To była noc pełna wrażeń i emocji. Wielki popis zaprezentował nam Giannis Antetokounmpo, który zdobył 59 punktów i poprowadził tym samym Milwaukee Bucks do zwycięstwa nad Detroit Pistons. Błysnął również Victor Wembanyama, który w zwycięskim starciu Spurs z Wizards zaliczył rekord kariery w postaci 50 „oczek”. Emocji nie zabrakło w Nowym Jorku, gdzie o zwycięstwie Bulls nad Knicks przesądziły ostatnie sekundy spotkania i niecelny rzut Jalena Brunsona. Wciąż niepokonani pozostają Cleveland Cavaliers, którzy tym razem ograli osłabionych Sixers. Na zakończenie nocy Los Angeles Lakers ograli z Memphis Grizzlies, a triple-double popisał się LeBron James.
Orlando Magic – Indiana Pacers 94:90
- Wyrównany mecz w którym obie strony nie brylowały skutecznością w ofensywie. Po pierwszej połowie kilka punktów przewagi mieli Indiana Pacers (45:41). W drugiej części spotkania, przez dłuższy czas żadna z drużyn nie potrafiła przejąć kontroli nad meczem.
- Na początku czwartej kwarty Orlando Magic zdołali jednak zbudować przewagę i prowadzili nawet dwucyfrowo (90:78 na 4 minuty przed końcem). Gospodarze już prowadzenia nie oddali, choć w końcówce przyjezdni z Indiany zaliczyli jeszcze ostatni zryw, zmniejszając rozmiary porażki. Dla Magic było to czwarte zwycięstwo z rzędu.
- Żadna z ekip nie imponowała skutecznością, ale gospodarze byli nieco lepsi (40 proc. z gry i 34 proc. za trzy). Magic trafili też 3 trójki więcej i dominowali na tablicach (51 do 41 w zbiórkach). Zespół z Florydy zdobył również więcej punktów z pomalowanego (40 do 32).
- Najlepszym graczem meczu był Franz Wagner. Skrzydłowy z Niemiec zanotował 29 punktów i sześć zbiórek. Goga Bitadze dołożył 12 punktów i 12 zbiórek. Dla Pacers Pascal Siakam zanotował 25 punktów i 7 zbiórek, a Benedict Mathurin miał 23 punkty i 12 zbiórek
Autor: Janusz Nowakowski
Brooklyn Nets – Boston Celtics 114:139
- Celtowie bez żadnych problemów ograli nowojorczyków, od początku do końca kontrolując wydarzenia na parkiecie. Wśród koszykarzy Boston Celtics najlepiej zaprezentował się Jayson Tatum, który był o krok od triple-double (36 punktów, 9 zbiórek, 10 asyst). Lider klubu z Beantown trafił 12 z 19 rzutów z gry (63%) i 5 z 6 trójek (83%). 26-latek powrócił do wielkiej formy z pierwszych meczów sezonu.
- 24 punkty i 12 zbiórek uzyskał Jaylen Brown. Skuteczność MVP zeszłorocznych finałów było nieco gorsza od Tatuma. Skrzydłowy Celtics trafił 8 z 19 rzutów z gry (42%). 16 punktów i sześć zbiórek dodał Jrue Holiday. Kolejny raz w pierwszej piątce Cetics wystąpił Portugalczyk Neemias Queta (8 punktów). Najlepszym graczem z ławki (jak zwykle) okazał się Payton Pritchard. Rozgrywający Celtów zdobył 26 punktów (5 trójek), sześć zbiórek i osiem asyst. 12 punktów (4 trójki) i sześć zbiórek zaliczył niezawodny Sam Hauser.
- W szeregach Brooklyn Nets zabrakło Bena Simmonsa (uraz łydki) i Doriana Finneya-Smitha (skręcenie kostki). 23 punkty (8/14 z gry, 57%) i sześć zbiórek zdobył Ziaire Williams. 17 punktów dołożył Cam Thomas, zaś 16 oczek padło łupem Dennisa Schroedera. Dwóch graczy ławki Nets odnotowało dwucyfrową zdobycz punktową: Keon Johnson (12) i Jalen Wilson (11).
- Boston Celtics szczególnie dobrze radzą sobie w meczach z Nets, wygrywając 12 z 13 ostatnich spotkań między tymi ekipami. Bostończycy po raz siódmy z rzędu opuszczają Brooklyn ze zwycięstwem, którego ci nie zaznali od sezonu 2020/21.
Autor: Mateusz Malinowski
New York Knicks – Chicago Bulls 123:124
Autor: Piotr Zarychta
Oklahoma City Thunder – New Orleans Pelicans 106:88
- Choć Oklahoma City Thunder w dalszym ciągu muszą radzić sobie bez środkowego z prawdziwego zdarzenia w wyjściowej piątce, to jak dotąd zespół prowadzony przez Marka Daigneaulta nic sobie z tego nie robi. Minionej nocy Grzmoty wygrały drugi z rzędu mecz bez Cheta Holmgrena, choć trzeba przypomnieć, że w rotacjji New Orleans Pelicans zabrakło m.in. Ziona Williamsona, Dejounte Murraya, Herba Jonesa i Jose Alvarado.
- Thunder najlepiej wypadli w trzeciej kwarcie, w której byli od przeciwnika lepsi o 10 „oczek”. Gospodarze przez cały mecz stopniowo powiększali jednak swoją przewagę i spora w tym zasługa Jalena Williamsa, który rozegrał swój najlepszym w tym sezonie mecz pod względem zdobyczy punktowej (31 punktów, 7 asyst, 6 zbiórek, 4 przechwyty, 2 bloki; 4/7 zza łuku).
- — Ta część sezonu polega na budowie mięśni, budowie pewnych nawyków, grze w konkretny sposób — mówił po meczu Shai Gilgeous-Alexander. — Istnieje pewna tożsamość, z którą chcemy grać — dodał SGA, który tej nocy skompletował 29 punktów, pięć asyst i pięć zbiórek (12/25 z gry).
- Po stronie NOP najlepiej zaprezentował się Brandon Ingram, zdobywca 18 „oczek”, sześciu zbiórek i sześciu asyst. Trey Murphy III dorzucił 14 punktów, z kolei najskromniejszym możliwym double-double popisał się Yves Missi (10 punktów, 10 zbiórek).
Philadelphia 76ers – Cleveland Cavaliers 106:114
- Cleveland Cavaliers kontynuują najlepszy start w historii klubu. Podopieczni Kenny’ego Atkinsona pokonali Philadelphia 76ers, wygrywając po raz trzynasty z rzędu. To najlepszy wynik ze wszystkich drużyn NBA od prawie dekady. – To wspaniała seria – powiedział o swoim zespole trener Atkinson. – Przez 17 sezonów w lidze miałem lepsze i gorsze początki sezonu, ale ten jest wyjątkowy. Należy go świętować – dodał trener Cavs.
- W meczu z Filadelfią najjaśniej błyszczał Donovan Mitchell. Liderowi Cavs zabrakło jednej asysty do triple-double (23 punkty, 13 zbiórek, 9 asyst). – Wygrywamy na różne sposoby – powiedział po meczu Mitchell. – Po prostu ich ogrywamy. Zwyciężamy w zaciętych końcówkach. Mamy tak wielu dobrych zawodników, że każdego wieczoru znajdzie się ktoś inny – dodał gwiazdor Cavs. 25 punktów, pięć zbiórek i sześć asyst uzyskał Darius Garland. 14 punktów i siedem zbiórek dołożył Evan Mobley, a double-double zaliczył Jarrett Allen (11 punktów, 12 zbiórek).
- W Sixers zabrakło trzech najważniejszych zawodników. Od kilku spotkań w składzie Filadelfii nie ma Tyrese’a Maxeya (ścięgno podkolanowe), a w ostatnim meczu z Knicks z gry wypadł Joel Embiid (kontuzja kolana). Po długo wyczekiwanym powrocie do gry i pięciu rozegranych spotkaniach zabrakło Paula George’a, który również w meczu z nowojorczykami doznał kontuzji.
- W rolę lidera 76ers wcielił się zaledwie 20-letni Jared McCain. Młody obrońca rozegrał najlepsze spotkanie w swoim debiutanckim sezonie. McCain zdobył 34 punkty, trafiając 12 z 26 rzutów z gry (46%), w tym 6/13 za trzy (46%). Gracz Sixers miał też 10 asyst. 20 punktów i sześć zbiórek zanotował Kelly Oubre Jr. 18 punktów i siedem zbiórek dołożył Caleb Martin.
Autor: Mateusz Malinowski
Houston Rockets – Los Angeles Clippers 111:103
- Posiadający jeden z najbardziej wyrównanych składów w tym sezonie Houston Rockets zanotowali już ósme zwycięstwo w sezonie w dwunastym spotkaniu. Kolejny raz nie zachwycili pod kątem skuteczności z gry. W całym sezonie zajmują dopiero 25. miejsce w lidze, trafiając 43,6% rzutów z gry. Tym razem byli nawet od tego gorsi, trafili 43,3% prób, ale za to ograniczyli Los Angeles Clippers do zaledwie 39,6% trafionych rzutów, dzięki czemu wygrali to spotkanie.
- Jalen Green był ich najlepszym strzelcem z 21 punktami, ale trafił tylko co trzeci rzut z gry (7/21). Brylowali za to wchodzący z ławki, chociaż mający chrapkę na miejsce w wyjściowym składzie drugoroczniak Amen Thompson, autor 18 punktów i 11 zbiórek, a także Tari Eason również z double-double, na które złożyło się 18 punktów i 10 zebranych piłek z tablicy.
- Po stronie pokonanych zawiódł Norman Powell, który jak dotąd wyglądał jak główny kandydat do nagrody MIP. Tym razem jednak trafił tylko 5 z 18 rzutów z gry i skończył spotkanie z 13 punktami. Ograniczyć udało się również świetnego od początku sezonu Ivicę Zubaca. Chorwacki środkowy oddał tylko 8 rzutów z gry i skończył mecz z 8 punktami i 6 zbiórkami.
- W tej sytuacji pierwsze skrzypce grał James Harden, ale jego 19 punktów, 6 zbiórek i 7 asyst nie jest bardzo imponującym wynikiem. Historycznie zbliżył się już na zaledwie trzy celne trójki od Raya Allena w tabeli wszech czasów i lada dzień może przesunąć się na drugie miejsce w historii pod względem liczby trafionych rzutów zza łuku.
Autor: Piotr Zarychta
Milwaukee Bucks – Detroit Pistons 127:120 (po dogrywce)
- Milwaukee Bucks przystępowali do tego spotkania osłabieni brakiem Damiana Lillarda i po pierwszej połowie zanosiło się na kolejną porażkę w słabym stylu. Detroit Pistons prezentowali się znacznie lepiej, prowadząc po pierwszej części spotkania 60:47. Bucks utrzymywali się w grze tylko dzięki znakomitemu Giannisowi Antetokounmpo, który w samej pierwszej połowie zdobył 28 punktów.
- Przyjezdni z Milwaukee zaliczyli znakomite otwarcie drugiej połowy, wygrywając trzecią kwartę 38:24 dzięki czemu odrobili straty, a pod koniec ćwiartki wysunęli się na prowadzenie (85:84).
- W bardzo wyrównanej czwartej kwarcie obserwowaliśmy koszykarską wymianę ciosów. Zarówno Pistons jak i Bucks nie potrafili odzyskać kontroli nad meczem i mieliśmy bardzo emocjonujący finisz spotkania. Pod sam koniec gospodarze zmarnowali znakomitą okazję na zwycięstwo. Na zegarze została tylko sekunda do końcowej syreny, a Pistons przy remisie 111:111 mieli dwa rzuty wolne. Marcus Sasser spudłował jednak oba rzuty i potrzebna była dogrywka. W dogrywce Bucks szybko odjechali z wynikiem, wygrywając tę część meczu 16:9 (z czego 11 punktów zdobył Antetokounmpo) i odnieśli zwycięstwo.
- Bucks do zwycięstwa poprowadził Giannis, który ostatecznie zdobył 59 punktów, co jest jego drugim najlepszym wynikiem w karierze (do ustanowienia nowego rekordu kariery zabrakło 6 punktów). Ponadto Grek zanotował 14 zbiórek, siedem asyst i miał trzy bloki. Świetne spotkanie rozegrał też Brook Lopez, który zaliczył 29 punktów (5 na 8 za trzy) i osiem zbiórek.
- Po stronie Pistons brylował Cade Cunningham. Rozgrywający zakończył spotkanie z dorobkiem 35 punktów, 11 asyst i siedem zbiórek. Malik Beasley dodał 26 punktów (8 trójek) i 10 zbiórek.
Autor: Janusz Nowakowski
San Antonio Spurs – Washington Wizards 139:130
- Obie ekipy postawiły tej nocy na siłę ofensywy, czego efekty widoczne są gołym okiem. W trzeciej kwarcie podopieczni Mitcha Johnsona, który w dalszym ciągu zastępuje Gregga Popovicha, zaaplikowali rywalom aż 41 „oczek”. Washington Wizards odpowiedzieli 39 punktami w ostatniej częsci meczu i choć pozwoliło im to zbliżyć się z wynikiem w znaczący sposób (135:130) na 23 sekundy przed końcową syreną, to ostatecznie nie zdołali oni wyszarpać prowadzenia z rąk San Antonio Spurs.
- To była noc Victora Wembanyamy. Francuz ustanowił nowy rekord swojej kariery, zdobywając aż 50 punktów w zaledwie 32 minuty spędzone na parkiecie. Środkowy trafił osiem trójek, do czego dołożył jeszcze sześć zbiórek, trzy bloki i dwie asysty.
- Solidnie wypadł wchodzący z ławki rezerwowych Devin Vassell (17 punktów, 3 asysty), któremu wyraźnie brakowało jednak skuteczności zza łuku (1/8). Bliski double-double był Chris Paul, któremu do tego wyczynu zabrakło jednego „oczka” (9 punktów, 11 asyst). Julian Champagnie zapisał z kolei na swoim koncie 12 punktów. W składzie „Ostróg” w dalszym ciągu brakuje kontuzjowanego Jeremy’ego Sochana.
- Po drugiej stronie parkietu dwoił się i troił Jordan Poole, który pomimo 42 punktów na koncie (15/22 z gry, 6/9 za trzy) nie zdołał przyćmić tej nocy Wemby’ego. Obrońcę przyjezdnych wspierali przede wszystkim rezerwowi Corey Kispert (19 punktów) oraz Jonas Valanciunas (16 punktów, 13 zbiórek).
Los Angeles Lakers – Memphis Grizzlies 128:123
- Los Angeles Lakers — a przede wszystkim ich ofensywa — rozpoczęli to spotkanie z wysokiego „C”. W pierwszej kwarcie podopieczni JJ Redicka zaaplikowali rywalkom 38 „oczek” i spora w tym zasługa LeBrona Jamesa, który do przerwy prezentował się wyśmienicie (38:26).
- Jezierowcy dobrze rozpoczęli również drugą odsłonę, jednak ostatnie słowo przed zejściem na przerwę należało do Memphis Grizzlies. Przyjezdni zamknęli bowiem tę część serią 16:5 autorstwa m.in. Santiego Aldamy, Jarena Jacksona Jr’a. oraz Zacha Edeya i tym samym niemal w pełni zniwelowali wszelkie straty (65:64).
- Po przerwie przyjezdni przez znakomitą część gry utrzymywali się na skromnym prowadzeniu, ale ostatecznie wszystko sprowadziło się do wyrównanej końcówki. Lakers wykorzystali ofensywną niemoc, z którą Grizzlies zmagali się przez znaczny okres. Mimo to na 1:25 przed końcem punkty JJJ’a pozwoliły przyjezdnym zbliżyć się na cztery „oczka”. Zza łuku odpowiedział jednak Austin Reaves (124:117), a kiedy trafienie z linii rzutów wolnych dorzucił LBJ, wydawało się, że jest już po meczu.
- Goście nie składali jednak broni. Najpierw zza łuku trafił Luke Kennard, a kiedy znowu tylko jedną próbę z linii wykorzystał Reaves, Santiemu Aldamie udało się zmniejszyć stratę do trzech punktów na 15 sekund przed końcową syreną. Zimną krew zachował jednak Anthony Davis, który skutecznie wyegzekwował oba osobiste i przypieczętował tym samym zwycięstwo Jeziorowców.
- Triple-double popisał się LeBron James, autor 35 punktów, 14 asyst i 12 zbiórek. Pomimo problemów ze skutecznością (6/16) wspierał go Anthony Davis, zdobywca podwójnej zdobyczy w postaci 21 punktów i 14 zbiórek. Rui Hachimura i Dalton Knecht dorzucili po 19 „oczek”, z kolei Austin Reaves zapisał ich na swoim koncie 18, a do tego rozdał sześć asyst.
- Po stronie Memphis najlepiej punktował Jaren Jackson Jr., który zaaplikował rywalom 29 „oczek”. Po 15 punktów padło łupem Santiego Aldamy, Scotty’ego Pippena Jr’a. oraz Marcusa Smarta. Zabrakło kontuzjowanego Ja Moranta.
Portland Trail Blazers – Minnesota Timberwolves 106:98
- Drugą noc z rzędu faworyzowani Minnesota Timberwolves rywalizują z dużo niżej notowanymi w poprzednich rozgrywkach Portland Trail Blazers i po raz drugi z rzędu muszą przełknąć gorycz porażki. Leśne Wilki goniły wynik i próbowały odwrócić losy pojedynku w końcówce, ale na wysokości zadania stanął przede wszystkim Shaedon Sharpe, który zadbał, by ekipa z Oregonu nie wypuściła prowadzenia z rąk.
- To właśnie wspomniany Sharpe wiódł tej nocy prym w Portland i poprowadził Trail Blazers do zwycięstwa, zdobywając 33 punkty (12/23 z gry). Pierwszym double-double w swojej profesjonalnej karierze popisał się 7. wybór tegorocznego draftu Donovan Clingan (17 punktów, 12 zbiórek).
- Po stronie Timberwolves za ofensywę odpowiadał przede wszystkim Anthony Edwards, ale pod względem skuteczności zza łuku nie miał on najlepszej nocy (24 punkty, 4 zbiórki, 4 asysty, 4 przechwyty; 0/9 za trzy). Podwójnymi zdobyczami popisali się Julius Randle (20 punktów, 10 zbiórek) oraz Rudy Gobert (12 punktów, 11 zbiórek). Rozczarował Donte DiVincenzo (2 punkty, 1/10 z gry).
Sacramento Kings – Phoenix Suns 127:104
- Wciąż bez Kevina Duranta, ale wciąż z niebezpieczną ofensywą. Phoenix Suns chcieli odpłacić się Sacramento Kings za porażkę po dogrywce sprzed kilku dni, ale po świetnym początku gospodarzy to oni musieli gonić wynik (19:7). W porę wyższy bieg wrzucił wchodzący z ławki rezerwowych Josh Okogie, który w znaczący sposób poprawił sytuację swojego zespołu (32:29).
- Cenne trafienia dokładał również Monte Morris, ale odpowiedzialność za zespół spoczywała na barkach Devina Bookera i to on — szczególnie pod nieobecność Bradleya Beala — musiał dwoić się i troić, by utrzymywać Słońca w grze. Jego 16 „oczek” do przerwy pozwoliło przyjezdnym schodzić do szatni w zasięgu kilku posiadań (61:56).
- Po powrocie na parkiet gracze Phoenix zaliczyli serię 10:3 w wykonaniu przede wszystkim wspomnianego Bookera, Royce’a O’Neale’a oraz Tyusa Jonesa, która pozwoliła im na objęcie prowadzenia. Kings szybko odzyskali jednak inicjatywę i po upływie zaledwie kilku minut znów cieszyli się dwucyfrową przewagą (90:76), którą powiększyli w czwartej odsłonie i mogli tym samym celebrować drugie z rzędu zwycięstwo nad Suns.
- Popisowy występ zaliczył De’Aaron Fox, autor 29 punktów, 10 asyst i sześciu zbiórek (11/17 z gry). Dobrze zaprezentował się też Kevin Huerter, który dorzucił 22 „oczka”. Double-double skompletował również Domantas Sabonis, zdobywca 11 punktów, 10 zbiórek i siedmiu asyst.
- Po stronie Suns najlepiej punktował wchodzący z ławki rezerwowych Josh Okogie (25 punktów, 8 zbiórek; 10/15 z gry). Devin Booker próbował wciąć na siebie ciężar gry, ale był tej nocy nieskuteczny (18 punktów, 5 asyst; 6/16 z gry). Po 10 „oczek” dorzucili Ryan Dunn, Tyus Jones oraz Monte Morris.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!