejną szansę Pelicans zmarnował Devonte’ Graham, a po chwili Okoro po raz pierwszy w tej kwarcie wyprowadził swój zespół na prowadzenie dwoma celnymi rzutami z linii. W międzyczasie na parkiet powrócił Evan Mobley, który w kolejnej akcji uniemożliwił Grahamowi trafienie spod kosza.
  • Cavaliers nie wykorzystali szansy na „zabicie” meczu i przy 5,6 sekundy na zegarze Pelicans wznawiali grę zza linii bocznej. Piłka trafiła w ręce Jonasa Valanciunasa, który przepchnął Allena i przedostał się pod kosz, gdzie okazał się jednak nieskuteczny. Rezultat meczu celnym osobistym ustalił Stevens.
  • Devonte’ Graham zdobył 20 punktów i 4 asyst. Josh Hart dołożył skromne double-double w postaci 10 punktów i 10 zbiórek. Jaxson Hayes zakończył mecz z dorobkiem 19 oczek, 7 zbiórek i 3 bloków, a Jonas Valanciunas otarł się o podwójną zdobycz w 16 punktami i 9 zbiórkami na koncie.
  • – Chcieliśmy zrównać się z ich wzrostem, z Allenem i Mobleym. Wyglądało to dobrze, Jaxson wykonał dobrą robotę, grał z energią, zdobył trochę punktów. Niestety nie udało nam się wygrać – mówił na konferencji prasowej Willie Green, szkoleniowiec Pelicans.
  • Kluczowa dla Cavaliers była tej nocy postawa rezerwowych. Brandon Goodwin zdobył 21 punktów, trafiając 8 z 11 rzutów z gry. Kevin Love dołożył double-double w postaci 15 oczek i 11 zbiórek. Lamar Stevens dorzucił 11 punktów i 3 przechwyty. Spośród zawodników wyjściowej piątki wyróżniali się przede wszystkim Jarrett Allen (16 punktów, 8 zbiórek), Isaac Okoro (14 pkt) i Cedi Osman (7 punktów, 12 asyst, 3/16 z gry, 0/7 za trzy).

Indiana Pacers – Los Angeles Clippers 122:116

Statystyki na PROBASKET

  • W mecz nieco lepiej weszli zawodnicy Indiana Pacers, którzy przez niemal całą pierwszą połowę utrzymywali skromne prowadzenie. Dobrze spisywał się Caris Levert, cenne trafienia dołożyli również Isaiah Jackson czy Justin Holiday, dzięki czemu gospodarzom udało się odskoczyć na 7 oczek. Po drugiej stronie parkietu czuwali jednak Amir Coffey oraz Serbe Ibaka, który jeszcze przed przerwą otarł się o double-double (10 punktów, 8 zbiórek, 2 bloki).
  • Po przerwie wydawało się, że Los Angeles Clippers na dobre przejmą inicjatywę, a losy spotkania rozstrzygną się jeszcze w trzeciej odsłonie. Wyższy bieg wrzucili Reggie Jackson, Terance Mann i Marcus Morris i po serii punktowej przyjezdni wypracowali sobie 8-punktową przewagę (72:80). Niemoc strzelecką Pacers przerwał jednak Duane Washington Jr, a w ślad za nim poszli Jeremy Lamb i Terry Taylor. Chwilę późnie to gospodarze znowu cieszyli się prowadzeniem (84:82).
  • O końcowym rezultacie zadecydowała ostatnia „ćwiartka”. Clippers nie radzili sobie źle, ale nie byli w stanie znaleźć odpowiedzi na 66,7% skuteczności z gry i 71,4% trafionych prób zza łuku autorstwa Pacers. Fantastyczny fragment rozegrał wspomniany Washington Jr, który trafił 4 na 5 rzutów za trzy, zdobywając 14 oczek w czwartej części gry. Isaiah Jackson dołożył 8 oczek, a Indiana zdołała odskoczyć na 12 punktów (108:96). Choć goście z Miasta Aniołów nie złożyli wówczas broni i zdołali ponownie zbliżyć się na dystans jednego posiadania (112:109), to ponownie na wysokości zadania stanął Jackson wspierany przez Chrisa Duarte.
  • Świetne zawody rozegrał debiutant Isaiah Jackson, dla którego był to pierwszy mecz w wyjściowej piątce w swojej karierze. Młody skrzydłowy zdobył 26 punktów i 10 zbiórek, do czego dołożył jeszcze 2 bloki. Caris LeVert otarł się o podwójną zdobycz, dokładając 17 oczek, 9 asyst i 7 zbiórek. Wchodzący z ławki Duane Washington Jr. dorzucił 16 punktów. Terry Taylor zakończył z kolei mecz z dorobkiem 15 punktów i 8 zebranych piłek.
  • Po stronie Clippers wyróżniali się przede wszystkim Amir Coffey (27 punktów), Reggie Jackson (21 punktów, 5 asyst), Serge Ibaka (14 punktów, 11 zbiórek), Nicolas Batum oraz Eric Bledsoe (po 13 punktów). Zespół z Miasta Aniołów odnosi drugą porażkę w trzech ostatnich występach, a w kolejnym meczu zmierzy się z Los Angeles Lakers.

Philadelphia 76ers – Memphis Grizzlies 122:119 (po dogrywce)

Statystyki na PROBASKET

  • To była niesamowita noc w Wells Fargo Center. Już w drugiej kwarcie Philadelphia 76ers, którzy musieli tej nocy radzić sobie bez Joela Embiida, zdołali odskoczyć na 17 punktów (49:32) dzięki świetnej postawie Tobiasa Harrisa, Tyrese’a Maxey’ego i Isaiaha Joe. Memphis Grizzlies wrócili jednak do gry (57:56) i po przerwie utrzymywali się w zasięgu 1-2 posiadań, nie pozwalając rywalowi na ponowną dominację.
  • W czwartej kwarcie żaden z zespołów nie był już w stanie odskoczyć nawet na pięć oczek. Wynik stale oscylował w granicach remisu i wszystko miało rozstrzygnąć się w ścisłej końcówce. Na 33,9 sekundy przed ostatnią syreną Seth Curry wyprowadził swój zespół na prowadzenie (110:109). Chwilę później szansy na odpowiedź nie wykorzystali Desmond Bane i Ja Morant, po czym na linię rzutów osobistych stanął Tyrese Maxey. Rozgrywający Sixers trafił tylko 1 z 2 prób, dzięki czemu Grizzlies zachowali szansę nawet na zwycięstwo. Ciężar gry na swoje barki wziął ponownie Morant i tym razem, przy nieco ponad 8 sekundach przed końcem pojedynku, udało mu się wykończyć akcję , a w dodatku był jeszcze faulowany (111:111). Gwiazda Memphis spudłowała jednak rzut z linii, co ostatecznie doprowadziło do dogrywki.
  • W dogrywce obu stronom wyraźnie brakowało skuteczności. Goście trafili jedynie 3 z 10 rzutów, w tym 0/4 zza łuku. Sixers zdołali wykorzystać 4 z 11 prób z gry, trafiając przy tym tylko jedną trójkę. Raz jeszcze jednak kluczowe okazały się ostatnie sekundy. Wcześniej jednak na 1:30 przed końcem zza łuku trafił Danny Green, zmniejszając tym samym stratę do jednego oczka (118:119). Grizzlies mieli parę okazji, by ponownie odskoczyć, ale najpierw rzut Moranta zablokował Andre Drummond, a następnie rozgrywający spudłował zza łuku. Dwa błędy przeciwnika konsekwentnie wykorzystali 76ers. Na 26,4s przed syreną na wysokości zdania ponownie stanął Maxey, który odzyskał prowadzenie dla swojego zespołu (120:119). W kluczowym dla losach spotkania momencie Szóstki najpierw przerwały atak rywali faulem, a po chwili zza łuku spudłował debiutant Ziaire Williams. Matisse Thybulle zdołał zebrać piłkę i rzucić ją w kierunku kosza rywala, a kolejne trafienie, tym razem na równi z syreną, dołożył Tyrese Maxey, ustalając tym samym rezultat spotkania.
  • Sixers do zwycięstwa poprowadził dziś przede wszystkim duet Tyrese Maxey (33 punkty, 8 asyst, 2 przechwyty) – Tobias Harris (31 punktów, 5 asyst, 5 zbiórek). Niezwykle istotną rolę odegrał również Andre Drummond (16 punktów, 23 zbiórki, 5 asyst, 2 przechwyty, 3 bloki), który zastąpił nieobecnego Joela Embiida w wyjściowej piątce Philly. – [Sztab medyczny] uznał, że to właściwy dzień [na odpoczynek] – mówił po meczu Doc Rivers, trener 76ers. Isaiah Joe dołożył 10 oczek z ławki. Skuteczności brakowało Sethowi Curry’emu, który trafił tylko 4 z 15 rzutów z gry (1/8 za trzy), zdobywając 9 punktów i 8 asyst.
  • Po stronie Grizzlies prym wiedli przede wszystkim Ja Morant (37 punktów, 5 asyst, 5 zbiórek, 9 strat; 15/30 z gry) oraz Desmond Bane (34 punkty, 7 zbiórek, 3 przechwyty). Jaren Jackson Jr. dołożył 18 oczek i 7 zbiórek. Steven Adams był bliski double-double, zdobywając 7 punktów, 12 zbiórek i 3 bloki.
  • 76ers (31-19) zmniejszają tym samym dystans do Miami Heat (32-19), którzy po porażce z Boston Celtics stracili miejsce lidera konferencji wschodniej. Prowadzenie objęli Chicago Bulls (31-18), którzy minionej nocy nie grali.

Atlanta Hawks – Toronto Raptors 100:106

Statystyki na PROBASKET

  • Wracający na optymalne tory Atlanta Hawks nie zdołali przedłużyć swojej serii zwycięstw do ośmiu. Minionej nocy podopieczni Nate’a McMillana musieli uznać wyższość Toronto Raptors. Wcześniej jednak Jastrzębie schodziły na przerwę z przewagą 9 oczek, a w trzeciej kwarcie ich prowadzenie wzrosło do 11 (59:48). Na wyższym poziom wskoczył jednak Gary Trent Jr, który zdobył wówczas 17 punktów i niemal w pojedynkę poprowadził comeback przyjezdnych (72:80).
  • W końcówce nie zabrakło jednak emocji. Na 1:17 przed syreną trójka Bogdana Bogdanovicia zmniejszyła prowadzenie gości do zaledwie jednego oczka (100:101). Po serii niecelnych rzutów z obu stron również trafieniem zza łuku odpowiedział OG Anunoby. W kolejnej akcji Hawks rozpędzony Bogdanović ponownie chciał zaskoczyć rywala, ale tym razem jego próba za trzy była niecelna. Pascal Siakam nie zdołał jednak wyegzekwować żadnego z dwóch rzutów osobistych, przez co Atlanta ponownie mogła wrócić do gry. Tym razem spudłował jednak John Collins, co przesądziło o porażce gospodarzy.
  • Świetne zawody rozegrał Gary Trent Jr, który trafił 9 z 15 rzutów za trzy i zakończył mecz z dorobkiem 31 punktów i 7 zbiórek. Pomimo dwóch niecelnych osobistych w kluczowym momencie gry Pascal Siakam skompletował 25 oczek, 4 asysty, 6 zbiórek, 2 przechwyty i 2 bloki. Double-double w postaci 16 punktów i 11 asyst odnotował z kolei Fred VanVleet.
  • Po stronie Hawks wyróżniał się przede wszystkim Kevin Huerter, autor 26 punktów. Obrońcę Atlanty wspierali głównie Bogdan Bogdanović (18 pkt), De’Andre Hunter (17 pkt) i Onyeka Okongwu (9 punktów, 9 zbiórek). W składzie Jastrzębi zabrakło Trae Younga.

Boston Celtics – Miami Heat 122:92

Statystyki na PROBASKET

  • Już początek meczu wskazywał, że nie będzie to najlepszy wieczór Miami Heat. Goście mieli poważne problemy z odnalezieniem drogi do kosza (6/21 z gry), a rzut za rzutem pudłowali Duncan Robinson (0/3), Tyler Herro (1/4) czy Max Strus (1/4). Po drugiej stronie parkietu do bólu skuteczni był natomiast Jaylen Brown, który przy pomocy Ala Horforda i Marcusa Smarta wyprowadził swój zespół na 15-punktowe prowadzenie (27:12).
  • W drugiej kwarcie Heat zdołali wrócić do gry po serii 16:1. Świetnie dysponowani byli wówczas zawodnicy, którzy wcześniej mieli ogromne kłopoty ze skutecznością, czyli Tyler Herro i Max Strus. Gospodarze doprowadzili do remisu (32:32), ale raz jeszcze inicjatywę przejęli Celtowie, którzy dzięki tercetowi Brown-Tatum-Smart schodzili na przerwę z 9-punktową zaliczką (54:45).
  • O losach spotkania przesądziła trzecia odsłona. Zza łuku szalał Grant Williams, a nie do zatrzymania był Jaylen Brown. Swoje dołożyli również Jayson Tatum i Robert Williams III, a przewaga Boston Celtics stale rosła, osiągając finalnie pułap 24 oczek (94:70). W ostatniej „ćwiartce” Heat byli już bezradni. Boston kontrolował grę i pielęgnował swoją przewagę, którą bez żadnych problemów dowiózł do końcowej syreny.
  • Wszyscy zawodnicy wyjściowej piątki Boston Celtics zakończyli mecz ze wskaźnikiem +/- na poziomie co najmniej +24. Najwięcej punktów zdobył Jaylen Brown, autor 29 oczek. Double-double w postaci 20 punktów i 12 zbiórek odnotował Jayson Tatum. Bliski podwójnej zdobyczy był natomiast Al Horford, który zakończył mecz z dorobkiem 14 punktów i 9 zebranych piłek. Marcus Smart dołożył 16 punktów i 7 asyst.
  • – Postęp w naszej grze rozpoczął się od tempa. Stajemy się coraz bardziej regularni pod względem ruchu piłki, gramy szybciej w ofensywie. Wciąż pracujemy nad niektórymi rzeczami, ale jestem zadowolony z postępów naszej grupy – mówił po meczu Horford.
  • Po stronie Heat wyróżniał się przede wszystkim Max Strus, autor 27 punktów, który trafił tej nocy 9 z 17 rzutów za trzy. Jego partnerzy nie stanęli jednak na wysokości zadania. Caleb Martin zdobył 14 punktów, Tyler Herro 13, a Bam Adebayo 12. Heat przegrywają tym samym drugi mecz z rzędu i tracą pierwsze miejsce w tabeli konferencji wschodniej.

New York Knicks – Sacramento Kings 116:96

Statystyki na PROBASKET

Houston Rockets – Golden State Warriors 108:122

Statystyki na PROBASKET

  • Golden State Warriors byli zdecydowanym faworytem tego pojedynku i świetnie rozpoczęli to spotkanie (2:12), ale już po chwili do głosu doszli Houston Rockets. Fantastyczną pierwszą kwartę rozegrał Christian Wood, autor 14 punktów, który wyprowadził swój zespół na prowadzenie (25:21).
  • W drugiej kwarcie przebudził się Andrew Wiggins, który odpowiedział 12 oczkami i Wojownicy wrócili do gry. Po trwającej dłuższą chwilę wymianie ciosów przyjezdni wypracowali sobie 14-punktową przewagę, choć na przerwę schodzili z nieco skromniejszą zaliczką (52:61).
  • Podopieczni Steve’a Kerra nie byli w stanie odskoczyć z wynikiem, bowiem rywale trafiali ponad 50% rzutów z gry i zza łuku. Dobrze w trzeciej odsłonie spisywał się przede wszystkim Kevin Porter Jr. W pewnym momencie Warriors wrzucili jednak wyższy bieg i po serii 17:2 wypracowali sobie 18-punktową przewagę (67:85). Rakiety odpowiedziały jednak momentalnie (78:87), ale to właśnie wtedy swoje show rozpoczął Stephen Curry. W czwartej odsłonie rozgrywający GSW zdobył 21 punktów i choć na 3:34 przed ostatnią syreną Houston przegrywali różnicą jedynie 7 oczek (106:113), to punkty Kevona Looneya, a także trafienia z linii Wigginsa i Curry’ego połączone z niemocą strzelecką gospodarzy przesądziły o losach spotkania.
  • Stephen Curry zdobył tej nocy 40 punktów, 9 asyst i 5 zbiórek, trafiając łącznie 13 z 23 rzutów z gry, w tym 7 z 14 za trzy. Dobry występ zaliczył też Andrew Wiggins, autor 23 punktów. Klay Thompson dołożył 14 oczek, ale miał problemy ze skutecznoscią zza łuku (1/8). Kevon Looney był bliski double-double, ale zdobył ostatecznie 7 punktów i 14 zbiórek. Dla Warriors jest to już szóste z rzędu zwycięstwo, które umacnia ich na 2. miejscu w tabeli konferencji zachodniej.
  • Po stronie Rockets aż siedmiu zawodników zakończyło mecz z dwucyfrowym dorobkiem punktowym. Byli to Christian Wood (24 punkty, 13 zbiórek), Kevin Porter Jr. (17 punktów, 11 asyst), Josh Christopher (13 pkt), Eric Gordon (12 pkt), Garrison Mathews (11 pkt), Jae’Sean Tate oraz Jalen Green (po 10 pkt).

Oklahoma City Thunder – Portland Trail Blazers 98:81

Statystyki na PROBASKET

  • Portland Trail Blazers w dalszym ciągu nie są w stanie utrzymać stabilnej formy i po raz kolejny w tym sezonie zaliczają fatalny występ. Tym razem ekipa z Oregonu musiała uznać wyższość Oklahoma City Thunder, choć początek meczu nie wskazywał jednak takiego obrotu spraw. W pierwszej kwarcie goście odskoczyli na 14 punktów, a dobrze dysponowani byli CJ McCollum i Jusuf Nurkić.
  • W drugiej „ćwiartce” Blazers kontynuowali solidną grę i powiększyli prowadzenie do nawet 18 oczek. Grzmoty odpowiedziały co prawda serią 11:0, ale to wciąż podopieczni Chauncey Billupsa utrzymywali się na prowadzeniu (35:42). Poważne problemy pojawiły się dopiero po przerwie. Ciężar gry na swoje braki wziął wówczas Luguentz Dort, co przy wsparciu partnerów pozwoliło na zniwelowanie strat. Po chwili to Thunder rozpoczęli budowę swojej przewagi (65:61).
  • W czwartej odsłonie Blazers całkowicie się posypali. Zawodziła skuteczność zza łuku i budowa akcji. Po drugiej stronie parkietu płynnie radzili sobie natomiast Kenrich Williams, Josh Giddey czy Ty Jerome. Po kolejnej serii, tym razem 15:0, Thunder prowadzili już 15 punktami i nie dali wyrwać sobie prowadzenia do końcowej syreny.
  • Żaden z zawodników OKC nie zdołał przekroczyć bariery 20 oczek. Co więcej, tylko czterech z nich zakończyło mecz z dwucyfrową zdobyczą punktową. Luguentz Dort zdobył 18 punktów, 6 zbiórek, 3 asysty i 3 przechwyty, ale trafił tylko 6 z 16 rzutów z gry. Wchodzący z ławki rezerwowych Darius Bazley dołożył 15 oczek i 5 zbiórek. Double-double zanotował 6. wybór zeszłorocznego draftu – Josh Giddey – który skompletował 14 oczek i 12 zbiórek. Tre Mann dorzucił 13 punktów.
  • Po stronie Blazers najaktywniejsi w ofensywie byli CJ McCollum (21 punktów, 7 asyst), Norman Powell (17 pkt) i Jusuf Nurkić (14 punktów, 9 zbiórek). Anfernee Simons dołożył jedynie 8 oczek, trafiając tylko 3 z 16 rzutów z gry. Robert Covington spudłował z kolei wszystkie 5 prób z gry (2 pkt).
  • Walczący o miejsce w czołowej dziesiątce zachodu Blazers przegrywają już czwarty mecz w pięciu ostatnich występach. Ekipa z Oregonu z bilansem 21-30 wciąż plasuje się na 10. pozycji, ale za ich plecami wciąż czają się San Antonio Spurs (19-32).

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep Nike
  • Albo SK STORE, czyli dawny Sklep Koszykarza
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Ogromne wyprzedaże znajdziesz też w sklepie HalfPrice
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna


  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    2 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments