Na trzy minuty przed końcową syreną Los Angeles Clippers przegrywali z Detroit Pistons różnicą 14 punktów, by ostatecznie odrobić stratę oraz doprowadzić do dogrywki, w której zdołali pokonać Tłoki. W San Antonio zwycięstwo nad Utah Jazz odnieśli Spurs, a spory wkłd w wygraną po bronionej stronie parkietu miał Jeremy Sochan, który spędził w grze 31 minut i zdobył sześć punktów. Do niespodzianki doszło w Chicago, gdzie faworyzowani Bulls przegrali z Houston Rockets, co trafnie oddaje ich obecn sytuację. W meczu na szczycie Brooklyn Nets ograli Cleveland Cavaliers, za co pochwały zebrali przede wszystkim Kevin Durant i Kyrie Irving.

Cleveland Cavaliers – Brooklyn Nets 117:125

Statystyki

  • Jedno z najciekawiej zapowiadających się spotkań tej nocy, w którym naprzeciwko siebie stanęły dwa zespoły z czołowej czwórki Konferencji Wschodniej. Lepiej w mecz weszli Brooklyn Nets, którzy w pierwszej kwarcie trafiali na wyjątkowej skuteczności (56,5% z gry i 55,6% zza łuku), podczas gdy Cleveland Cavaliers mieli problemy z odnalezieniem drogi do kosza. Świetnie prezentowali się Kevin Durant oraz Royce O’Neale i to dzięki nim goście odskoczyli z wynikiem (22:34).
  • W drugiej odsłonie odpowiedzialność za ofensywę przejął Kyrie Irving (4/4 za trzy) i choć m.in. Darius Garland próbował ratować sytuację, to do przerwy przewaga Nets jedynie wzrosła (49:65). Po powrocie na parkiet zespół z Nowego Jorku w dalszym ciągu prezentował lepszą skuteczność, jednak trafienia Garlanda czy Donovana Mitchella pozwoliły zmniejszyć stratę do dziesięciu „oczek” (75:85).
  • Czwarta kwarta również nie rozczarowała. Świetny fragment gry zaliczył wówczas wspominany Garland, który w 10 minut zdobył 18 punktów i napędzał ofensywę Cavs. Gospodarze, trafiający wówczas 60% wszystkich rzutów, byli blisko powrotu do gry, ale na wysokości zadania stanął Irving, który odpowiedział 15 „oczkami”. Dwie trójki dorzucił w międzyczasie Yuta Watanabe i Nets dowieźli prowadzenie do końcowej syreny.
  • Prym po stronie Brooklynu wiedli niezmiennie liderzy. Kevin Durant zdobył 32 punkty, dziewięć zbiórek i pięć asyst (5/8 za trzy). Kyrie Irving również dołożył 32 „oczka”, a do tego jeszcze cztery zbiórki i pięć asyst (7/11 za trzy). Dobry mecz z ławki rezerwowych rozegrał T.J. Warren, autor 23 punktów i ośmiu zbiórek (9/14 z gry). Ben Simmons zdobył jedynie 4 punkty, ale dołożył dziewięć zbiórek i osiem asyst.
  • Po stronie Cavs fantastycznie spisał się Darius Garland, zdobywca aż 46 punktów i ośmiu asyst (14/20 z gry, 5/7 zza łuku). Brakowało mu jednak wsparcia ze strony partnerów. Donovan Mitchell dołożył jedynie 15 „oczek”, a Evan Mobley 12.
  • Dla Brooklyn Nets było to już dziewiąte z rzędu zwycięstwo. Jest to obecnie najdłuższa seria w całej NBA. Podopieczni Jacque’a Vaughna zajmują obecnie 3. miejsce w tabeli Konferencji Wschodniej z bilansem 22-12. Wyprzedzili tym samym zajmujących czwartą lokatę Cavaliers (22-13).

Detroit Pistons – Los Angeles Clippers 131:142 (po dogrywce)

Statystyki

  • Los Angeles Clippers po raz kolejny w tym sezonie musieli radzić sobie bez Kawhia Leonarda, jednak tym razem nie zabrakło Paula George’a. W pierwszej kwarcie jego obecność nie przełożyła się jednak na skuteczność gry gości. Nieznacznie lepiej prezentowali się wówczas Detroit Pistons (36:31), którzy na przerwę schodzili jednak ze stratą pięciu „oczek”, bo solidnie prezentowali się Reggie Jackson, Luke Kennard oraz wspomniany George (61:66).
  • W trzeciej odsłonie Tłoki przegrywały już 77:88, ale wówczas przejęły inicjatywę i po kilku minutach to oni byli znów na prowadzeniu (100:96). Wydawało się, że zawodnicy Detroit dowiozą prowadzenie do końca. Na trzy minuty przed ostatnią syreną prowadzili bowiem 126:112. Od tamtego momentu nie zaliczyli jednak żadnego trafienia z gry, podczas gdy Clippers wrzucili wyższy bieg. Trafienie za trafieniem notowali m.in. Norman Powell, Amir Coffey, Nicolas Batum i Moses Brown, ale to punkty Terance Manna na 5 sekund przed końcem doprowadziły do remisu i tym samym dogrywki (128:128).
  • Przed dzisiejszym meczem bilans LAC w dogrywkach wynosił 2-0, podczas gdy Tłoków 0-1. To stawiało przyjezdnych w bardziej uprzywilejowanej pozycji. Clippers szybko udowodnili, że to im należy się tej nocy zwycięstwo. Najpierw trzy trafienia zaliczył Paul George (w tym po świetnym przechwycie na połowie Detroit), zza łuku trafił Luke Kennard, a następnie punkty z półdystansu dołożył Terance Mann. To na niespełna trzy minuty przed końcem dało Clippers wyraźną przewagę (131:138), której nie wypuścili już z rąk.
  • Dobry występ przypieczętowany double-double zaliczył Paul George, autor 32 punktów i 11 asyst. Podwójną zdobycz odnotował również Ivica Zubac (12 punktów, 15 zbiórek). Cenne trafienia dołożył rezerwowy Luke Kennard (18 pkt). Po dokładnie 16 „oczek” zaliczyli Marcus Morris, Norman Powell oraz John Wall.
  • Po stronie Pistons aż ośmiu zawodników (z dziewięciu grających tej nocy) zakończyło mecz z dwucyfrowym dorobkiem punktowym (nie udało się to tylko Kevinowi Knoxowi II – 0 punktów w 7 minut). Najwięcej zdobyli Bojan Bogdanović (23 pkt; 1/6 za trzy), Isaiah Stewart (21 punktów, 7 zbiórek), Killian Hayes (18 punktów, 10 asyst), Jalen Duren (15 punktów, 12 zbiórek) oraz Jaden Ivey (15 punktów, 8 asyst).
  • ESPN przytoczyło wyjątkową ciekawostkę. Przed tym spotkaniem zespoły, które na trzy minuty przed końcem przegrywały różnicą co najmniej 14 punktów, miały bilans 2-12873. Clippers stali się zatem trzecim zespołem w historii, który zdobyłał odrobić takową stratę.

Miami Heat – Minnesota Timberwolves 113:110

Statystyki

  • Niezwykle wyrównane spotkanie, którego losy po trzech zaciętych kwartach (33:31, 26:25, 34:30) rozstrzygnęły się w ostatniej odsłonie. Grający bez Jimmy’ego Butlera i Bama Adebayo Miami Heat przed dłuższy czas utrzymywali się na prowadzeniu, ale bez przerwy mogli czuć oddech Minnesota Timberwolves na swoich plecach. Po trafieniu Rudy’ego Goberta na 6:41 przed końcem strata Leśnych Wilków zmalała do zaledwie dwóch punktów (103:101).
  • Heat odpowiedzieli punktami Tylera Herro i Gabe’a Vincenta, by znów odskoczyć. To właśnie punkty pierwszego z wymienionych na 33 sekundy przed ostatnią syreną wyprowadziły ekipę z Florydy na pięciopunktowe prowadzenie (113:108). Momentalnie odpowiedział Anthony Edwards, przez co obie strony miały jeszcze szansę na rozegranie swojej akcji. Obrońca T’Wolves stanął jeszcze na linii, bo przy rzucie był faulowany, ale spudłował rzut osobisty.
  • Heat chcieli wykorzystać jak najwięcej czasu i sztuka ta się im udała, jednak cała akcja zakończyła się niecelnym rzutem Caleba Martina. Goście z Minneapolis mieli wówczas tylko dwie sekundy na rozegranie swojego ataku, ale nie udało im się już oddać rzutu na wagę remisu.
  • Pomimo zwycięstwa żaden z zawodników Heat nie przekroczył granicy 20 „oczek”. Najwięcej zdobył Max Strus, autor 19 punktów. Nieco mniej, bo 18 dołożył Kyle Lowry (do tego 5 zbiórek, 9 asyst). Bliscy double-double byli Tyler Herro (14 punktów, 8 asyst) oraz Orlando Robinson (15 punktów, 9 zbiórek).
  • Po stronie Timerwolves prym wiódł Anthony Edwards, który zakończył mecz z dorobkiem 29 punktów, sześciu zbiórek i siedmiu asyst, ale też ośmiu strat (5/8 za trzy). Wspierał go przede wszystkim rezerwowy Naz Reid, zdobywca 21 punktów i 11 zbiórek. Jalen McDaniels dołożył 16 „oczek”, D’Angello Russell do ośmiu asyst dorzucił 13 punktów.
  • Zwycięstwo sprawia, że Miami Heat po raz trzeci w tym sezonie legitymują się bilansem na poziomie co najmniej .500 (wcześniej 7-7 oraz 15-15, obecnie 17-17). Na ten moment podopieczni Erika Spoelstry plasują się na 9. miejscu w tabeli Konferencji Wschodniej, co gwarantuje im udział w turnieju play-in. Do szóstych New York Knicks brakuje im jednak tylko jednej wygranej.

Chicago Bulls – Houston Rockets 118:133

Statystki

  • Chicago Bulls z tygodnia na tydzień mają coraz więcej problemów i ten mecz był tego doskonałym podsumowaniem. W pierwszej kwarcie faworyzowane Byki były niemal bezradne wobec świetnej skuteczności Houston Rockets (66,7%). Nadrobili to jednak w drugiej, kiedy to świetnie zaprezentowali się liderzy DeMar DeRozan, Zach LaVine oraz Nikola Vucević, dzięki czemu gospodarze zdobyli 38 „oczek” i objęli prowadzenie do przerwy (65:54).
  • Po powrocie na parkiet gra Bulls raz jeszcze przestała się układać. Gospodarze nie byli w stanie nawiązać wyrównanej walki z Rakietami i w pełni odpowiedzieć na trafienia Alperena Senguna, Jabariego Smitha Jr’a. i Kevina Portera Jr’a. Przyjezdni odzyskali prowadzenie i zaczęli powiększać swoją przewagę (89:99), by w czwartej kwarcie kontynuować ten „trend” -głównie za sprawą świetnie dysponowanego Portera – i odnieśli tym samym pierwsze zwycięstwo po serii pięciu porażek.
  • Houston do zwycięstw poprowadzili przede wszystkim Kevin Porter Jr. (36 punktów, 7 zbiórek, 9 asyst; 6/12 za trzy), Alperen Sengun (25 punktów, 11 zbiórek, 6 asyst) oraz Jalen Green (24 punkty, 6 zbiórek; 6/10 za trzy). Rockets wygrali walkę na tablicach (45-35) i byli skuteczniejsi zarówno z gry i za trzy, jak i z linii.
  • Po stronie Bulls wyróżnił się DeMar DeRozan, autor 31 punktów i dziewięciu asyst. Próbował wspierać go Zach LaVine, który dołożył 22 „oczka” (9/19 z gry). Cenne trafienia z ławki rezerwowych dołożyli Coby White (14 pkt) czy Goran Dragić (12 pkt), ale w kluczowym momencie Byki nie stanęły na wysokości zadania.

New Orleans Pelicans – Indiana Pacers 113:93

Statystyki

  • Już po pierwszej połowie można było wnioskować, że losy tego spotkania zostały rozstrzygnięte. Na początku dobrze prezentował się Jonas Valanciunas, dzięki czemu New Orleans Pelicans utrzymywali prowadzenie, które w drugiej kwarcie znacząco powiększyli za sprawą m.in. Najiego Marshalla czy Willy’ego Hernangomeza. Odpowiedzi szukał Bennedict Mathurin, ale na przerwę Indiana Pacers schodzili ze stratą 19 punktów (57:38).
  • Po powrocie na parkiet obraz gry się nie zmienił. Pelicans wciąż przeważali i powiększyli jedynie swoje prowadzenie, choć dobrze zza łuku prezentował się Buddy Hield. Obrońcy zabrakło wsparcia, by zatrzymać gospodarzy, którzy odskoczyli już na 26 „oczek” (81:55). Ostatnia odsłona to jedyna, w której Pacers zaprezentowali się lepiej od rywala, jednak warto zaznaczyć, że obie strony fatalnie egzekwowały wówczas rzuty za trzy (0/6 Pacers, 1/9 Pelicans).
  • Pod nieobecność Ziona Williamsona i Brandona Ingrama na wysokości zadania stanęli Naji Marshall (22 punkty, 6 zbiórek, 4 asysty; 4/9 za trzy) oraz Jonas Valanciunas (20 punktów, 12 zbiórek, 5 asyst). Nie najgorzej wypadł też CJ McCollum (19 punktów, 7 zbiórek, 6 asyst), ale miał spore problemy ze skutecznością (5/14 z gry).
  • Pelicans odnoszą trzecie z rzędu zwycięstwo po wcześniejszej serii trzech kolejnych porażek. Bilans 21-12 plasuje ich obecnie na drugim miejscu w tabeli Konferencji Zachodniej, jednak mają na koncie tyle samo zwycięstw co pierwsi Denver Nuggets (21-11).
  • Po drugiej stronie tylko pięciu zawodników zakończyło mecz z dwucyfrowym dorobkiem punktowym, z czego najwięcej – 15 – zdobył rezerwowy debiutant Bennedict Mathurin. Bliski double-double był Myles Turner (14 punktów, 8 zbiórek). Po 12 „oczek” dołożyli Tyrese Haliburton oraz Buddy Hield (który notabene zdobył wszystkie w jedną kwartę).

San Antonio Spurs – Utah Jazz 126:122

Statystyki

  • San Antonio Spurs odnoszą zwycięstwo po serii dwóch z rzędu porażek, co jest jednocześnie ich piątą wygraną w dziewięciu ostatnich meczach. Po raz kolejny od pierwszej minuty wystąpił Jeremy Sochan, który zebrał sporo pozytywnych ocen za swój wkład w defensywę SAS, szczególnie jeśli chodzi o powstrzymywanie Lauriego Markkanena.
  • Mimo wszystko Fin zdołał w pierwszej połowie zdobyć 14 punktów oraz dziewięć zbiórek i to głównie dzięki niemu (oraz Mike’owy Conleyowi) Utah Jazz utrzymywali się w grze, choć to Spurs chodzili na przerwę z siedmiopunktową zaliczką (63:56). Po powrocie na parkiet sytuacja podopiecznych Gregga Popovicha była jeszcze lepsza, bo odskoczyli nawet na 20 „oczek” (90:70).
  • Jazz nie powiedzieli wówczas jeszcze ostatniego słowa. Wyższy bieg wrzucili Lauri Markkanen oraz Jordan Clarkson i to oni poprowadzili próbę powrotu Utah. Przyjezdni zdobyli w czwartej kwarcie 40 punktów, ale dwa trafienia Tre Jonesa w ostatniej minucie zapewniły Spurs zwycięstwo.
  • Jeremy Sochan spędził w grze łącznie 31 minut. Reprezentant Polski zdobył ostatecznie sześć punktów, pięć zbiórek, trzy asysty, jeden przechwyt oraz dwie straty, trafiając 3/8 z gry. Pomimo zwycięstwa Spurs jego wskaźnik +/- zatrzymał się tej nocy na -8.
  • Kilku zawodników Spurs zaliczyło świetne, godne wyróżnienia występy. Devin Vassell zakończył mecz z dorobkiem 24 punktów, sześciu zbiórek i ośmiu asyst. Keldon Johnson odnotował 21 punktów i pięć asyst, z kolei wchodzący z ławki debiutant Malaki Branham dorzucił 20 „oczek”. O double-double otarł się natomiast Jakob Poeltl (16 punktów, 9 zbiórek).
  • Po stronie Jazzmanów prym wiódł Lauri Markkanen, autor 32 punktów i 12 zbiórek. Jordan Clarkson dołożył 25 „oczek”, a Mike Conley 17. Przyjezdnym z Salt Lake City zdecydowanie zabrakło tej nocy skuteczności (40,2% z gry oraz 30,2% za trzy).

Portland Trail Blazers – Charlotte Hornets 124:113

Statystyki

  • Na początku spotkania obu stronom brakowało wyraźnego lidera, a wynik stale oscylował w granicach remisu. Dopiero po chwili wyróżniać zaczął się Anfernee Simons, który napędzał ofensywę Portland Trail Blazers (3/4 zza łuku), podczas gdy problemy ze skutecznością miał Damian Lillard. To jednak Charlotte Hornets utrzymywali się na prowadzeniu (31:34).
  • W drugiej kwarcie Szerszenie prowadziły nawet różnicą czternastu punktów, by ostatecznie zejść na przerwę z pięciopunktową zaliczką. Po przerwie role się jednak odwróciły i to Blazers przejęli inicjatywę. 40 punktów zdobytych w 12 minut sprawiło, że bez problemów odzyskali prowadzenie przed kluczową częścią spotkania.
  • Czwarta „ćwiartka” zapowiadała się emocjonująco, ale Hornets nie spełnili oczekiwań. Ich ofensywna miała sporo problemów z odnalezieniem drogi do kosza i choć zawodnicy Portland również zwolnili tempo, to w dużej mierze kontrolowali przebieg gry i wynik. To pozwoliło im dowieźć bezpieczną przewagę do ostatniej syreny.
  • Pomimo dobrego początku Anfernee Simons zakończył mecz z dorobkiem 18 punktów przez problemy ze skutecznością. Na wysokości zadania stanął jednak Jerami Grant, który zdobył 32 punkty i zebrał dziewięć piłek. Świetnie wypadł też Jusuf Nurkić, autor 28 „oczek” i 15 zbiórek. Double-double dołożył też Josh Hart (11 punktów, 14 zbiórek), z kolei Damian Lillard, który trafił tylko jeden z dziesięciu rzutów za trzy, odnotował 17 punktów i dziewięć asyst.
  • Po stronie Hornets wyróżnili się głównie LaMelo Ball (27 punktów, 7 zbiórek, 7 asyst) oraz P.J. Washington (22 pkt; 4/5 za trzy). Wchodzący z ławki Kelly Oubre Jr. dołożył 10 punktów i miał największy wskaźnik +/- w całym zespole (+10). Dla Szerszeni jest to dziesiąta porażka w dwunastu ostatnich meczach, choć te dwa zwycięstwa odnieśli w zeszłym tygodniu. Zespół z Charlotte zajmuje obecnie przedostatnie miejsce w tabeli Konferencji Wschodniej z bilansem 9-25.

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep Nike
  • Albo SK STORE, czyli dawny Sklep Koszykarza
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Ogromne wyprzedaże znajdziesz też w sklepie HalfPrice
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna

  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    Inline Feedbacks
    View all comments