Zajęło mu to trzy tygodnie, ale Joel Embiid wreszcie zadebiutował w NBA w sezonie 2024-25. Kameruńczyk miał z głowy początek sezonu, najpierw przez problemy zdrowotne, a później dostał jeszcze trzy mecze zawieszenia za nazbyt ekspresyjną interakcję z jednym z dziennikarzy. Pierwszy mecz środkowego Philadelphia 76ers przypadł na spotkanie z New York Knicks i tak naprawdę trudno go zaliczyć do udanych.



Już nawet nie chodzi o to, że przebywając na parkiecie przez ponad 26 minut Joel Embiid zaliczył – jak na siebie – zaledwie 13 punktów (tylko 2/11 celnych rzutów z gry), trzy zbiórki i pięć asyst. Widać było, że brakuje mu jeszcze ogrania i pewności siebie, którą emanował w swoich najlepszych czasach. Co więcej, jak słusznie zauważyli fani na portalu X (dawniej Twitter), środkowy Philadelphia 76ers chyba wrócił do dawnych, niechlubnych nawyków. Można było zauważyć kilka sytuacji, w których ewidentnie flopował w celu wymuszenia faulu, a najbardziej rzuca się w oczy poniższy moment.

https://twitter.com/IQfor3/status/1856518617484886487

Do tego chyba za często próbował rzutów z dystansu, które zdecydowanie mu tego wieczoru nie leżały. Trzeba postawić sprawę jasno – urodzony w Kamerunie reprezentant Stanów Zjednoczonych wyglądał jak ktoś, kto nie grał w koszykówkę mniej więcej od turnieju rozgrywanego w ramach igrzysk olimpijskich, co jest zresztą zgodne z prawdą. Sam jednak zdaje się uważać, że nie było źle, a będzie jeszcze lepiej.

Czułem się w porządku. Może pierwszych pięć minut było ciężkie, ale tak to chyba jest, gdy miało się dłuższą przerwę. Myślę, że potem rdza już ze mnie zeszła. Ogólnie pod względem zdrowotnym nie mam sobie w tym momencie nic do zarzucenia. Myślę, że chodzi o to, by zaufać samemu sobie. Na początku wkradła się pewna niepewność, ale powrót do najlepszej formy na pewno przyjdzie z czasem – stwierdził w pomeczowym wywiadzie.

Być może jednak trochę przesadził. Zgoda, pomijając niezbyt imponującą skuteczność, po defensywnej stronie parkietu 30-latek wyglądał całkiem przyzwoicie. Mimo ortezy na kolanie poruszał się dość swobodnie i widać było przebłyski tego, jak skuteczną w obronie drużyną mogą być Sixers z Embiidem w pełni sił, Paulem George’em i kilkoma atletycznymi graczami na obwodzie. Problem w tym, że i tutaj przydarzył się Joelowi błąd, który trudno określić inaczej niż absurdalny, czy wręcz groteskowy. Otóż podkoszowy na tyle skutecznie starał się postawić zasłonę wspomnianemu wyżej PG13, że… ostatecznie przyblokował swojego kolegę z drużyny, co zaowocowało kontrą dla New York Knicks zakończoną wsadem OG Anunoby’ego.

Nie da się ukryć, że tego typu zagrania raczej nie przysporzą Embiidowi więcej kibiców, a wręcz przeciwnie. Stanowią kamyczek do ogródka dla jego krytyków, w tym samego Shaquille’a O’Neala. Legendarny środkowy nie omieszkał skomentować najnowszego występu swojego młodszego kolegi po fachu.

– Tego właśnie się obawiałem w przypadku Joela Embiida. Najpierw aroganckim tonem ogłosił: „Nie chcę grać meczów dzień po dniu. Nie mam kontuzji, ale jestem obolały i wrócę kiedy mi się zechce.” Kiedy mówisz takie rzeczy, powinieneś wrócić z dodatkową energią. I ta jego skuteczność? Pewnie ja miałbym jeszcze gorszą, ale wszyscy i tak by mówili: „Shaq może nie gra najlepiej, ale przynajmniej agresywnie.” Plan, który mają (76ers) nie działa. I powiem to z całym szacunkiem: Joel Embiid nigdy nie zdobędzie mistrzostwa, dopóki nie zmieni swojego nastawienia i podejścia – grzmiała legenda ligi na antenie programu NBA on TNT w rozmowie z Charlesem Barkleyem.

Trudno odmówić Shaqowi racji, tym bardziej, że tak naprawdę nie wiadomo czego się spodziewać po koszykarzu Szóstek. Doszło nawet do tego, że niektórzy zaczęli się zastanawiać, co jest większym osłabieniem drużyny z Miasta Braterskiej Miłości – kontuzja Tyrese’a Maxeya czy powrót Embiida. On sam chyba też do końca nie wie czego chce, o czym świadczy jedna z jego ostatnich wypowiedzi.

– Wiem, że powiedziałem, że już nigdy nie będę grał meczów dzień po dniu, ale jestem trollem – mówił we wtorek w rozmowie z ESPN, próbując przekonać – chyba najbardziej samego siebie – że zmienił zdanie. Nic nowego. Chyba poniekąd chciał dać do zrozumienia, iż zamierza namówić sztab szkoleniowy, by dali mu zagrać również w środę przeciwko Cleveland Cavaliers. Według najnowszych doniesień Embiid i Paul George nie pojawią się na parkiecie przeciwko niepokonanym podopiecznym Kenny’ego Atkinsona z powodu „zarządzania kontuzją”. Wszystko więc wskazuje na to, że nie udało mu się wpłynąć na decyzję (nabrać?) Nicka Nurse’a i jego świty. O ile rzeczywiście próbował.

Sezon jest jeszcze długi, jednak porażka z Knicks była kolejną w tym sezonie dla 76ers, którzy legitymują się koszmarnym bilansem 2-8. Ich jedyną nadzieją jest fakt, że sytuacja w Konferencji Wschodniej jest dość wyrównana, a więcej niż połowę swoich meczów wygrali jak dotąd tylko Cavs i Boston Celtics (9-3). To daje Embiidowi i spółce czas na poprawę i wszyscy w Filadelfii mają nadzieję, że ten proces rozpocznie się jak najszybciej. Problem w tym, że z tym gościem niczego nie można być pewnym.

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna



  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    7 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments