Portland Trail Blazers nie byli w stanie powstrzymać duetu Jokić-Porter Jr., który zdobył 62 punkty. Nuggets wygrali w Portland 126:115 i mimo że grają bez kontuzjowanego Jamala Murraya, to awansowali do drugiej rundy. W Blazers zapewne dojdzie latem do sporych zmian. Z pracą pożegna się zapewne trener Terry Stotts. Możliwe są też ruchy transferowe. W drugim spotkaniu tej nocy Los Angeles Lakers grali o pozostanie w play-offach. Przegrali jednak z Phoenix Suns we własnej hali 100:113. Można powiedzieć, że mecz był rozstrzygnięty już po pierwszej połowie, kiedy to Słońca prowadziły 62:41, a Devin Booker miał na koncie 33 punkty (47 w całym spotkaniu). Na parkiecie pojawił się Anthony Davis, którego występ stał pod znakiem zapytania, jednak po pięciu minutach musiał opuścić boisko. LeBron James, który też niedawno wrócił do gry po poważnej kontuzji, zdobył 29 punktów, ale to było za mało, aby nawiązać walkę z Suns.
PORTLAND TRAIL BLAZERS – DENVER NUGGETS 115:126 (2-4)
- Blazers przystępowali do tego spotkania po, jak nazwał to CJ McCollum, „jednym z najlepszych indywidualnych występów w historii Play-offs” autorstwa Damiana Lillarda. Tej nocy lider Blazers został ograniczony przez obronę Nuggets do „jedynie” 28 punktów, rzucając na słabej skuteczności 8-20 z gry, w tym 3-11 zza łuku. Jednakże suche statystyki nie oddają jego prawdziwego nastawienia do tego spotkania. Już od pierwszej kwarty Dame ciągnął swój zespół „za uszy”, nie pozwalając na przejęcie inicjatywy drużynie Denver. Ten stan rzeczy utrzymywał się aż do rozpoczęcia decydującej odsłony spotkania.
- Pierwsza kwarta okazała się być teatrem jednego aktora. Michael Porter Jr. zdobywając 22, spośród 29 „oczek” swojego zespołu, z powodzeniem odpowiadał na trudne warunki postawione przez ekipę gospodarzy. Patrząc na zorganizowaną grę Portland w pierwszej odsłonie spotkania mogliśmy odnieść wrażenie, że ekipa Terry’ego Stottsa ma plan na to jak odnieść zwycięstwo. Trzymając lidera Denver – Nikolę Jokicia – z daleka od kosza, a jednocześnie nie podwajając go, starali się od początku wyeliminować charakterystyczne dla niego izolacje w pasie bocznym, po których rozdaje matematycznie najwięcej asyst.
- Całe spotkanie można by podzielić na dwie części – na to co działo się przez pierwsze trzy kwarty oraz w czwartej odsłonie. Przez początkowe 36 minut Portland nieznacznie dominowało, w pewnym momencie osiągając nawet 14 punktową przewagę w trzeciej kwarcie. Natomiast czwarta kwarta to już popis gry gości, którzy zwyciężając ją 28-14 postawili przysłowiową „kropkę nad i” w serii. – Nikt nie odbierze nam woli walki. Wiedzieliśmy, że wyjdziemy na boisko i będziemy walczyć. Nie zamierzamy się poddawać, nigdy. Nie ma nawet takiego słowa w naszym słowniku – powiedział po spotkaniu Nikola Jokić.
- Obok Nikoli Jokicia (36 punktów, 6 asyst, 8 zbiórek) oraz Michaela Portera Jr.’a (26 punktów, 4 asysty, 5 zbiórek) ważnym punktem zespołu był również Monte Morris. Wchodząc z ławki zgromadził on na swoim koncie 22 punkty oraz 9 asyst. Zawodnik przebywał na boisku przez praktycznie cała czwartą kwartę i w znaczny sposób pomógł swojej ekipie rozstrzygnąć sprawę awansu do kolejnej rundy.
- – Nie zrobiliśmy tego, co było konieczne, aby wygrać serię. Niezależnie od tego, jak się ona skończyła, zawsze będziemy mieć wysoko podniesione głowy. Denver odniosło zwycięstwo, gratulacje dla nich, ale dla nas to powód do głębokiej analizy – powiedział po spotkaniu Lillard, który pobił dzisiaj kolejny rekord NBA. Już w pierwszej kwarcie zanotował dwie trójki, które pozwoliły mu wyprzedzić Donovana Mitchella w liczbie trafionych „trójek” w jednej serii Play-offs. Licznik Dame’a zatrzymał się na 34 celnych rzutach zza łuku.
- Porażki Blazers można doszukiwać się również na innych polach. Po raz kolejny w kłopot z przewinieniami wpędzony został Jusuf Nurkic, który już trzy razy w tej serii musiał zakończyć mecz przed czasem z tego powodu. Co ciekawe, schodząc do szatni po pierwszej połowie wysoki ekipy Portland nie miał na swoim koncie ani jednego faulu. W samej trzeciej odsłonie, głównie poprze wymuszanie przewinień przez Nikolę Jokicia, uzbierał aż cztery nieprzepisowe akcje. Kolejnym powodem porażki może być słaba skuteczność CJ’a McColluma, który dzisiaj trafił jedynie 9 spośród swoich 21 rzutów z gry. Nie pomogła mu nawet obecność na trybunach brata – Errica (zawodnika rosyjskiego BC Khimki), który po raz pierwszy od czterech lat pojawił się na spotkaniu NBA.
- W kolejnej rundzie Nuggets zmierzą się z Phoenix Suns, którzy będą mieli przewagę parkietu.
LOS ANGELES LAKERS – PHOENIX SUNS 100:113 (2-4)
- Po sromotnej klęsce poniesionej w spotkaniu numer pięć Lakers wracali do wypełnionego w 45% Staples Center, aby zmazać przysłowiową plamę na honorze oraz, co ważniejsze, przedłużyć swoje szanse na obronę tytułu. Niespodziewanie na boisku zobaczyliśmy Anthony’ego Davisa, który od kilku dni zmagał się z bolesną kontuzją pachwiny. Ten ruch Lakers pokazywał, że nie są oni pewni swojego aktualnego zestawienia i chcą odnieść zwycięstwo za wszelką cenę. „Jeziorowcy” podjęli ryzyko, które w teraz może ich dużo kosztować.
- Lakers po raz kolejny w tej serii nie sprostali oczekiwaniom kibiców i tym samym odpadają z play-offów. Drużyna z LA dzisiejszej nocy ani razu nie wyszła na prowadzenie nie uzyskując również nawet remisu. Przewidywane ponad 40 minut gry LeBrona Jamesa nie zrównoważyło braku Anthony’ego Davisa. Mimo dobrej postawy lidera ekipy z LA, który zakończył spotkanie z linijką: 29 punktów, 9 zbiórek, 7 asyst, sytuacja z piątej minuty pierwszej kwarty, kiedy to Davis wykonał swoją ostatnią akcję w tegorocznych play-offach i musiał opuścić boisko, okazała się „strzałem w kolano” dla całej drużyny, której strata do Suns od tego momentu stopniowo się powiększała.
- Suns mieli w tym spotkaniu po swojej stronie wiele argumentów. Największym z nich okazał się być Devin Booker, który schodził z parkietu z 47 punktami, oraz 11 zbiórkami, w samej tylko pierwszej kwarcie notując 22 „oczka”. Grając przeszło 46 minut rzucał na skuteczności 15-22 z gry, w tym 8-10 zza łuku oraz 9-9 z linii rzutów osobistych. Trudno wymarzyć sobie lepszy występ w tak ważnym spotkaniu. Podziw potęguje fakt, że seria z Lakers jest dopiero pierwszą konfrontacją w karierze Bookera w Play-offs.
- Lakers są trzecią spośród czterech zeszłorocznych finalistów Konferencji, którzy pożegnali się już z play-offową rywalizacją. W tym niechlubnym gronie towarzyszą im Miami Heat i Boston Celtics. Suns natomiast piszą swoją nową piękną historię. Wraz z dzisiejszym meczem śrubują rekord pięciu kolejnych zwycięstw w rywalizacji tzw. post season, w których mieli możliwość zakończenia całej serii. Niemniej jednak ostatnią taką wygraną odnieśli w 2010 roku w rywalizacji z San Antonio Spurs. Aż do teraz.
- Marnym pocieszeniem dla Lakers może być przebudzenie ich reszty zawodników pierwszego zestawienia. Dzisiejszej nocy Dennis Schroder i Kentavious Caldwell-Pope zdobyli łącznie 39 „oczek”, co przy równym zero wyniku sprzed kilku dni wygląda już zdecydowanie lepiej. Między innymi dzięki ich postawie „Jeziorowcy” zdołali zmniejszyć dystans punktowy w ostatniej kwarcie do 10, co jednak nie przełożyło się na końcowy rezultat. Warto również wspomnieć o przewadze gospodarzy w „pomalowanym”. Zdobyli oni z tego fragmentu parkietu aż 56 punktów, przy jedynie 26 ekipy Suns.
- Przed serią z Phoenix bilans LeBrona w konfrontacjach pierwszej rundu Play-offs opiewał na 14 zwycięstw w tylu samo spotkaniach. Dawało mu to trzecią po Dereku Fisherze i Robercie Horrym miejsce w klasyfikacji wszechczasów organizacji Lakers. Teraz te liczby wyglądają następująco: 16 zwycięstw, 4 porażki.
Tak wygląda sytuacja w play-offach NBA po dzisiejszych meczach:
Najbliższe mecze NBA: