Kolejna noc przedsmaku 76. sezonu w historii najlepszej koszykarskiej ligi świata za nami. W pierwszym z jedynie trzech rozegranych dziś spotkań Boston Celtics, za sprawą wielkiego Jaysona Tatuma uporali się nie bez problemów z Toronto Raptors. Świetne przygotowanie do wyłaniającego się już zza horyzontu nowego sezonu NBA pokazali ponownie New York Knicks, a w meczu graczy zazwyczaj drugiego planu Atlants Hawks pokonali na wyjeździe Memphis Grizzlies.
Boston Celtics – Toronto Raptors 113:111
- Stojące na niezłym poziomie spotkanie obu drużyn, którego losy rozstrzygnęły się dopiero w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry. Na 1:30 Boston Celtics prowadzili różnicą 8 „oczek”, aby ostatecznie dać się doścignąć rywalowi i do ostatniego gwizdka drżeć o końcowy rezultat. A ten ustalił Juancho Hernangomez z zimną krwią egzekwując dwa rzuty wolne na 7.4 sekundy przed końcem meczu.
- Celtów na swoich barkach wiózł oczywiście zdobywca 20 punktów, 9 zbiórek i 7 asyst Jayson Tatum. Miłe zaskoczenie sprawili Romeo Langford oraz Grant Williams, którzy dostarczyli zespołowi odpowiednio 13 oraz 12 punktów. Dobrze spisał się także podkoszowy Robert Williams, który, mimo że nie oddał dziś żadnego rzutu z gry, zakończył spotkanie ze wskaźnikiem +/- na poziomie +22. U przeciwników natomiast brylowali Fred VanVleet, który zapisał na swoje konto 22 punkty oraz OG Anunoby — autor 17 „oczek” Pamiętnym reversowym wsadem popisał się także Svi Mykhailiuk (prezentujemy Wam go poniżej).
- W szeregach Celtics oprócz zakażonego koronawirusem Jaylena Browna (o czym więcej piszemy tutaj) zabrakło także sprowadzonego tego lata Dennisa Schrodera. Raptors natomiast radzić musieli sobie bez Pascala Siakama (operacja lewego barku) oraz Chrisa Bouchera (wybity palec).
Washington Wizards – New York Knicks 99:117
- Drugi mecz pre-season w wykonaniu Knicks i drugie zwycięstwo podopiecznych Toma Thibodeau. Po wygranej nad Indianą Pacers ekipa z Nowego Yorku rozegrała dziś kolejne bardzo przekonujące, miłe dla oka spotkanie, co może zwiastować ciekawy sezon w ich wykonaniu.
- Mimo że nie zobaczyliśmy tej nocy na parkiecie Juliusa Randle’a, jego obowiązki solidnie przejęli inni zawodnicy. Liderami okazali się być RJ Barrett oraz Derrick Rose, którzy zapisali na swoje konto odpowiednio po 18 i 15 punktów. Zaimponował także wprowadzony do pierwszej „piątki” autor 13 punktów i 8 zbiórek Obi Toppin.
- W szeregach drużyny przeciwnej kolejne bezbarwne występy zaliczyli rozpoczynający dopiero swoją przygodę w ekipie Czarodziei Kyle Kuzma (2 punkty, 2-8 z gry) oraz Kentavious Caldwell-Pope (4 punkty 1-4 z gry). Z niezłej strony pokazali się natomiast Montrezl Harrell, który zdobył 18 punktów z ławki oraz Spencer Dinwiddie — autor 13 „oczek”, 4 asyst i 4 zbiórek. Co ciekawe, na parkiecie w drużynie Wizards zobaczyliśmy dzisiaj całą 17-stkę zawodników zgłoszonych do tych zawodów. Piętnastu spośród nich punktowało.
Memphis Grizzlies – Atlanta Hawks 87:91
- Najbardziej wyrównane spotkanie ubiegłej nocy, które, mimo że mało jakościowe, mogło zapewnić dużo emocji. Wynik przez cały mecz oscylował wokół remisu, a najwyższe prowadzenie, na które udało się wyjść którejkolwiek z drużyn, wynosiło 10 punktów. Można ponadto powiedzieć, że rezultat spotkania ustalony został na 1:32 przed końcem czwartej odsłony, ponieważ to właśnie wtedy nastąpiło ostatnie trafienie do kosza.
- Na parkiecie nie oglądaliśmy dzisiaj całego tabunu gwiazd, z Ja Morantem i Trae Youngiem na czele. Wśród nieobecnych byli także Clint Capela, Jaren Jackson Jr, Steven Adams, czy Dillon Brooks, których brak ujawnił nowych liderów obydwu zespołów. Atlantę Hawks do zwycięstwa poprowadzili John Collins oraz Bogdan Bogdanovic, którzy zapisali na swoje konta po 16 punktów. Z dobrej strony pokazał się także po raz kolejny pierwszoroczniak Sharife Cooper — autor 10 „oczek”, 3 asyst i 3 odbiorów.
- Wśród pokonanych najlepsze zawody rozegrał Desmond Bane, który „przytulił” 18 punktów, 20 minut przebywając na parkiecie. Wynik ciągnął także Brandon Clarke (16 „oczek”, 6 zbiórek), jednakże Hawks mieli w tym spotkaniu przeważająco więcej talentu na parkiecie. Kolejną szansę na pozytywne wprowadzenie do zespołu dostał tymczasem Jarrett Culver, który tego lata zamienił Minnesotę na Memphis. 22-latek nieporwał dziś swoją grą, zapisując na własne konto jedynie 5 punktów, na skuteczności 2-10 z gry.