Ostatnia prosta sezonu zasadniczego dostarcza nam sporo emocji. Los Angeles Lakers ograli mocno osłabionych Phoenix Suns i wciąż zachowują szanse na miejsce w czołowej szóstce Konferencji Zachodniej. Swój mecz wygrali również Golden State Warriors, którzy ograli grających drugim garniturem Sacramento Kings. Gwiazdom dali odpocząć również trenerzy 76ers. Szóstki pomimo nieobecności wszystkich pięciu zawodników wyjściowej piątki ograły Atlanta Hawks po dogrywce. Nie zagrali również Giannis Antetokounmpo i Jrue Holiday, a ich Milwaukee Bucks zostali rozbici przez Memphis Grizzlies. Szansę na play-in stracili z kolei Dallas Mavericks, którzy przegrali z Chicago Bulls.
Charlotte Hornets – Houston Rockets 109:112
- Mecz bez większej historii dwóch zespołów z dolnej części tabeli. Charlotte Hornets wygrali ostatnią kwartę 36:27, ale zbudowana wcześniej przez Houston Rockets przewaga wystarczyła, by dowieźć prowadzenie do końcowej syreny. Dla Rakiet jest to trzecie zwycięstwo w czterech ostatnich spotkaniach.
- Dobre zawody rozegrał duet Kevin Porter Jr. – Jalen Green. Obaj panowie zdobyli po dokładnie 26 punktów. Efektownym double-double popisał się z kolei Alperen Sengun, który mecz z Szerszeniami zakończył z dorobkiem 14 punktów i 21 zbiórek. Również 14 „oczek” zaaplikował rywalom Kenyon Martin Jr.
- Po stronie Hornetes prym wiedli przede wszystkim Svi Mykhailiuk (25 punktow, 5 asyst, 5 zbiórek) oraz Theo Maledon (22 punkty, 8 asyst, 5 przechwytów). Wspierał ich Mark Williams, autor podwójnej zdobyczy (12 punktów, 13 zbiórek).
Indiana Pacers – Detroit Pistons 115:122
- Legitymujący się najgorszym bilansem w całej lidze Detroit Pistons sprawili niespodziankę i ograli wyżej notowanych Indiana Pacers, których sezon również dobiega końca. Kluczowa okazała się pierwsza połowa, którą Tłoki zakończyły na 16-punktowym prowadzeniu. Gospodarze gonili wynik, ale nie zdołali doprowadzić nawet do remisu aż do końcowej syreny.
- Jaden Ivey zaliczył kolejny świetny występ, który zwieńczył 29 punktami, dziewięcioma asystami i pięcioma zbiórkami. Popisał się również Killian Hayes, autor 28 punktów, sześciu asyst i czterech przechwytów. Wchodzący z ławki Cory Joseph dołożył 18 „oczek”.
- Po stronie Pacers ofensywę napędzał rezerwowy Buddy Hield, zdobywca 22 punktów i sześciu zbiórek (5/11 za trzy). Double-double w postaci 12 punktów i 10 asyst odnotował Andrew Nembhard.
Washington Wizards – Miami Heat 114:108
- Miami Heat musieli wygrać to spotkanie, jeżeli chcieli jeszcze w ogóle myśleć o miejsce w czołowej szóstce Wschodu. Przy zwycięstwie Brooklyn Nets nad Orlando Magic rezultat tego spotkania nie miał większego znaczenia, ale ekipa z Florydy nie pozostawiła po sobie dobrego wrażenia.
- Pierwsza połowa była wyrównana, a obie strony wymieniały się ciosami, podczas gdy wynik oscylował w granicach remisu (53:51). Po powrocie na parkiet Washington Wizards wrzucili jednak wyższy bieg i zdominowali rywala, wygrywając trzecią część 36:20. Heat próbowali odrobić straty w ostatniej „ćwiartce”, ale próba ta zakończyła się fiaskiem.
- Liderami Czarodziei byli tej nocy Daniel Gafford (22 punkty, 8 zbiórek), Johhny Davis (16 punktów, 4 zbiórki) oraz Cory Krispert (19 punktów). Double-double odnotował z kolei 27-letni debiutant Xavier Cooks (10 punktów, 10 zbiórek), dla którego był to dopiero dziewiąty występ w NBA.
- Po stronie Miami świetnie zaprezentował się Victor Oladipo, autor 30 punktów i czterech asyst jako rezerwowy (7/16 za trzy). Dobrze wypadli również inni rezerwowi, których wskaźnik +/- również był dodatni, czyli m.in. Jamal Cain (12 punktów, 7 zbiórek) czy Omer Yurtseven (10 punktów, 6 zbiórek). Zawiedli zawodnicy wyjściowej piątki, choć Cody Zeller zdobył 17 punktów (8/10 z gry).
Atlanta Hawks – Philadelphia 76ers 131:136 (po dogrywce)
- Philadelphia 76ers myślą już jedynie o play-offach. W meczu z Atlanta Hawks zabrakło m.in. Joela Embiida, Jamesa Hardena, Tobiasa Harrisa, Tyrese’a Maxey’ego czy PJ Tuckera. Jastrzębie nie mogły pozwolić sobie na taki komfort, bo za ich plecami wciąż czaili się Toronto Raptors, którzy do końca liczyli na lepsze rozstawienie w turnieju play-in.
- Pomimo poważnych osłabień Sixers do rozstrzygnięcia pojedynku potrzebna była dogrywka. Na 37,1 sekundy przed końcem czwartej kwarty Trae Young wyprowadził Jastrzębie na dwupunktowe prowadzenie, ale chwilę później wsadem odpowiedział Jaden Springer. Hawks mieli jeszcze całe 24 sekundy na rozegranie ostatniego ataku, ale ten okazał się nieskuteczny.
- W dogrywce drugi garnitur Szóstek stanął na wysokości zadania i zaprezentował wyjątkową skuteczność w ofensywie (70% z gry, 66,7% za trzy). Hawks próbowali dotrzymać im kroku i wcale nie radzili sobie źle, ale to Philly dopisują do swojego konta kolejne zwycięstwo.
- Świetny mecz rozegrał Jalen McDaniels, autor 24 punktów i 11 zbiórek. Również 24 „oczka” dołożył Georges Niang (5/7 za trzy). Rezerwowy Danuel House Jr. dołożył 22 punkty, z kolei double-double odnotowali Shake Milton (15 punktów, 16 asyst) oraz Montrezl Harrell (11 punktów, 10 zbiórek).
- Trae Young do 27 punktów dołożył aż 20 asyst, co jest rekordem jego kariery. Jednocześnie rozgrywający zaliczył jednak aż dziewięć strat. John Collins i Dejounte Murray dorzucili po 19 punktów.
Boston Celtics – Toronto Raptors 121:102
- Prawdziwa dominacja Boston Celtics. Już w pierwszej kwarcie gospodarze pozwolili Toronto Raptors na zdobycie zaledwie 16 punktów. W drugiej odsłonie Kanadyjczycy dołożyli jedynie 24 „oczka”, co przy fantastycznej dyspozycji Jaysona Tatuma (21 pkt) oraz wsparciu Sama Hausera i Paytona Pritcharda (po 11 pkt) pozwoliło C’s na komfortowe prowadzenie do przerwy (68:40).
- Po powrocie na parkiet Raptors w końcu dali o sobie znać. Przyjezdni wygrali zarówno trzecią, jak i czwartą kwartę, ale zaliczka Bostonu była na tyle wysoka, że i tak dowieźli oni bezpieczne prowadzenie do samego końca.
- Świetne zawody rozegrał Sam Hauser, autor 26 punktów i pięciu zbiórek. Payton Pritchard dołożył 22 „oczka” i pięć asyst, z kolei Jayson Tatum, który na parkiecie przebywał jedynie 20 minut, odnotował 21 punktów. Double-double w postaci 12 punktów i 10 asyst dołożył Derrick White.
- Po stronie Raptors najlepszym punktującym był Pascal Siakam, zdobywca 19 punktów. Wchodzący z ławki rezerwowych Precious Achiuwa dołożył 16 punktów i siedem asyst. Kiepską skuteczność zaprezentował z kolei Fred VanVleet, który trafił jedynie 3 z 11 prób z gry i zakończył mecz z dorobkiem 12 punktów i ośmiu asyst.
Brooklyn Nets – Orlando Magic 101:84
- Niezwykle istotny mecz z perspektywy układu sił w tabeli Konferencji Wschodniej przed nadchodzącymi play-offami. Zwycięstwo Brooklyn Nets przy porażce Miami Heat daje ekipie z Wielkiego Jabłka szóste miejsce i bezpośredni udział w kluczowej fazie rozgrywek, bez konieczności gry w play-in.
- Nets wykorzystali fakt, że dla niżej notowanych Orlando Magic sezon już się zakończył. Drugą kwartę podopieczni Jacque’a Vaughna wygrali 31:16, dzięki czemu zbudowali sobie komfortową zaliczkę przed przerwą (58:39). Nie najgorzej prezentował się trzon zespołu w osobach Mikala Bridgesa, Nicolasa Claxtona i Spencera Dinwiddie’ego, choć wyraźnie brakowało im skuteczności zza łuku.
- Po przerwie zadowoleni ze swojej sytuacji Nets utrzymywali swoją przewagę, choć spuścili nieco z tonu. Wciąż udało im się jednak wygrać czwartą kwartę i bez żadnych problemów dopisać kolejne zwycięstwo do swojego konta, które zapewniło im tym samym 6. miejsce w tabeli i udział w play-offach.
- Nets do zwycięstwa poprowadzili przede wszystkim Mikal Bridges (22 punkty, 5 zbiórek; 1/12 za trzy), Nic Claxton (14 punktów, 15 zbiórek) i Cam Johnson (18 punktów, 5 zbiórek). Spencer Dinwiddie do sześciu punktów dołożył siedem zbiórek i 14 asyst. Cały zespół Brooklynu trafił jedynie 9 z 42 rzutów za trzy (21,4%), z kolei sami starterzy 3 z 25.
- Po stronie Magic wyróżnili się głównie Goga Bitadze (12 punktów, 15 zbiórek), Cole Anthony (14 punktów, 9 zbiórek, 6 asyst) i Franz Wagner (12 punktów, 5 zbiórek).
Milwaukee Bucks – Memphis Grizzlies 114:137
- Pojedynek na szczycie, w którym zabrakło jednak kilku aktorów pierwszoplanowych. Milwaukee Bucks mają jasny cel i na koniec sezonu zasadniczego dali odpocząć m.in. Giannisowi Antetokounmpo i Jrue Holiday’owi. Świetnie prezentował się jednak Jae Crowder, który do przerwy skompletował 18 punktów (4/4 za trzy) i napędzał Kozły (72:71).
- W pewnym momencie pierwszej kwarty serca sympatyków Memphis Grizzlies z pewnością na moment się zatrzymały. Po kontakcie z Crowderem Ja Morant nabawił się drobnego urazu dłoni i udał się do szatni. Ostatecznie sytuacja nie okazała się poważna, a rozgrywający wrócił na parkiet, jednak to Jaren Jackson Jr. był do przerwy motorem napędowym Niedźwiadków (22 punkty).
- Druga połowa całkowicie należała już do gości z Tennessee. Kozły prezentowały wówczas kiepską skuteczność, co ułatwiło Memphis odskoczenie z wynikiem. Przyjezdni wygrali tę część 37:15, co przesądziło o losach pojedynku. Grizzlies zapewnili sobie tym samym 2. miejsce Zachodu.
- Jaren Jackson Jr. był tej nocy liderem Grizzlies i zakończył mecz z dorobkiem 36 punktów. Luke Kennard dorzucił 19 punktów, z kolei Desmond Bane do 16 „oczek” dołożył osiem zbiórek i sześć asyst. Grający na nieco niższych obrotach Ja Morant odnotował 12 punktów, osiem asyst i sześć zbiórek.
- Po stronie Bucks wyróżnił się m.in. Lindell Wigginton, który w 41 minut zdobył 25 punktów i rozdał 11 asyst. Jae Crowder dołożył 24 punkty, z kolei wchodzący z ławki Goran Dragić odnotował ich 14.
New Orelans Pelicans – New York Knicks 113:105
Dallas Mavericks – Chicago Bulls 112:115
- Dla Dallas Mavericks był to mecz o być albo nie być w turnieju play-in, jednak trener Jason Kidd nie mógł tej nocy skorzystać z usług kontuzjowanych Kyrie’ego Irvinga, Tima Hardaway’a Jr’a oraz Maxiego Klebera. Nie zagrał również Christian Wood, który zgodnie z informacjami klubu dostał tej nocy szansę na odpoczynek. Do samego końca pod znakiem zapytania stał występ Luki Doncicia, który ostatecznie pojawił się w wyjściowej piątce, ale zgodnie z założeniami wystąpił jedynie na początku spotkania.
- Sytuację Mavs powinien ułatwić fakt, że w składzie Chicago Bulls zabrakło m.in. DeMara DeRozana i Zacha LaVine’a. Od początku fakt ten próbował wykorzystać Doncić, który odpowiadał za znaczną część punktów Dallas, ale brakowało mu skuteczności (0/5 za trzy). Słoweniec pojawił się na parkiecie na moment w drugiej kwarcie, po czym opuścił plac gry i już na niego nie wrócił.
- W drugiej odsłonie ciężar gry wziął na siebie Markieff Morris, co pozwoliło gospodarzom zejść na przerwę z dwucyfrową przewagą (67:54). Druga połowa należała jednak do Byków. Świetna postawa zawodników nominalnie drugoplanowych doprowadziła do wyrównanej końcówki. Na 23 sekundy przed końcem wynik meczu ustalił Terry Taylor. Mavs mieli jeszcze swoje okazje, zwłaszcza biorąc pod uwagę dwa niecelne osobiste Derricka Jonesa Jr’a, ale ostatecznie ich nadzieje na miejsce w play-in odeszły w niepamięć.
- Kluczem do zwycięstwa Bulls był tej nocy tercet Coby White (24 punkty, 11 asyst, 7 zbiórek), Patrick Williams (23 punkty, 8 zbiórek) oraz Nikola Vucević (20 punktów, 10 zbiórek, 4 asyst). Pomimo problemów ze skutecznością nie najgorzej wypadł też Ayo Dosunmu (12 punktów, 9 zbiórek, 5 asyst; 0/5 za trzy).
- Po stronie Mavs najwięcej punktów zdobył m.in. Doncić, który rozegrał jedynie 13 minut i zdobył 13 punktów. Również 13 „oczek” odnotowali Markieff Morris i McKinley Wright IV. A.J. Lawson dołożył 12 punktów.
Sacramento Kings – Golden State Warriors 97:119
- Po pierwszej kwarcie mogło wydawać się, że będziemy świadkami jednostronnego pojedynku. Golden State Warriors rozmontowali struktury Sacramento Kings i przy dobrej postawie Stephena Curry’ego i Klaya Thompsona objęli wyraźne prowadzenie (16:32). Gospodarze odpowiedzieli jednak w niemal identyczny sposób, pozwalając Wojownikom na nieco więcej w ofensywie, przez co na przerwę schodzili ze stratę jedynie pięciu „oczek” (48:53).
- W drugiej połowie Warriors byli już stroną wyraźnie dominującą. Podopieczni Steve’a Kerra dwukrotnie zdobyli 33 punkty w kwarcie, jednocześnie skutecznie ograniczając potencjał osłabionej ofensywy rywala. Przyjezdni z San Francisco zbudowali sobie bezpieczną przewagę i bez problemów dowieźli ją do ostatniej syreny.
- Stephen Curry zdobył 25 punktów i miał najlepszy wskaźnik +/- w zespole (+33 razem z Donte DiVincenzo: 18 punktów, 8 asyst, 6 zbiórek), ale to Klay Thompson był tej nocy najlepiej punktującym Wojownikiem (29 punktów; 5/8 za trzy). Kevon Looney zebrał 16 piłek i rozdał siedem asyst, ale zdobył jedynie sześć punktów.
- Po stronie Kings najlepszy z zawodników wyjściowej piątki zdobył jedynie 13 punktów (Harrison Barnes). Starterzy trafili łącznie tylko 5 z 24 prób za trzy. Wchodzący z ławki Chimezie Metu i Trey Lyles zdobyli po dokładnie 15 punktów i osiem zbiórek.
Los Angeles Lakers – Phoenix Suns 121:107
- Phoenix Suns mieli już zapewnione miejsce w czołowej szóstce Zachodu, więc w meczu przeciwko Los Angeles Lakers zdecydowali się wystąpić bez Kevina Duranta, Devina Bookera, Chrisa Paula i Deandre Aytona. Nieobecność trzonu Słońc miała ułatwić Jeziorowcom zadanie, ale po pierwszej kwarcie to właśnie Phoenix utrzymywali się na prowadzeniu (30:34).
- LeBron James i Anthony Davis radzili sobie przeciętnie (łącznie 11 punktów i 3/13 z gry do przerwy), a w ofensywie Lakers brylowali głównie D’Angelo Russell i Austin Reaves. Po drugiej stronie błyszczęli jednak Josh Okogie oraz Cameron Payne i to Phoenix schodzili na przerwę z bardzo skromną przewagą (61:62).
- Anthony Davis, który dominował na tablicach, zaczął zbierać na swoim koncie więcej „oczek”, a Jeziorowcy po objęciu prowadzenia zaczęli jego powiększanie. Kluczowa była w tym postawa Malika Beasleya (96:89). Suns rozpoczęli jednak czwartą kwartę od serii 7:0 i po przewadze Lakers nie było już śladu.
- Gospodarze nie zamierzali odpuszczać i raz jeszcze wrzucili wyższy bieg. Przebudził się LeBron, który razem z Reavesem i Rui Hachimurą wziął się za punktowanie, a LAL znów odskoczyli (109:98). Suns szukali odpowiedzi, ale Lakers nie wypuścili już zwycięstwa z rąk.
- D’Angelo Russell był tej nocy najlepiej punktującym Jeziorowcem z dorobkiem 24 „oczek” (6/9 za trzy). Austin Reaves również błysnął skutecznością (9/13 z gry) i zdobył 22 punkty, a także rozdał pięć asyst. Malik Beasley dołożył 21 punktów. LeBron James skompletował ostatecznie 16 punktów, sześć zbiórek i sześć asyst, z kolei Anthony Davis do 14 punktów dołożył 21 zbiórek.
- Po stronie Suns solidnie wypadli Torrey Craig (18 punktów, 6 zbiórek), Jock Landale (17 punktów, 10 zbiórek) oraz Josh Okogie (16 punktów, 6 zbiórek). Skuteczność zawiodła Landry’ego Shameta, autora siedmiu „oczek” (2/9 z gry).
Aktualną tabelę NBA znajdziecie tutaj – na PROBASKET.
A tak wyglądałaby rywalizacja w play-offach gdyby sezon zakończył się dzisiaj: