Luka Doncić zdobył 40 punktów i 10 asyst, ale jego Dallas Mavericks przegrali po dogrywce z niżej notowanymi Oklahoma City Thunder. Wyższość rywala pomimo 38 punktów LaMelo Balla musieli uznać również Charlotte Hornets, którzy po niesamowitej końcówce przegrali z Boston Celtics. Emocji nie zabrakło również w Filadelfii, gdzie Sixers przegrali z Washington Wizards. Sacramento Kings ograli Brooklyn Nets, a kiepskie zawody rozegrał James Harden. Fatalną serię przerwali Utah Jazz, którzy pomimo poważnych osłabień kadrowych zdołali pokonać Denver Nuggets.

Indiana Pacers – Orlando Magic 118:119

Statystyki na PROBASKET

  • Po pierwszej połowie nic nie wskazywało na to, by Orlando Magic mieli tej nocy sprawić niespodziankę. Świetnie dysponowani byli Torrey Craig (4/6 za trzy), Terry Taylor czy Lance Stephenson, a Indiana Pacers już w drugiej kwarcie odskoczyli na 17 oczek (60:43), ostatecznie schodząc do szatni z 14-punktową zaliczką.
  • Po powrocie na parkiet przyjezdni rozpoczęli proces odrabiania strat. Świetny fragment zaliczył Wendell Carter Jr, który w 11 minut zdobył 11 punktów, 9 asyst i 1 blok. Wspierał go m.in. Franz Wagner, cenną trójkę dołożył Chuma Okeke, dzięki czemu przewaga gospodarzy topniała z minuty na minutę (88:86). Pomimo problemów Pacers dobrze rozpoczęli czwartą odsłonę i raz jeszcze, po trafieniach Carisa LeVerta, Taylora, Stephensona i Chrisa Duarte, zbudowali sobie skromną przewagę (108:99).
  • Magic nie powiedzieli jednak ostatniego słowa. Najpierw akcję 2+1 wykończył Franz Wagner, po czym dwie z rzędu trójki dołożył Gary Harris i na 1:51 przed ostatnią syreną tablica wskazywała remis 108:108. Pacers w dalszym ciągu nie mogli przełamać niemocy strzeleckiej i po spudłowanej próbie LeVerta prowadzenie dla Orlando odzyskał z linii Cole Anthony. Gospodarze zdołali w końcu odpowiedzieć i po krótkiej wymianie ciosów Magic prowadzili jedynie 112:113. Raz jeszcze jednak Indianie zabrakło skuteczności, przez co musieli ratować się faulem taktycznym. W kolejnych minutach obie ekipy rywalizowały w konkursie skuteczności z linii (Anthony 2, LeVert 2, Anthony 2, LeVert 1, Harris 2), po czym Indianie zabrakło już czasu, by doprowadzić chociażby do remisu, choć na równi z syreną za trzy trafił jeszcze Justin Holiday.
  • Aż trzech zawodników Pacers zakończyło mecz z dorobkiem co najmniej 20 punktów: Caris LeVert (26 punktów, 5 asyst, 5 zbiórek; 10/24 z gry, 1/6 za trzy), Terry Taylor (24 punkty, 16 zbiórek, 10/15 z gry), Torrey Craig (22 punkty; 5/9 za trzy). Lance Stephenson dołożył 14 oczek i 6 asyst.
  • Magic do zwycięstwa poprowadzili Gary Harris (22 pkt), Wendell Carter Jr. i jego efektowne double-double (19 punktów, 18 zbiórek), Franz Wagner (17 pkt), Cole Anthony (15 punktów, 8 asyst, 6 zbiórek; 2/15 z gry, 9/10 z linii) oraz Jalen Suggs (12 punktów, 8 asyst; 0/5 za trzy).

Philadelphia 76ers – Washington Wizards 103:106

Statystyki na PROBASKET

  • Światło dziennie ujrzały niedawno nowe doniesienia w sprawie ewentualnego transferu Bena Simmonsa, ale pomimo całego zamieszania Philadelphia 76ers w ostatnim czasie razili sobie wyśmienicie. Tej nocy musieli jednak uznać wyższość Washington Wizards, choć o zwycięstwo nie było wcale tak łatwo.
  • Od początku spotkania problemy ze skutecznością miał Joel Embiid. Środkowy Szóstek spudłował 5 z pierwszych 6 rzutów, przez co ciężar zdobywania punktów spadł na barki Tobiasa Harrisa i Tyrese’a Maxeya. Wizards kilkukrotnie powiększali swoją przewagę do sześciu oczek, ale solidna postawa wspomnianej dwójki sprawiła, że Philadelphia była w stanie co chwilę minimalizować straty (28:29).
  • W drugiej odsłonie sprawy w swoje ręce wzięli Montrezl Harrell, Raul Neto i Kyle Kuzma. Ich trafienia pozwoliły Czarodziejom odskoczyć na 12 punktów (34:46), ale w porę przebudził się Embiid, którego wspierał m.in. Isaiah Joe. Sixers ponownie nawiązali kontakt z rywalem i po rzucie z dalekiego półdystansu Maxey doprowadził do remisu 54:54. Świetnie dysponowany był jednak Kuzma, który momentalnie odpowiedział trafieniem zza łuku, a Spencer Dinwiddie ustalił wynik pierwszej połowy na 54:59.
  • Trzecia „ćwiartka” stała pod znakiem wymiany ciosów i świetnej dyspozycji Embiida, który w 9:49 minut, które spędził w grze, otarł się o double-double (10 punktów, 8 zbiórek). Wynik stale oscylował jednak w granicy remisu i wszystko miało rozstrzygnąć się w ostatnich fragmentach pojedynku.
  • Po dwóch spudłowanych przez Philly rzutach goście z D.C. na 52,8 sekundy przed syreną powiększyli swoje prowadzenie do czterech punktów za sprawą trafienia Harrella (98:102). W kolejnej odpowiedział Embiid, po czym Washington zmarnował swoją szansę i Szóstki stanęły przed możliwością doprowadzenia do remisu bądź zwycięstwa po trafienia zza łuku. Tym razem Embiid był jednak nieskuteczny, po czym faulowany Corey Kispert trafił dwa rzuty osobiste. Kiedy wydawało się, że gospodarze nie mają już czasu na nawiązanie walki, Danny Green „sypnął” zza łuku, ale przy 0,8 s na zegarze raz jeszcze skuteczny do bólu z linii był Spencer Dinwiddie, który tym samym ustalił końcowy rezultat.
  • W Wizards prym wiódł przede wszystkim Kyle Kuzma, autor 24 punktów, 7 zbiórek, 3 asyst i 3 bloków (4/6 za trzy). Triple-double w postaci 14 oczek, 10 asyst i 12 zebranych piłek dołożył Spencer Dinwiddie, który miał jednak spore problemy ze skutecznością (4/16 z gry). Wchodzący z ławki Montrezl Harrell również dołożył 14 punktów, a Rui Hachimura i Corey Kispert zakończyli mecz z dorobiem 11 punktów.
  • Rolę niekwestionowanego lidera Sixers ponownie pełnił Joel Embiid, zdobywca 27 punktów, 14 zbiórek i 6 asyst (11/27 z gry). Wspierali go przede wszystkim Tyrese Maxey (22 punkty, 7 asyst, 8 zbiórek) i Tobias Harris (18 punktów, 9 zbiórek). Wchodzący z ławki rezerwowych Georges Niang dołożył 12 oczek.
  • Pomimo porażki 76ers mają powody do radości. Do sztabu powrócił bowiem Dave Joerger, który przez ostatnie 2,5 miesiąca przechodził leczenie nowotworu. Co prawda wciąż będzie on kontynuował proces pełnego powrotu do zdrowia, ale powrócił na ławkę trenerską Philly. – Słowa nie mogą opisać tego, jak wdzięczny jestem, że mogę wrócić do tego zespołu. Dziękuję wszystkim z całego serca – mówił Joerger. – Przeszedł przez wiele. O wiele więcej niż ktokolwiek może w ogóle wiedzieć. To, że powrócił do sztabu w tym roku, jest cudem. Cztery tygodnie temu powiedziałbym, że w tym roku nie ma na to szans – dodał Doc Rivers.

Boston Celtics – Charlotte Hornets 113:107

Statystyki na PROBASKET

  • W mecz nieco lepiej weszli zawodnicy Boston Celtics, którzy w pierwszej kwarcie za sprawą Jaysona Tatuma, Roberta Williamsa III i Jaylena Browna wylali fundamenty pod budowę wyniku, po czym po trzech z rzędu trójkach Josha Richardsona odskoczyli na 12 oczek (36:24). Po stronie Charlotte Hornets o dobry rezultat stale walczył LaMelo Ball, ale to dopiero trafienia P.J. Washingtona pozwoliły przyjezdnym zmniejszyć straty do jednego punktu (38:37). Do przerwy wynik oscylował w granicy remisu (54:53).
  • W drugiej połowie Celtowie znów odskoczyli z wynikiem, a świetnie dysponowani byli Marcus Smart i Al Horford. Przewaga podopiecznych Ime Udoki wzrosła ponownie do 10 punktów, ale zapały gospodarzy raz jeszcze zostały ugaszone przez serię trafień Washingtona i Balla (70:70). Na 4:57 przed ostatnią syreną Jaylen Brown znów dał Bostonowi dwucyfrowe prowadzenie i wydawało się, że gospodarze muszą już dowieźć prowadzenie do końca. Sprawy w swoje ręce wzięli jednak wspominany już Ball oraz Terry Rozier, co zapewniło nam fantastyczną końcówkę spotkania.
  • Niezwykle istotną trójką na 1:25 przed syreną popisał się P.J. Washington. Marcus Smart odpowiedział dwoma celnymi osobistymi, ale raz jeszcze zza łuku trafił Rozier, doprowadzając tym samym do remisu 107:107. W kolejnej akcji C’s na linii stanął Tatum, który również się nie pomylił. Kluczowa dla losów pojedynku był jednak następny atak gości. Po podaniu Balla kolejną trójką chciał zaskoczyć Washington, ale Williams III zdołał w porę zablokować jego rzut. Raz jeszcze osobiste pewnie wykorzystał Smart, a po airballu w wykonaniu LaMelo wynik spotkania ustalił Williams III.
  • Pomimo mniejszej aktywności i częściowej nieobecności na parkiecie w końcówce fantastyczny mecz rozegrał Josh Richardson, autor 23 punktów (6/8 za trzy). Marcus Smart zdobył 22 oczka – najwięcej spośród zawodników wyjściowej piątki. Jayson Tatum otarł się o double-double z dorobkiem 19 punktów i 9 asyst (1/7 za trzy). Jaylen Brown dołożył 15 punktów, 6 asyst i 6 zbiórek, ale również 7 strat (0/3 zza łuku).
  • Po stronie Hornets dwoił się i troił LaMelo Ball, ale jego 38 punktów, 9 asyst i 6 zbiórek nie wystarczyło, by ograć tej nocy Celtics. Rozgrywającego wspierali przede wszystkim Terry Rozier (23 punkty, 5 zbiórek, 4 asysty, 3 przechwyty), P.J. Washington (16 punktów, 7 zbiórek), Kelly Oubre Jr. (15 punktów, 3 bloki) oraz Mason Plumlee (5 punktów, 17 zbiórek).

New York Knicks – Memphis Grizzlies 108:120

Statystyki na PROBASKET

  • W Madison Square Garden nowojorscy Knicks podejmowali Memphis Grizzlies. Podopieczni Taylora Jenkinsa przystąpili do tego spotkania świeżo po przegranej (w dramatycznych okolicznościach) z Philadelphia 76ers. Z kolei zespół z Wielkiego Jabłka w ostatnim meczu gładko rozprawili się z Sacramento Kings.
  • Grizzlies od początku spotkania osiągnęli przewagę, prezentując wysokie tempo gry i dobrą skuteczność rzutową. W pierwszej połowie zdobyli wiele łatwych punktów po kontratakach, na co Knicks nie byli w stanie znaleźć skutecznej odpowiedzi. Drużyna prowadzona przez Toma Thibodeau schodziła na przerwę przegrywając 52:64.
  • Druga część spotkania była zdecydowanie bardziej wyrównana, bo nowojorczycy wyszli na parkiet z nową energią. W czwartej kwarcie kilkukrotnie udało im się zmniejszyć różnicę do kilku punktów, ale Grizzlies za każdym razem odpowiadali własną serią punktową. Na kilka minut przed zakończeniem spotkania Evan Fournier zaliczył 8 punktów z rzędu. Wydawało się, że Francuz poprowadzi comeback Knicks i zobaczymy zaciętą końcówkę meczu. Finisz spotkania należał jednak do przyjezdnych, którzy kontrolowali sytuacje na parkiecie. Ostatecznie Niedźwiedzie odskoczyły na kilkanaście punktów i odniosły dość pewne zwycięstwo.
  • Po stronie Memphis Grizzlies Jaren Jackson Jr. zaliczył double-double, zdobywając 26 punktów i 10 zbiórek. Ja Morant dołożył 22 punkty i 9 asyst, a kolejne 21 oczek debiutant Ziaire Williams.
  • Najlepszym punktującym New York Knicks (i całego meczu) był dziś Evan Fournier, który zdobył 30 punktów, trafiając przy tym aż 8 trójek. Ponadto 14 punktów, 11 zbiórek i 8 bloków zanotował Mitchell Robinson, z kolei RJ Barret dołożył 23 punkty.

Autor: Janusz Nowakowski

Houston Rockets – Cleveland Cavaliers 115:104

Statystyki na PROBASKET

Dallas Mavericks – Oklahoma City Thunder 114:120 (po dogrywce)

Statystyki na PROBASKET

  • Oklahoma City Thunder nie przestają w ostatnim czasie zaskakiwać. Po zwycięstwie z Portland Trail Blazers podopieczni Marka Daigneaulta ograli faworyzowanych Dallas Mavericks. Gospodarze od samego początku nie byli w stanie odskoczyć z wynikiem, bowiem świetnie dysponowani byli Tre Mann i Luguentz Dort. Nie pomogło nawet 14 punktów Luki Doncicia w pierwszej kwarcie i łącznie 19 przed przerwą (51:51).
  • W drugiej połowie pojedynku do głosu doszły Grzmoty. Świetną grę kontynuował Mann, cenne trójki dołożył Dort, a niezwykle efektywne dwie minuty z ławki dał Ty Jerome (7 pkt). To właśnie jego trafienia i punkty Mike’a Muscali wyprowadziły OKC na 11-punktowe prowadzenie (83:72). W tym samym czasie problemy ze skutecznością miał Doncić, choć sytuację ratowali jego partnerzy.
  • W końcówce to jednak Thunder musieli ratować wynik. Po trafieniach Reggie’ego Bullocka i Doncicia przewaga Thunder stopniała do pięciu oczek. Bullock dołożył jeden celny osobisty, po czym Doncic dorzucił kolejne cztery punkty (100:101). OKC mieli szansę, by na niespełna 30 sekund przed syreną objąć stosunkowo bezpieczne prowadzenie, ale próbę Josha Giddey’ego zza łuku zablokował Maxi Kleber. Mavericks udało się zamienić dobrą defensywę na skuteczny atak i po trójce Bullocka objęli pierwsze prowadzenie od stanu 68:67. To nie był jednak koniec emocji. Po przerwie na żądanie i rozrysowaniu akcji layupem odpowiedział Kenrich Williams, co w połączeniu z niecelnym rzutem Doncicia niemal na równi z syreną dało nam dogrywkę (103:103).
  • Bohaterem pięciu dodatkowych minut został Luguentz Dort, który w pojedynkę zdobył więcej punktów (14) niż cały zespół Mavericks. Co ciekawe, Thunder oddali w niej tylko 5 rzutów, ale Dort aż sześciokrotnie stawał na linii rzutów osobistych (6/6). Gospodarze mieli natomiast problemy ze skutecznością zza łuku. Dwie trójki spudłował Doncić, po jednej Bullock i Kleber, a niespodzianka stała się faktem. Oklahoma wygrywa swój drugi mecz z rzędu.
  • Pod nieobecność kontuzjowanego Shaia Gilgeous-Alexandra to Luguentz Dort wziął na siebie ciężar odpowiedzialności za zespół i zakończył mecz z dorobkiem 30 punktów i 6 zbiórek (6/10 za trzy). Świetnie spisał się również Tre Mann, który także dołożył 6 trójek i skompletował 29 oczek. Josh Giddey popisał się double-double w postaci 14 punktów i 10 asyst, do czego zebrał jeszcze 7 piłek, ale zaliczył też 6 strat. Wchodzący z ławki Darius Bazley również odnotował podwójną zdobycz (13 punktów, 11 zbiórek, 3 bloki).
  • Prym po stronie Mavericks wiódł Luka Doncić, autor 40 punktów, 10 asyst, 6 zbiórek i 3 przechwytów (16/33 z gry; 5/13 za trzy). Słoweńca wspierali przede wszystkim Reggie Bullock (23 punkty, 8 zbiórek, 3 przechwyty; 5/13 za trzy), Jalen Brunson (20 pkt) oraz Maxi Kleber (10 punktów, 8 zbiórek, 3 przechwyty, 4 bloki).

Sacramento Kings – Brooklyn Nets 112:101

Statystyki na PROBASKET

  • Brooklyn Nets w dalszym ciągu muszą radzić sobie bez Kevina Duranta. W pierwszych minutach gry jego nieobecność była odczuwalna. Sacramento Kings byli w stanie dotrzymać kroku przyjezdnym, ale po kolejnych trafieniach Cama Thomasa, Kyrie’egp Irvinga i celnym osobistym Jamesa Johnsona Nets udało się finalnie odskoczyć na 9 oczek (23:32).
  • W drugiej odsłonie wyróżniającym się elementem w zespole Steve’a Nasha był Nic Claxton. Świetnie spisywał się też Patty Mills, podczas gdy James Harden nie mógł odnaleźć optymalnego rytmu rzutowego (1/5), choć przed przerwą rozdał 6 asyst. Dobry fragment zaliczył jednak Richaun Holmes, cenne punkty dołożyli też Buddy Hield i Harrison Barnes, przez go goście schodzili do szatni z zaliczką ośmiu oczek (54:62). Po powrocie na trzecią „ćwiartkę” gospodarzom udało się nieco zniwelować straty do rywala (83:84). Ciężar gry na swoje barki chciał wziąć wówczas Irving, ale jego trafienia były niecelne i dopiero próba z głębokiego półdystansu pozwoliła ekipie z Wielkiego Jabłka odskoczyć na 3 oczka.
  • Na parkiet powrócił Harden, ale Kings udało się zarówno zniwelować straty, jak i odskoczyć z wynikiem po popisie Tyrese Haliburtona i Hielda (91:86). Irving zdołał po chwili odpowiedzieć za dwa, co było pierwszym trafieniem z gry duetu Irving-Harden w drugiej połowie. Sacramento nie zwalniali jednak tempa, a ich przewaga stale rosła (101:93). Nets nie byli w stanie znaleźć odpowiedzi na szczelną defensywę rywala, dzięki czemu Kings bez większych problemów dowieźli prowadzenie do końcowej syreny.
  • Żaden z zawodników gospodarzy nie przekroczył granicy 20 punktów, ale aż siedmiu z nich zakończyło mecz z dwucyfrowym dorobkiem punktowym. Najlepiej wypadli Harrison Barnes (19 pkt), Davion Mitchell (18 pkt), Tyrese Haliburton (12 punktów, 11 asyst, 4 przechwyty), Buddy Hield (18 pkt) oraz Chimeze Metu (11 punktów, 12 zbiórek).
  • Po stronie Nets wyróżnił się przede wszystkim Nic Claxton, autor double-double w postaci 23 punktów i 11 zbiórek. Wchodzący z ławki James Johnson dołożył 18 oczek. Kyrie Irving i Patty Mills skompletowali po 14 punktów. Zdecydowanie gorsze zawody rozegrał James Harden, który zakończył mecz z dorobkiem 4 punktów i 12 asyst.
  • Dla Brooklynu jest to już szósta porażka z rzędu. W nocy z piątku na sobotę podopieczni Steve’a Nasha zmierzą się z Utah Jazz, którzy przerwali swoją serię pięciu porażek zwycięstwem nad Denver Nuggets.

Utah Jazz – Denver Nuggets 108:104

Statystyki na PROBASKET

  • Jedno z najciekawiej zapowiadających się spotkań tej nocy. Utah Jazz przegrali pięć meczów z rzędu, a zarazem 11 z ostatnich 13 spotkań. Jedno z ich zwycięstw przypadło jednak na mecz z Denver Nuggets i tej nocy podopieczni Quina Snydera chcieli powtórzyć tamten wyczyn. W ich składzie zabrakło jednak m.in. Donovana Mitchella i Rudy’ego Goberta.
  • Przez większą część spotkania wynik oscylował w granicy remisu, a żadna ze stron nie była w stanie wypracować sobie znacznej przewagi. W końcówce Nuggets musieli jednak gonić rywala i na 36 sekund przed syreną stratę do czterech punktów zmniejszył Monte Morris (106:102). Piłka przeszła w posiadanie Utah, ale dwa rzuty osobiste spudłował Rudy Gay. Niemoc rywala wykorzystał Bryn Forbes i wówczas goście przegrywali już tylko dwoma punktami. Po chwili na linii stanął Bojan Bogdanovic i skutecznie wyegzekwował swoje dwie próby (108:104). Sytuację Denver próbował ratować jeszcze Zeke Nnaji, ale pomylił się zza łuku.
  • Pod nieobecność liderów Jazzmani równomiernie rozłożyli ciężar zdobywania punktów. Trent Forrest zakończył mecz z 18 punktami i 8 asystami, Mike Conley dołożył 17 oczek, 5 asyst i 4 przechwyty. Po 15 punktów odnotowali Bojan Bogdanović, Royce O’Neale oraz Rudy Gay. Bliski double-double był Udoka Azubuike (8 punktów, 10 zbiórek).
  • Ofensywę Nuggets napędzali z kolei Bryn Forbes (26 punktów; 4/5 za trzy), Monte Morris (15 pkt), Will Barton (14 pkt) oraz Davon Reed (13 punktów). W meczu nie zagrali m.in. Nikola Jokić i Aaron Gordon.

Los Angeles Lakers – Portland Trail Blazers 99:94

Statystyki na PROBASKET

  • Los Angeles Lakers w dalszym ciągu muszą radzić sobie bez LeBrona Jamesa. Nieobecność lidera Jeziorowców była w ostatnim czasie mocno odczuwalna, ale pomimo tego w pierwszej kwarcie dzisiejszego pojedynku ekipa z Miasta Aniołów radziła sobie świetnie. Dobra dyspozycja Anthony’ego Davisa oraz kilka cennych trafień Russella Westbrooka i Carmelo Anthony’ego pozwoliły gospodarzom odskoczyć na 12 punktów (28:16).
  • Druga odsłona należała już do Portland Trail Blazers. Choć przyjezdni zaczęli od kilku niecelnych rzutów, to po chwili przebudzili się Norman Powell, Anfernee Simons i Jusuf Nurkić. Przewaga Lakers z minuty na minutę topniała i kiedy piłkę stracił Westbrook, Powell finalnie doprowadził do remisu (48:48). Z linii odpowiedział jednak Davis, zza łuku trafił Avery Bradley i to Jeziorowcy schodzili do szatni ze skromną przewagą (54:53).
  • Po przerwie obie ekipy lepsze fragmenty przeplatały tymi zdecydowanie gorszymi. Po punktach Powella i Simonsa Blazers odskoczyli na sześć punktów, ale natychmiast odpowiedział Davis (69:71). W czwartej odsłonie to Lakers wypracowali sobie pięć oczek przewagi, ale i tym razem odpowiedział fantastycznie dysponowany Powell (89:89). Na wysokodzi zadania stanął jednak Davis, który najpierw trafił z półdystansu, a potem zamienił dwa rzuty osobiste na jeden punkt. Co ciekawe, był to pierwszy punkt, który Jeziorowcy zdobyli tej nocy po stracie rywala. To nie był jednak koniec popisów AD. Środkowy zebrał dwie piłki w ataku i zdobył kolejne trzy punkty z linii, powiększając przewagę Lakers (95:89). Spudłował co prawda dwie kolejne próby osobiste, ale podopiecznym Franka Vogela i tak udało się dowieźć zwycięstwo do końcowej syreny.
  • Anthony Davis zdobył 30 punktów oraz 15 zbiórek i poprowadził Jeziorowców do zwycięstwa. Świetnie spisał się również Carmelo Anthony, który dołożył 24 punkty i 8 zbiórek z ławki rezerwowych. Avery Bradley dorzucił 11 oczek, a Russell Westbrook otarł się o triple-double (9 punktów, 13 asyst, 10 zbiórek), choć miał poważne problemy ze skutecznością (3/12 z gry).
  • Po stronie Blazers wyróżnił się przede wszystkim Norman Powell, zdobywca 30 punktów i 5 zbiórek. Solidne zdobycze dołożyli też Jusuf Nurkić (16 punktów, 13 zbiórek), CJ McCollum (15 punktów, 8 zbiórek) oraz Anfernee Simons (19 pkt). Pomimo zerowego dorobku punktowego Robert Covington dorzucił od siebie 13 zbiórek, 9 asyst i 4 przechwyty.

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep Nike
  • Albo SK STORE, czyli dawny Sklep Koszykarza
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Ogromne wyprzedaże znajdziesz też w sklepie HalfPrice
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna


  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    3 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments