Największą historią dnia było bez wątpienia starcie Los Angeles Lakers z Milwaukee Bucks w Staples Center. Naprzeciw siebie stanęły drużyny z najlepszymi bilansami w swoich konferencjach. Górą z tej rywalizacji byli Los Angeles Lakers prowadzeni przez LeBrona Jamesa i Anthony’ego Davisa. Natomiast Utah Jazz dzięki dobrej postawie Mike’a Conleya wygrali w TD Garden. Bardzo dobry występ przeciwko Portland Trail Blazers zanotował wysoki Phoenix Suns – Aron Baynes zdobywając 37 punktów i 16 zbiórek. Zion Williamson z kolei skończył z 17 punktami starcie przeciwko Miami Heat, które New Orleans Pelicans ostatecznie wygrali. Triple-double imponującego w ostatnim czasie Carisa LeVerta.
WASHINGTON WIZARDS – ATLANTA HAWKS 118:112
- Tym razem skuteczny występ Bradleya Beala faktycznie przyniósł Washington Wizards zwycięstwo. Zespół pokonał na własnym parkiecie Atlantę Hawks, a lider składu był niepowstrzymany zdobywając 35 punktów, 4 asysty.
- Wizards w całym meczu trafili 15 z 31 trójek, Beal był 7/10 zza łuku. Zespół cały czas utrzymuje się w walce o play-offy, więc nikt w DC nie ma zamiaru odpuszczać.
- Dla Hawks z bardzo dobrej strony zaprezentował się pierwszoroczniak Cam Reddish notując 28 punktów na skuteczności 11/17 z gry. Poza grą był Trae Young, który przejawiał objawy grypowe i zespół nie chciał go przemęczać.
- W końcówce Hawks udało się zbliżyć na 4 punkty, gdy po trójce Reddisha było tylko 109:105 dla Wizards. Jednak na 52 sekundy przed końcem Rui Hachimura, przy 4-punktowym prowadzeniu Wizards, zebrał piłkę w ataku i przypieczętował wygraną swojej drużyny na linii rzutów wolnych.
BROOKLYN NETS – SAN ANTONIO SPURS 139:120
NEW YORK KNICKS – OKLAHOMA CITY THUNDER 103:126
- Po stosunkowo wyrównanym początku spotkania Thunder przejęli inicjatywę w drugiej kwarcie i momentalnie odskoczyli z wynikiem. Dobre zawody rozgrywał Chris Paul (21 punktów, 12 asyst, 4/6 zza łuku), który w ostatnich dniach był łączony z transferem do Nowego Jorku.
- Przewaga gości stale rosła, a Knicks nie potrafili znaleźć odpowiedzi na wyczyny Oklahomy. Z półdystansu trafiali Dennis Schröder (16 pkt), Danilo Gallinari (22 pkt) czy Shai Gilgeous-Alexander (18 pkt), z kolei w pomalowanym nie do zatrzymania był Steven Adams (12 oczek, 11 zbiórek).
- R.J. Barrett odpowiedział 17 punktami, a Elfrid Payton był bliski skompletowania triple-double (18 pkt, 9 zbiórek, 8 asyst). NYK pozostawali jednak bezradni, a różnica punktowa osiągnęła pułap nawet 34 oczek.
- Choć przebieg meczu jasno określa jednostronność pojedynku, to Knicks zdołali zwyciężyć walkę na tablicach (38:48). Gospodarzy zgubiła jednak skuteczność rzutów za trzy (4/24).
- Sytuacja na zachodzie robi się coraz ciekawsza, a zespół Billy’ego Donovana wciąż liczy się w walce o przewagę własnego parkietu w Play-Offs. W najbliższych dniach czeka ich seria kluczowych spotkań z m.in. Celtics i Jazz, która nakreśli sytuację w tabeli. [Krzysztof Dziadek]
BOSTON CELTICS – UTAH JAZZ 94:99
- Celtics wciąż borykają się z problemami kadrowymi. W starciu z Jazz Brad Stevens nie mógł skorzystać z usług m.in. Jaylena Browna czy Gordona Haywarda.
- Po lepszym początku Bostonu z Jasonem Tatumem na czele (18 pkt) do głosu doszli goście. Po serii 10:2 Jazzmani zdołali odskoczyć z wynikiem i kontrolować przebieg spotkania. Lider Utah – Mike Conley – zdobył 25 punktów i 5 asyst.
- Po drugiej stronie parkietu szalał Marcus Smart. 26-letni obrońca był dziś nie do zatrzymania i przypieczętował swój występ 29 punktami. W czwartej kwarcie Celtics zdołali zniwelować stratę do zaledwie pięciu oczek, lecz po chwili Jazz raz jeszcze wypracowali sobie wyraźną przewagę.
- Gospodarze zawiedli w kwestii skuteczności. Z gry C’s trafiali jedynie 37,2% swoich rzutów, z kolei zza łuku tylko 10 na 36 prób okazało się skutecznych.
- Utah dowiozło zwycięstwo do końcowej syreny, co z kolei oznacza trzecią porażkę Bostonu na przełomie ostatnich czterech spotkań. Kiepska sytuacja kadrowa może kosztować Celtics miejsce w pierwszej trójce Konferencji Wschodniej. [Krzysztof Dziadek]
CHICAGO BULLS – INDIANA PACERS 102:108
MINNESOTA TIMBERWOLVES – ORLANDO MAGIC 118:132
NEW ORLEANS PELICANS – MIAMI HEAT 110:104
- Brandon Ingram spudłował 15 ze swoich pierwszych 17 rzutów. Mimo to lider New Orleans Pelicans był gotów wziąć na swoje barki odpowiedzialność w samej końcówce spotkania. A dokładnie mówiąc w jego ostatnich 62 sekundach, gdy zdobył 5 punktów i przypieczętował wygraną Pels.
- Zespół z Nowego Orleanu przerwał serię trzech porażek i przy okazji zatrzymał czteromeczową serię wygranych Miami Heat. W czwartej kwarcie podopieczni Alvina Gentry’ego prowadzili już 15 punktami, ale w końcówce potrzebowali zabezpieczyć prowadzenie, bo Heat zdołali się zbliżyć.
- Najlepszym punktującym gospodarzy był Jrue Holiday z 20 punktami. Kolejnych 19 oczek i 12 zbiórek zapewnił Josh Hart. Zion Williamson zatrzymał się na 17 punktach, 6 zbiórkach i 2 blokach. Po stronie Heat fantastycznie zagrał Duncan Robinson trafiając aż osiem trójek. Z 26 oczkami mecz skończył Jimmy Butler.
- Na 3:53 przed końcem Heat po punktach Derricka Jonesa Jr’a tracili już tylko punkt. Po chwili lejce przejął Ingram zdobywając pięć kolejnych punktów meczu i zabezpieczając przewagę swojej drużyny na tyle, że Heat nie mieli już odpowiedzi. Pels pozostają w pogoni za ósmymi w tabeli zachodu Memphis Grizzlies.
DALLAS MAVERICKS – MEMPHIS GRIZZLIES 121:96
PHOENIX SUNS – PORTLAND TRAIL BLAZERS 127:117
- Jeden z najbardziej szalonych pojedynków tego wieczoru. Mecz w kapitalnym stylu rozpoczął Aron Baynes, który jeszcze w pierwszej kwarcie trafił pięć trójek, by w końcowym rozrachunku zdobyć 37 punktów, 16 zbiórek (9/14 zza łuku).
- Suns byli w stanie szybko wypracować sobie znaczącą przewagę, po czym w drugiej odsłonie odskoczyli nawet na 23 oczka. W zespole Monty’ego Williamsa solidnie prezentowali się również Devin Booker (23 punkty, 12 asyst) i Dario Sarić (24 pkt).
- Jeszcze przed przerwą Blazers popisali się serią 20:0 i zdołali zniwelować stratę do zaledwie trzech punktów. Duet obwodowych w osobach Damiana Lillarda (24 pkt) i C.J. McColluma (25 pkt) zdobył łącznie 49 punktów, a double-double w postaci 23 oczek i 20 zbiórek dorzucił Hassan Whiteside.
- Phoenix odpowiedziało ze zdwojoną siłą i w trzeciej kwarcie odskoczyli na 26 punktów. Goście z Portland starali się stopniowo zmniejszać różnicę punktową, lecz kontrolujący przebieg gry Suns dowieźli zwycięstwo do końcowej syreny.
- Dla zespołu z Arizony jest to pierwsze zwycięstwo po serii czterech porażek z rzędu, z kolei Trail Blazers po porażce utrzymują dystans 3,5 zwycięstwa do ósmych w tabeli Memphis. [Krzysztof Dziadek]
LOS ANGELES LAKERS – MILWAUKEE BUCKS 113:103
- Starcie tytanów obu konferencji. Spotkało się także dwóch głównych kandydatów do nagrody MVP. LeBron James przywitał w Staples Center Giannisa Antetokounmpo. Nie był jednak dla niego szczególnie gościnny prowadząc Los Angeles Lakers do ważnego zwycięstwa.
- Po pierwszej połowie na tablicy był remis 48:48. Giannis i LeBron szli łeb w łeb mając na swoich kontach po 12 punktów. Obie drużyny potrzebowały czasu, by się nawzajem wyczuć i znaleźć miejsca, w które mogą uderzyć. Trzecia kwarta – nazywana kwartą trenerów – miała dać nam odpowiedź na to, kto przeczytał rywala lepiej.
- Znacznie efektywniej poradzili sobie w niej Lakers wygrywając te 12 minut 39:28, co ustawiło ich na prostej drodze do zwycięstwa. Jednak na 5 minut przed końcem czwartej kwarty, po dwóch rzutach wolnych Antetokounmpo Bucks zeszli do -4, co zapowiadało naprawdę interesującą końcówkę.
- Lakers zareagowali na to runem 7:0, który znów dał im komfort. Tej wygranej podopieczni Franka Vogela już nie wypuścili. Antetokounmpo zanotował 32 punkty, 12 zbiórek i 6 asyst, z kolei LBJ odpowiedział linijką 37 oczek, 8 zbiórek, 7 asyst i 3 przechwyty. Dostał wsparcie Anthony’ego Davisa, który dołożył 30 punktów i 9 zbiórek.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET