New York Knicks potrzebowali dogrywki, by pokonać Boston Celtics, choć mecz mogli zakończyć jeszcze w czwartej kwarcie. Sporą wpadkę zaliczyli Brooklyn Nets, którzy pomimo 40 punktów Kyrie’ego Irvinga przegrali z Detroit Pistons. Nie popisali się również Chicago Bulls, którzy przegrali wyjazdowy mecz z Charlotte Hornets. Sporo emocji dostarczył pojedynek Phoenix Suns – Dallas Mavericks. Już w pierwszej kwarcie ekipa z Teksasu straciła Lukę Doncicia, który z kontuzją udał się do szatni. Pomimo nieobecności Słoweńca i dobrej dyspozycji m.in. Chrisa Paula, Mavs udało się wywieźć z Arizony zwycięstwo. San Antonio Spurs boleśnie przegrali z Los Angeles Clippers, ale w ich składzie zabrakło tej nocy Jeremy’ego Sochana.

Boston Celtics – New York Knicks 117:120 (po dogrywce)

Statystyki

  • Kolejne spotkanie z serii NBA Rivals Week. Tym razem do wyłonienia zwycięzcy potrzeba była dogrywka. Na 2:35 przed końcową syreną Julius Randle podwyższył prowadzenie New York Knicks do ośmiu punktów (102:110). Nikt nie zakładał jednak wówczas, że było to ostatnie trafienie przyjezdnych w czwartej kwarcie. Akcją 2+1 popisał się Jayson Tatum, trafienie zza łuku dołożył Malcolm Brogdon, po czym do remisu, kolejnym udanym atakiem, doprowadził Tatum. Obie strony miały jeszcze jedną okazję, by wygrać spotkanie przed dodatkowymi pięcioma minutami, ale zawiodła ich skuteczność.
  • Dogrywka, a w szczególności jej końcówka, dostarczyła sporo emocji. Na 29 sekund przed końcem zza łuku trafił RJ Barrett (115:116). Niemal momentalnie odpowiedział Jaylen Brown, jednak chwilę później na linii stanął Julius Randle i skutecznie wyegzekwował dwa osobiste. To, co udało się Randle’owi, nie wyszło chwilę później Brownowi, który w kluczowym momencie spudłował obie próby z linii, po czym wynik spotkania na korzyść Knicks ustalił Barrett.
  • Julius Randle stanął na wysokości zadania, zdobywając tej nocy 37 punktów i dziewięć zbiórek. Jalen Brunson dołożył imponujące 29 „oczek” i siedem asyst. Wspierali ich przede wszystkim RJ Barrett (19 pkt) i Immanuel Quickley (17 pkt).
  • Po stronie Boston Celtics prym wiódł Jayson Tatum, autor 35 punktów, 14 zbiórek i czterech asyst. Zawiódł nieco Jaylen Brown, który miał problemy ze skutecznością zza łuku (22 punkty, 9 zbiórek; 8/22 z gry, 1/8 za trzy). Derrck White dołożył 15 „oczek”, z kolei Robert Williams III odnotował osiem punktów i 12 zbiórek.

Brooklyn Nets – Detroit Pistons 122:130

Statystyki

  • Jeszcze wczoraj Brooklyn Nets jak niemal równy z równym rywalizowali z jedną z najlepszych ekip Konferencji Wschodniej, by minionej nocy musieć uznać wyższość jednej z najgorszych. Zaczęło się od wyrównanej wymiany ciosów. W pierwszej połowie Detroit Pistons nie dali rywalowi chwili oddechu, a pojedynek strzelecki urządzili sobie Kyrie Irving i Jaden Ivey (59:58).
  • Kluczowa dla losów spotkania była trzecia „ćwiartka”, w której Tłoki zdobyły aż 43 „oczka” (90:101). Nets mieli zasoby, by odrobić stratę, ale w ostatniej części punktowało jedynie trzech zawodników Brooklynu, co w dużej mierze uniemożliwiło im powrót.
  • Pistons zwycięstwo zawdzięczają solidnej postawie sporej liczbie zawodników. Saddiq Bey był najlepszym punktującym Detroit i otarł się o double-double (25 punktów, 9 zbiórek). Alec Burks dołożył 20 „oczek”, z kolei Jalen Duren 17. Jaden Ivey do 16 punktów dołożył jeszcze osiem asyst, z kolei wchodzący z ławki rezerwowych Killian Hayes rzucił kolejnych 16 „oczek”.
  • Po stronie Nets dwoił się i troił Kyrie Irving (40 punktów, 5 zbiórek, 6 asyst; 6/12 za trzy) wspierany przede wszystkim przez świetnie dysponowanych Nicolasa Claxtona (27 punktów, 13 zbiórek; 11/13 z gry) i rezerwowego Edmona Sumnera (24 punkty, 5 zbiórek; 7/10 z gry). Zawiedli jednak strzelcy (Royce O’Neale 1/5 za trzy, Joe Harris 1/4, Markieff Morris 1/6, Patty Mills 1/4) oraz Ben Simmons (0 punktów, 0/3 z gry; 7 asyst), który w bólu opuścił mecz przedwcześnie.
  • Po imponującej serii zwycięstwo sytuacja Brooklynu znacząco pogorszyła się pod nieobecność Kevina Duranta. Nets przegrali sześć z ośmiu ostatnich spotkań i stracili nieco dystansu do drugiej pozycji Wschodu.

Charlotte Hornets – Chicago Bulls 111:96

Statystyki

  • Chicago Bulls od początku spotkania mieli pewne problemy z zatrzymaniem dużo niżej notowanych Charlotte Hornets, ale pomimo tego cały czas utrzymywali się na prowadzeniu i sukcesywnie powiększali swoją przewagę. Dobrze prezentował się m.in. Zach LaVine (14 pkt), a na przerwę podopieczni Billy’ego Donovana schodzili z 8-punktową zaliczką (47:55).
  • Sytuacja uległa jednak zmianie po powrocie na parkiet. W trzeciej odsłonie Szerszenie odrobiły część strat dzięki lepszej skuteczności w ofensywie, ale to czwarta kwarta przesądziła o losach spotkania. Napędzani przez LaMelo Balla, Terry’ego Roziera i Masona Plumlee gospodarze zdobyli wówczas 34 punkty, na co Bulls odpowiedzieli jedynie 17 i jeszcze przed ostatnimi minutami stracili szansę na zwycięstwo.
  • Świetny mecz rozegrał Terry Rozier, autor 28 punktów, pięciu zbiórek i czterech przechwytów. Double-double dołożyli LaMelo Ball (15 punktów, 11 zbiórek, 8 asyst), który pod względem skuteczności zaliczył jednak fatalną noc (2/15 z gry, 2/11 za trzy) oraz Mason Plumlee (21 punktów, 12 zbiórek; 9/9 z gry). Gordon Hayward dorzucił 17 „oczek”.
  • Po stronie Bulls wyróżniał się przede wszystkim DeMar DeRozan, zdobywca 28 punktów i pięciu asyst. O podwójną zdobycz otarli się Zach LaVine (18 punktów, 9 zbiórek) i Nikola Vucevic (12 punktów, 9 zbiórek). Zawodnicy Chicago kiepsko egzekwowali tej nocy rzuty zza łuku (4/25; 16%).
  • Sytuacja Bulls znowu się pogorszyła. Dla Byków jest to już druga z rzędu porażka, a zarazem piąta w ośmiu ostatnich spotkaniach. Po klęsce z Hornets zespół z Wietrznego Miasta zajmuje dopiero 11. pozycję w tabeli Konferencji Wschodniej z bilansem 22-26, takim samym jak zajmujący 10. lokatę Washington Wizards.

Houston Rockets – Cleveland Cavaliers 95:113

Statystyki

  • Cleveland Cavaliers zgodnie z planem ograli dużo niżej notowanych Houston Rockets, a o losach spotkania przesądzili jeszcze przed przerwą. W dwóch pierwszych kwartach zdobywali po 37 punktów, ograniczając jednocześnie ofensywę rywala do 25 i 23 „oczek”, dzięki czemu do szatni schodzili ze sporą zaliczką (48:74), głównie za sprawą świetnie dysponowanych Evana Mobleya (18 pkt) i Dariusa Garlanda (15 pkt).
  • Po przerwie niewiele się zmieniło. Rakiety wygrały co prawda obie „ćwiartki”, ale Cavs trzymali rękę na pulsie. Choć w ostatniej odsłonie podopieczni JB Bickerstaffa zdobyli jedynie 16 punktów, to gospodarze i tak nie zdołali wykorzystać tego do odrobienia strat.
  • Darius Garland otarł się o double-double, zdobywając 26 punktów i dziewięć zbiórek. Na podwójną zdobycz zapracowali jednak Jarrett Allen (14 punktów, 10 zbiórek) oraz Evan Mobley (21 punktów, 10 zbiórek). Rezerwowy Dean Wade dorzucił 15 „oczek” (4/7 za trzy).
  • Po stronie Rockets wyróżnił się rezerwowy Tari Eason, autor podwójnej zdobyczy w postaci 18 punktów i 11 zbiórek. Aż trzech zawodników wyjściowej piątki odnotowało z kolei po dokładnie 14 „oczek”. Byli to Alperen Sengun (do tego 7 zbiórek, 7 asyst), Kenyon Martin Jr. oraz Jabari Smith Jr.

Phoenix Suns – Dallas Mavericks 95:99

Statystyki

  • Drugie tej nocy spotkanie z serii „NBA Rivals Week”, które na swój tytuł zapracowało m.in. podczas zeszłorocznych play-offów, kiedy to scierali się ze sobą Devin Booker i Luka Doncić. Pierwszy z nich nie gra z uwagi na kontuzję, za to Słoweniec już po trzech minutach gry udał się do szatni z grymasem bólu na twarzy po tym, jak w ten oto sposób wykrzywił swoją lewą kostkę:
  • Bez Donicia, który tej nocy nie powrócił już na parkiet, Dallas Mavericks wciąż radzili sobie solidnie i choć przez pewien czas musieli gonić wynik napędzany przez dobrze dysponowanych Chrisa Paula i Deandre Aytona, to ratowała ich świetna postawa Spencera Dinwiddie’ego i Doriana Finney-Smitha (32:32).
  • Wyższy bieg wrzucił Cam Johnson, ale cały czas świetnie radził sobie Dinwiddie, który do przerwy skompletował 20 „oczek”. Obu ekipom brakowało trafień z ławki, przez co musieli polegać przede wszystkim na starterach. Dlatego właśnie cenne okazały się punkty Dwighta Powella (48:54). W trzeciej „ćwiartce” po tróje Finney-Smitha goście odskoczyli nawet na 11 „oczek”, ale Phoenix cały czas dotrzymywali im kroku (69:76).
  • O końcowym rezultacie przesądziła czwarta kwarta. Obie drużyny szły cios za cios, dzięki czemu skromna przewaga Dallas stale się utrzymywała, choć na tablicach dominowali Phoenix Suns, a to głównie za sprawą Aytona. Na 3:34 przed końcem wydawało się, że Mavs spokojnie uda się utrzymać komfortowe prowadzenie (86:95). Trafienia Johnsona i Mikala Bridgesa szybko zmniejszyły jednak stratę Phoenix do cztereh „oczek”.
  • Końcówka dostarczyła sporo emocji. Po trafieniu Chrisa Paula przy 47,1s na zegarze zrobiło się juz 93:96. Suns skorzystali w międzyczasie z challenge’u, który nie był udany, jednak chwilę później po pudle Finney-Smitha kolejne trafienie dołożył CP3 i Suns przegrywali już tylko jednym punktem. Następnie na linii stanął Reggie Bullock, który wykorzystał pierwszą próbę i spudłował drugą. Czujnością wykazał się jednak Dwight Powell, który zaliczył ofensywną zbiórkę, był faulowany, po czym trafił dwa osobiste (95:99). Suns mieli jeszcze 9 sekund, ale nie wykorzystali tego czasu.
  • Pod nieobecność Doncicia na wysokości zadania stanął Spencer Dinwiddie, autor 36 punktów, sześciu zbiórek i dziewięciu asyst (5/6 za trzy). Double-double zdobył Dorian Finney-Smith, który odnotował 18 punktów i 13 zbiórek. Dwight Powell dorzucił 15 „oczek”, z kolei Tim Hardaway Jr. otarł się o podwójną zdobycz (11 punktów, 9 zbiórek).
  • Po stronie Suns wyróżnili się przede wszystkim Chris Paul (22 punkty, 10 zbiórek, 6 asyst; 4/6 zza łuku), Cameron Johnson (22 punkty, 8 zbiórek; 5/7 za trzy) oraz Deandre Ayton (19 punktów, 20 zbiórek; 6/20 z gry).

Los Angeles Clippers – San Antonio Spurs 138:100

Statystyki

  • Minionej nocy w składzie San Antonio Spurs zabrakło Jeremy’ego Sochana. Reprezentant Polski został wykluczony ze spotkania jeszcze przed jego rozpoczęciem z uwagi na drobny uraz jednego z mięśni w udzie.
  • Na początku spotkania przyjezdni z Teksasu byli w stanie względnie dotrzymać Los Angeles Clippers kroku, ale kiedy wyższy bieg rzucił Kawhi Leonard, gospodarze bez żadnych problemów odskoczyli z wynikiem (41:25). Przed przerwą LAC jeszcze bardziej powiększyli swoją przewagę i w dużej mierze już wtedy przesądzili o losach spotkania.
  • Po powrocie na parkiet wiele się nie zmieniło. Spurs mieli lepsze momenty, dzięki którym wykazać mógł się ich młody trzon, ale to Clippers byli tej nocy zdecydowanie lepszym zespołem, co bez problemu zdołali udokumentować.
  • Świetny mecz rozegrał Paul Geroge, autor 35 punktów i siedmiu asyst (5/8 za trzy). Wtórował mu Kawhi Leonard, zdobywc 27 punktów i siedmiu asyst. Wykazali się również rezerwowi. Norman Powell dorzucił 15 „oczek”, a Robert Covington do 13 punktów dołożył 7 zebranych piłek.
  • Po stronie Spurs nie najgorzej wypadł Keldon Johnson (19 punktów; 7/13 z gry). Isaiah Roby odnotował z kolei 14 „oczek” i siedem z biórek, z kolei Keita Bates-Diop zakończył mecz z dorobkiem 13 punktów.

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep Nike
  • Albo SK STORE, czyli dawny Sklep Koszykarza
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Ogromne wyprzedaże znajdziesz też w sklepie HalfPrice
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna


  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    Inline Feedbacks
    View all comments