Po sześciu porażkach z rzędu Dallas Mavericks w końcu się przełamali. Zespół Luki Doncicia ograł dziś Atlantę Hawks. Kolejne zwycięstwo odnieśli także Washington Wizards, a Bradley Beal popisał się historycznym osiągnięciem. Milwaukee Bucks zdemolowali Indianę Pacers, a Philadelphia 76ers nie pozostawiła większych szans Charlotte Hornets. Oklahoma City Thunder pokonała rozpędzonych Houston Rockets pomimo nieobecności Shaia Gilgeousa-Alexandra. W pozostałych spotkaniach Knicks wygrali z Bulls, Clippers z Cavaliers, Spurs z Timberwolves, Pelicans z Suns, a Kings z Celtics.
CHARLOTTE HORNETS – PHILADELPHIA 76ERS 111:118
- Sixers kapitalnie rozpoczęli to spotkanie i po pierwszej „ćwiartce” prowadzili już 30:13. W drugiej odsłonie ich przewaga wzrosła do nawet 26 „oczek”. Fantastycznie tej nocy spisywał się Joel Embiid, autor 34 punktów i 11 zbiórek. Swoje dorzucił również Tobias Harris (26 punktów, 6 zbiórek). Problemy z dostarczeniem punktów miał za to Seth Curry (0 pkt, 0/3 z gry).
- Ben Simmons zakończył z kolei spotkanie z dorobkiem 15 punktów, 6 zbiórek i 9 asyst. Danny Green trafił natomiast cztery „trójki” i skompletował łącznie 16 „oczek”.
- Hornets przebudzili się dopiero po przerwie. Podopieczni Jamesa Borrego wygrali trzecią kwartę 34:25 i zniwelowali nieco straty (74:81). Świetne zawody rozgrywali DeVonte’ Graham (18 pkt) i Gordon Hayward (22 punkty, 9 asyst, 6 zbiórek). Przewaga 76ers zmalała, ale to oni wciąż kontrolowali przebieg gry.
- Na 14 sekund przed syreną przy stanie 114:106 Embiid popełnił błąd, który mógł Philly wiele kosztować. Środkowy przyjezdnych przekozłował piłkę na stronę przeciwnika z myślą, że walka dobiegła już końca, a Hornets pozwolą, by czas upłynął do końca. Inne plany miał jednak LaMelo Ball (22 pkt), który odebrał mu piłkę, po czym trafił zza łuku. Przewaga Sixers była jednak wystarczająca, by utrzymać prowadzenie i w końcowym rozrachunku odnieść czwarte z rzędu zwycięstwo. Popieczni Doca Riversa w dalszym ciągu okupują fotel lidera konferencji wschodniej.
MILWAUKEE BUCKS – INDIANA PACERS 130:110
- Kolejny zdecydowanie jednostronny mecz. Po dosyć wyrównanym początku Bucks odskoczyli z wynikiem i prowadzili do przerwy 68:51. W trzeciej kwarcie ich przewaga osiągnęła pułap nawet 36 punktów.
- Prym w ekipie gospodarzy wiódł dziś Giannis Antetokounmpo, który skompletował kolejne triple-double, tym razem w postaci 21 punktów, 14 zbiórek i 10 asyst. Świetnie spisywali się również rezerwowi Bryn Forbes (20 pkt) i Bobby Portis (18 pkt), a także Donte DiVincenzo (16 punktów, 4/8 zza łuku, współczynnik +/- na poziomie +36).
- Pomimo porażki solidny indywidualny występ zaliczył Domantas Sabonis. Skrzydłowy Pacers zdobył dziś 33 punkty i 12 zbiórek, trafiając przy tym 14 z 25 rzutów z gry. Skromne zdobycze dołożyli także Justin Holiday (15 punktów, 8 asyst) i wchodzący z ławki Doug McDermott (13 punktów, 7 zbiórek).
- W czwartej odsłonie Indiana zniwelowała nieco rozmiary porażki, ale nie podlega wątpliwości, że goście byli dziś zdecydowanie słabszym zespołem. Dla Pacers jest to w dodatku trzecia porażka na przełomie czterech ostatnich spotkań.
ATLANTA HAWKS – DALLAS MAVERICKS 116:122
- Kolejny z pojedynków pomiędzy Trae Youngiem a Luką Donciciem ponownie nie zawiódł. Mavericks nieco lepiej rozpoczęli spotkanie i objęli skromne prowadzenie. W drugiej i trzeciej kwarcie sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, ale żadna ze stron nie była w stanie odskoczyć z wynikiem.
- Kluczowa dla końcowego rezultatu okazała się czwarta kwarta. Dallas wykorzystali moment ofensywnej słabości Atlanty i po serii 17:6 wypracowali sobie drobną przewagę (105:91). Jednakże na nieco ponad 16 sekund przed końcem Mavs prowadzili jedynie 119:116. Chwilę później Trae Young (21 punktów, 9 asyst) spudłował jednak kluczową trójkę, a goście dowieźli prowadzenie do ostatniej syreny.
- Oprócz wspomnianego Younga efektowny występ zanotował John Collins. 23-letni skrzydłowy zdobył 35 punktów oraz 12 zbiórek i rzucał na skuteczności 76% (16/21 z gry). Double-double zanotowali z kolei Clint Capela (10 punktów, 13 zbiórek) i Kevin Huerter (21 punktów, 10 asyst)
- Po stronie Mavericks najlepszym punktującym był dziś Luka Doncić, autor 27 „oczek”, 14 asyst i 8 zbiórek. Solidny występ zaliczyli również Kristaps Porzingis (24 punkty, 11 zbiórek) i Tim Hardaway Jr. (22 pkt).
- Dla Mavericks jest to pierwsze zwycięstwo po niechlubnej serii sześciu porażek z rzędu. Nie zmienia to jednak faktu, że podopieczni Ricka Carlisle’a wygrali jedynie trzy z ostatnich 12 spotkań i plasują się obecnie na 13. miejscu na zachodzie.
CHICAGO BULLS – NEW YORK KNICKS 103:107
- W pierwszej kwarcie wszystko wskazywało na to, że będzie to kolejny już dziś jednostronny pojedynek. Knicks prowadzili bowiem 34:15, a w drugiej odsłonie kontynuowali swoją dominację.
- Najlepszym zawodnikiem ekipy z „Wielkiego Jabłka” był dziś Julius Randle, autor 27 punktów, 6 asyst i 6 zbiórek. Elfrid Payton dorzucił 20 „oczek” i 8 zbiórek, a RJ Barrett 17 i 7 zbiórek. O double-double otarł się Mitchell Robinson (8 punktów, 11 zbiórek).
- Bulls rozpoczęli odrabianie strat dopiero w czwartej „ćwiartce”. Po serii 13:2 przewaga Knicks zmalała do zaledwie trzech punktów. Wówczas na wysokości zadania stanęli jednak Randle, Payton i Reggie Bullock (9 pkt), których trafienia umożliwiły Knicks zachowanie bezpiecznej przewagi do końcowej syreny.
- Najlepszym zawodnikiem Bulls był dziś Zach Lavine, zdobywca 24 punktów i 7 asyst. 25-latek spudłował jednak wszystkie siedem rzutów zza łuku. 19 „oczek” dorzucił wchodzący z ławki Thaddeous Young. Z dobrej strony pokazał się debiutant Patrick Williams (12 punktów, 7 zbiórek, 6/12 z gry).
- Bulls przegrali walkę na tablicach (38-47) i zdecydowanie gorzej rzucali zza linii 7,24 metra. Gospodarze trafili jedynie 6 z 36 „trójek” (16,7%) przy 50% skuteczności Knicks (11/22 zza łuku).
CLEVELAND CAVALIERS – LOS ANGELES CLIPPERS 99:121
- Całe spotkanie praktycznie od początku do końca przebiegło pod dyktando koszykarzy z Los Angeles, którzy bez większych problemów pokonali ekipę Cavaliers. Trener Clippers – Tyronne Lue – skorzystał z dwunastu swoich zawodników, dając szansę graczom głębokich rezerw.
- Clippers zagrali na fantastycznej skuteczności w rzutach za trzy punkty (59%), trafiając aż 20 z 34 oddanych rzutów zza linii 7,24. Siedmiu zawodników trafiło przynajmniej jedną trójkę. Ponadto Clippers zdecydowanie wygrali walkę na tablicach (46:37).
- Bohaterem spotkania został Paul George, który nie miał sobie równych w starciu z ekipą z Ohio. Gwiazdor Clippers zdobył 36 punktów, grając na kapitalnej skuteczności z gry (13/20, 65%). George trafił 8 z 9 oddanych rzutów trzypunktowych (89%). Skrzydłowy ekipy z LA dołożył do tego 6 asyst.
- 24 punkty (9/14, 64%), również na bardzo dobrej skuteczności zdobył Kawhi Leonard. Jeden z liderów Clippers miał też 6 zbiórek. Trzecim strzelcem zespołu okazał się Lou Williams, autor 15 punktów. Z kolei 14 punktów zapisał na swoje konto Serge Ibaka, a double-double zanotował Ivica Zubac (10 punktów i 16 zbiórek).
- Po stronie Cavaliers najwięcej punktów zdobył Collin Sexton (27). Cztery oczka mniej (23) zanotował Darius Garland, który najcelniej w ekipie z Cleveland trafiał do kosza (11/18 z gry, 61%). Słabsze spotkanie rozegrał Andre Drummond, trafiając zaledwie 4 z 13 rzutów z gry (31%), zaliczając 13 punktów i 5 zbiórek.
- Dla Clippers była to już 17. wygrana w sezonie. Z bilansem 17-6 zajmują drugą pozycję w konferencji zachodniej. Z kolei Cavaliers przegrali swój 12. mecz w bieżących rozgrywkach. Podopieczni trenera Bickerstaffa z bilansem 10-12 zajmują 8. miejsce w konferencji wschodniej.
Autor: Mateusz Malinowski
MIAMI HEAT – WASHINGTON WIZARDS 103:100
- Wyrównany mecz, o którego wyniku zadecydowała czwarta kwarta. Na nieco ponad półtorej minuty przed końcową syreną Wizards prowadzili 101:100. Przez około 80 sekund żadna ze stron nie była jednak w stanie zdobyć punktów. W ostatnich sekundach Heat zmuszeni byli faulować Bradleya Beala, który skutecznie wyegzekwował dwa rzuty osobiste. Po chwili „trójkę” na remis spudłował Tyler Herro (20 punktów, 4/9 zza łuku).
- Jimmy Butler, który dopiero kilka dni temu wrócił do rotacji Miami, zdobył dziś 19 punktów, 9 asyst i 8 zbiórek. Bam Adebayo dołożył double-double w postaci 17 punktów, 11 zbiórek i 6 asyst.
- Pod nieobecność Russella Westbrooka, który odpoczywał po wczorajszym starciu z Trail Blazers, wsparcie dla Beala stanowili dziś Deni Avdija (13 pkt), Rui Hachimura (11 punktów, 9 zbiórek) i Davis Bertans (11 pkt).
- Bradley Beal (32 pkt, 8 zbiórek) po raz kolejny zapisał się na kartach historii. 27-latek pobił dziś wynik Michaela Jordana w ilości spotkań z dorobkiem co najmniej 25 punktów na początku sezonu. „MJ” rozpoczął rozgrywki 1988/89 od 16 takich występów. Dla Beala był to z kolei siedemnasty taki mecz z rzędu od początku bieżącego sezonu.
OKLAHOMA CITY THUNDER – HOUSTON ROCKETS 104:87
- Obie ekipy podeszły do tego spotkania z poważnym osłabieniem na obwodzie. W składzie gospodarzy zabrakło bowiem Shaia Gilgeous-Alexandera, z kolei w goście musieli radzić sobie bez kontuzjowanego Johna Walla.
- Od początku Victor Oladipo (19 punktów, 8/24 z gry) odważnie atakował kosz gospodarzy, ale na jego trafienia skutecznie odpowiadali Darius Bazley (18 punktów, 12 zbiórek) i Al Horford (17 pkt). Thunder rozpoczęli wkrótce swoją dominację po obu stronach parkietu i po serii 26:7 zdecydowanie odskoczyli z wynikiem. Przed przerwą Rockets zdołali jednak zniwelować straty i przegrywali jedynie 43:54.
- Druga połowa była o dziwo zdecydowanie bardziej jednostronna. Thunder prowadzili w pewnym momencie 90:60. Podczas gdy w Oklahomie punktowali niemal wszyscy (wyjątkiem był Luguentz Dort, który ze względu na uraz grał jedynie do przerwy), po stronie Houston ciężar gry ofensywnej został zrzucony na barki Erika Gordona (22 „oczka”, 3/9 za trzy). Warto podkreślić, że po serii kilkunastu świetnych występów kiepski mecz zagrał Christian Wood (8 pkt).
- Świetny mecz rozegrał za to wchodzący z ławki rezerwowych Kenrich Williams. 26-letni skrzydłowy zakończył spotkanie z dorobkiem 19 punktów i 6 zbiórek, trafiając przy tym 7 z 8 rzutów z gry (3/3 zza łuku). Ciekawe występy zaliczyli również Hamidou Diallo (16 punktów, 3 przechwyty), Theo Maledon (6 punktów, 6 przechwytów) i Isaiah Roby (13 pkt).
- Thunder wygrywają ostatecznie z Houston, przerywając tym samym ich serię sześciu wygranych z rzędu. Podopieczni Marka Daigneaulta notują z kolei pierwsze zwycięstwo po ostatnich porażkach z Rockets i Nets.
SAN ANTONIO SPURS – MINNESOTA TIMBERWOLVES 111:108
- Na początku czwartej kwarty Timberwolves prowadzili różnicą 15 punktów (94:79). Spurs całkowicie zdominowali jednak ostatnią odsłonę i po serii 20:2 po raz pierwszym w tym spotkaniu objęli prowadzenie (101:99).
- Sytuację przyjezdnych próbowali ratować przede wszystkim D’Angelo Russell (20 punktów, 1/7 za trzy) i Michael Beasley (29 pkt). DeMar DeRozan (30 punktów, 6 asyst, 8 zbiórek) był jednak tej nocy nie do zatrzymania.
- Przy stanie 111:108 i niespełna dziewięciu sekundach na zegarze Wolves mieli ostatnią szansę na doprowadzenie do remisu. Russell spudłował jednak kolejną „trójkę”, w związku z czym Minnesota notuje swoją szesnastą porażkę w tym sezonie. Podopieczni Ryana Saundersa plasuje się obecnie na ostatnim miejscu w konferencji zachodniej.
NEW ORLEANS PELICANS – PHOENIX SUNS 123:101
SACRAMENTO KINGS – BOSTON CELTICS 116:111
- Bardzo wyrównane spotkanie zakończyło się zwycięstwem koszykarzy Sacramento Kings. Podopieczni Brada Stevensa nie potrafili znaleźć swojego rytmu gry i w momencie, wychodzenia na prowadzenie, nie potrafili utrzymać 10-punktowej przewagi, co zdarzało się kilkukrotnie w meczu z Kings. Celtics osłabieni absencją Marcusa Smarta, byli nieskuteczni w rzutach zza łuku zwłaszcza w pierwszej połowie.
- Kings do zwycięstwa poprowadził De’Aaron Fox, autor 26 punktów i 11 asyst. Dla rozgrywającego ekipy z Sacramento było to czwarte double-double w sezonie. Dwa oczka mniej dołożył Harrison Barnes (24), który miał także 5 zbiórek i 6 asyst. Z kolei 21 punktów zapisał na swoje konto Tyrese Haliburton, który ostatnimi czasy znakomicie prezentuje się na parkietach najlepszej ligi świata. Innym graczem z podwójną zdobyczą został Buddy Hield, autor 15 punktów i 11 zbiórek.
- Po stronie Celtics najwięcej punktów zdobył Jayson Tatum (27), który dołożył również 9 zbiórek i 10 asyst. 21 punktów zapisał na swoje konto Jaylen Brown. Double-double zanotował Tristan Thompson (17 punktów i 10 zbiórek). 11 punktów zdobył Daniel Theis.
- Celtics z bilansem 11-9 zajmują 4. Miejsce w konferencji wschodniej. Natomiast dla Kings było to 10. zwycięstwo. Z bilansem 10-11 plasują się na 11. miejscu w konferencji zachodniej.
Autor: Mateusz Malinowski
Wspieraj PROBASKET
- NBA: Mecz Gwiazd ustalony? To będzie zupełnie nowe doświadczenie
- Wyniki NBA: Lakers przegrali wygrany mecz, sensacja w Toronto, błysk duetu Miller-Ball
- NBA: Doncic kolejną gwiazdą która odpocznie przez kontuzję
- NBA: Suns szykują fortunę dla Duranta. Gigantyczna inwestycja z nadzieją na mistrzostwo
- NBA: George z kolejną kontuzją, Embiid gasi pożar benzyną
- NBA: Khris Middleton jest gotowy. Dlaczego więc nie wraca?
- NBA: Bane chciał być jak Morant. Szkoda, że nie w pozytywnym sensie
- Buty Jordan za połowę ceny! 100 modeli w nowej, szybkiej wyprzedaży
- NBA: Koniec sezonu dla De’Anthony’ego Meltona
- Wyniki NBA: 41 punktów Giannisa, Knicks lepsi od Suns, porażka Sixers i kontuzja Paula George’a