Znakomite widowisko na koniec serii pomiędzy dwoma najlepszymi drużynami zachodniej konferencji. Golden State Warriors zaczęli niemrawo i przegrywali już 13 punktami. Inicjatywę przejęli w trzeciej kwarcie i mimo prób powrotu do gry, Thunder w końcówce nie mieli gracza gotowego trafić najważniejsze rzuty.


OKLAHOMA CITY THUNDER – GOLDEN STATE WARRIORS 88:96

Początek spotkania był wyrównany – obie drużyny szukały odpowiedniego dla siebie rytmu. Jednak przewagą Oklahomy City Thunder była walka na tablicach Stevena Adamsa, który po drugiej zbiórce zakończonej wsadem zrobił 6:2 dla OKC. Na niespełna 3 minuty przed końcem, po kilku trafieniach Russella Westbrooka i Kevina Duranta, goście prowadzili 21:15. Golden State Warriors przyspieszali swoja egzekucję, czasami oddając nieprzygotowane rzuty, ale w samej końcówce Thunder pudłowali swoje próby z otwartych pozycji i gospodarzom udało się zamknąć stratę do 3 oczek po wsadzie Draymonda Greena.

Po pierwszych 12 minutach Warriors przegrywali 5 oczkami. Ciągle, ofensywa Warriors nie przechodziła przez ręce Stephena Curry’ego, a Thunder dobrze bronili każdego posiadania. Po dwóch rzutach z półdystansu Enesa Kantera, najpierw z lewego, potem z prawego bloku, goście prowadzili 28:19. Przełamać GSW pozwolił się Marreese Speights trafiając trójkę z prawego skrzydła tuż po przerwie na żądanie. Ciągle jednak ofensywa Warriors nie przypominała tej z poprzednich spotkań Klay Thompson zaczął od 0/7 FG. Na 7 minut przed końcem pierwszej połowy, mistrzowie po punktach Andre Robersona z alley-oopa przegrywali już 13 punktami i mieli spory kłopot z powstrzymaniem przeciwnika.

Dynamika spotkania należała do gości z Oklahomy, jednak stratę do 4 punktów udało się zmniejszyć Klayowi. Zawodnik trafił trzy trójki z rzędu. Thunder w obronie switchowali wszystko, aby nie pozostawić zawodnikom rywala ani centymetra wolnej przestrzeni na dystansie. Mimo to nie byli w stanie zatrzymać Thompsona, gdy ten odnalazł swój rytm. Billy Donovan potrzebował przerwy. OKC wyszli po niej agresywniejsi. Punkty Adamsa, Duranta i 2+1 Westbrooka przywróciły gości na 13-punktowe prowadzenie. Mecz zamienił się jednak w tzw. game of runs. Tym razem Warriors odpowiedzieli 7:0, i pierwsze 24 minuty kończyli niesamowitym lay-upem Stephena Curry’ego.

Trzecią kwartę goście z Oklahomy otwierali z 6-punktowym prowadzeniem. Ogromne wrażenie robiło to, jak bardzo Thunder byli zaangażowani w defensywę, w zamykanie każdej otwartej pozycji. Na tym polu Wariors przegrywali spotkanie, bo zostawiali znacznie więcej otwartych rzutów. Mimo to Curry, Thompson i Iguodala trafili cztery trójki z rzędu, co pozwoliło im zamknąć stratę (54:54). Fani w Oracle Arena wyraźnie się pobudzili. Curry w międzyczasie oszalał, trafiając kolejny rzut nad ręką Stevena Adamsa. Dynamika przechodziła na stronę gospodarzy, którzy nagle zrobili run 15:4.

Przewaga mistrzów po rzucie Leandra Barbosy wzrosła do 11 punktów. Thunder popełnili kilka błędów w obronie, zostawiając graczy rywala po zasłonach i nie broniąc kosza po jednej z kontr Shauna Livingstona. OKC zaczęli forsować wiele rzutów, pojawił się tzw. hero-ball, czyli nieprzygotowane rzuty Westbrooka i Duranta. W czwartej kwarcie Thunder chcieli uspokoić swój ofensywny rytm i wrócili do gry pick-and-rolla i po akcji 2+1 Serge Ibaki, zmniejszyli straty do 7 punktów. Chwilę wcześniej Speights przestrzelił spod kosza po znakomitym podaniu za plecami. Jeszcze jeden przestrzelony lay-up GSW? Proszę bardzo – pierwsza trójka Thunder od pierwszej kwarty i już tylko -4. Szybko jednak odpowiedział Curry, trafiając najpierw nad głową Duranta za trzy, a potem z półdystansu w kontrze.

Widowisko robiło się coraz bardziej intensywne, gdy na zegarze pozostawało 6:30, a przewaga Warriors wynosiła tylko 5 punktów po trójce uśpionego w pierwszej połowie meczu Kevina Duranta. Obaj trenerzy zeszli do niskich ustawień. Warriors – Curry, Thompson, Iguodala, Barnes, Green; Thunder – Westbrook, Waiters, Roberson, Durant, Ibaka. Pierwsze uderzenie przyszło od gospodarzy. Zaraz po przerwie Klay Thompson trafił za trzy z prawego skrzydła. Przewaga GSW urosła do 11 punktów, gdy kolejny raz z dystansu skutecznie próbował Draymond Green. Dwa razy obrona gości za późno rotowała do strzelców. Ciągle ten mecz pozostawał bez rozstrzygnięcia, bowiem po piorunującym wejściu Duranta i osobistym pościgu 7:0, Thunder byli tylko -4!

W kolejnym posiadaniu kosztowny błąd w obronie popełnił Ibaka. Warriors mieli tylko 5 sekund na rozegranie akcji, Curry wyskoczył w górę po switchu Serge’a i ten sfaulował strzelca Warriors. Lider Wojowników trafił wszystkie próby. Natomiast Durant spudłował dwa kolejne rzuty w dwóch posiadaniach i to ostatecznie zakończyło dla Thunder mecz. Gwoździem do trumny Thunder była trójka Stephena z lewego skrzydła. 10 punktów przewagi na 27 sekund przed końcem wystarczyło.

Stephen Curry skończył mecz mając na koncie 36 punktów (13/24 FG, 7/12 3PT), 8 asyst i 5 zbiórek. Kolejnych 21 oczek (6/11 3PT) dołożył Klay Thompson, który obudził się po słabym początku. Dla gości z Oklahomy najwięcej punktów zdobył Kevin Durant kończąc z 27 (10/19 FG, 3/7 3PT), 7 zbiórkami i 3 asystami. 19 punktów i 13 asyst Russella Westbrooka. Thunder w całym meczu trafili tylko 7 z 27 prób za trzy, Warriors? 17/37 3PT. Thunder wygrali jednak 16:3 w punktach z drugiej szansy, dzięki 13 ofensywnym zbiórkom, aż 10 z nich w pierwszej połowie.

[ot-video][/ot-video]

fot. Keith Allison, Creative Commons


playoffs NBA 2016

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    59 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments