Trae Young stara się udowodnić kibicom i rywalom, że zasługuje na szacunek i uznanie. Problem w tym, że czasem wybiera niewłaściwe do tego narzędzia, a próby ośmieszania rywali mogą się na nim zemścić. Czy wiecie jaka jest różnica między zagraniem efektownym, a takim, które z pozoru wygląda na widowiskowe, ale może autorowi przysporzyć dużo wrogów?
Pamiętacie, kiedy graliście przeciwko komuś, kto próbował się popisywać? Dużo czarował, czyli dziesięć razy kozłował między nogami, próbował trzech crossoverów i dwóch piwotów w jednej akcji? Każdy kiedyś trafił na kogoś takiego. Czy nie myśleliście sobie wtedy „co za klaun„?
Granica między zagraniem widowiskowym, a śmiesznością bywa bardzo cienka. Każdy kto gra w kosza wie, że cel główny to zdobycie punktów, ogranie rywala możliwie jak najszybciej i jak najskuteczniej, a jeśli się przesadzi i będzie się za dużo „czarować” (czytaj „pajacować”), to można się w ten sposób narazić nie tylko rywalom, ale kibicom, a to się może zemścić. Osoby, które za dużo kombinują najczęściej słyszą, żeby „przestały pajacować, tylko zaczęły grać„. Dlaczego?
Gdzie leży granica, której się nie przekracza?
Jason Williams był królem crossoverów, a nikt nigdy nie nazwał go klaunem. Grał bardzo efektownie, a swoje „sztuczki” opanował do perfekcji. Podobnie Allen Iverson. Był skuteczny do bólu, ale nie pamiętam zagrania, w którym próbował upokorzyć rywala (przejście nad Tyronnem Lue uznajmy za „po akcji”).
Skoro J-Will czy Iverson nie wpisują się w ten schemat, to czemu dzieje się tak z Traem Youngiem? Gdzie leży ta mityczna granica?
Można powiedzieć, że na parkiecie, poza przepisami, obowiązuje pewnego rodzaju kodeks koszykarski. Niepisane zasady, których się nie łamie, bo można się narazić zarówno rywalom, jak i kibicom.
Do takich zagrań należy puszczenie piłki między nogami rywala. Jeśli obrońca na to pozwoli, to mówimy wtedy o upokorzeniu przez atakującego, obnażeniu słabości, czy też chęci zdyskredytowania.
Jest też różnica, kto takie zagranie wykorzystuje. Jeśli robi to weteran Chris Paul, to oznacza wyciągnięcie najcięższego działa w celu upokorzenia rywala. Wielu osobom się to nie podoba i CP3 nie należy do zawodników powszechnie lubianych przez kibiców w NBA, ale weterani rządzą się swoimi prawami. Muszą się liczyć z konsekwencjami takich zachowań, zwłaszcza jak coś nie wyjdzie, ale chcą tym samym udowodnić swoją dominację i pozycję.
Utarło się, że młodzi zanim zaczną praktykować takie rzeczy, to powinni osiągnąć pewien poziom – status gwiazdy, a nie na początku swojej kariery okazywać rywalom brak szacunku.
Trae Young chce tę drogę skrócić. Już rok temu nie podobało mu się, że kibice zachwycali się Luką Donciciem, a nie nim. Young jest liderem Hawks. Zdobywał w tym sezonie średnio 29,6 punktu, ale jego drużyna jest druga od końca w tabeli Wschodu. Druga od końca!
Younga wybrano do tegorocznego Meczu Gwiazd, ale zgodnie z kryteriami „starej szkoły” nie powinien się w nim znaleźć. Wszystko przez to, że jego zespół jest tak nisko w tabeli, a jak wiemy, rzucać i przegrywać może wielu, chodzi o to, żeby też wygrywać.
Trae wie, że jego zespół nie jest za mocny (jeszcze, bo może kiedyś będzie). Próbuje więc wszystkich dróg, aby przebić się do świadomości kibiców. Chce uznania, ale czasem stosuje niewłaściwe metody.
W sobotę 29 lutego w Atlancie grali Blazers. W połowie trzeciej kwarty Hawks prowadzili 89:73, a Trae Young postanowił popisać się efektownym zagraniem. Próbował puścić piłkę między nogami rywala. Problem jednak w tym, że trafił na Trevora Arizę. Weterana, który nie pozwala sobie na takie numery. Ariza odepchnął Younga, uniemożliwiając mu dojście do piłki. Sędziowie odgwizdali faul skrzydłowego Blazers i uznali, że należy się „flagrant 1”.
Sami zobaczcie:
Ariza tłumaczył po meczu, dlaczego się tak zachował: Powiedziałem mu, żeby tak nie robił. Przynajmniej nie wobec mnie. Rozumiem, że jest graczem All Star teraz i może być kreatywny w swoich zagraniach na miniecie mnie, ale żeby tak na śmiesznie? Nie jestem wesołkiem, nie lubię takich zagrywek.
Słowa Arizy należy odebrać jako głos starszego pokolenia, które widzi młodzież, dzieciaków, którzy próbują przejąć władzę. Odebrać ją starszym od siebie, ale nie zamierza do tego dopuścić. Przynajmniej nie bez walki.
Oczywiście, że zmiana pokoleniowa, to naturalna kolej rzeczy. Szczególnie w sporcie, ale pokazuje też charakter i zawziętość starych wilków, które nie pozwolą się tak łatwo zdominować i jeśli jakiś młodziak chce szybko wejść na szczyt, omijając pewne szczeble dojrzewania i nauki, to musi się liczyć z takimi reakcjami.
Jedno trzeba Youngowi oddać. Ta sztuczka udała mu się kilka razy. Ogrywał w ten sposób rywali. Kilku ośmieszył. Niektórzy twierdzą, że to już jego „firmowe zagranie” obok rzutów z daleka wysokim łukiem. Tylko czy takie zachowanie nie zemści się na młodym graczu Hawks?
Dziękuję, że przeczytałeś ten tekst do końca. Możesz się z nim w stu procentach nie zgadzać, i to też jest w porządku 🙂 Daj znać w komentarzach, co myślisz o zachowaniu zarówno Younga, jak i Arizy.
NBA nie gra dopiero od dwóch tygodni, a dla nas to jak wieczność. Pamiętajcie jednak, że na PROBASKET przez cały rok, codziennie, znajdziecie ciekawe artykuły i informacje ze świata koszykówki.
Kilka dni temu rozpoczęliśmy cykl „Nagrody NBA za sezon 2019/20„. Zakładamy, że sezon zostanie dokończony, ale rozegrano już tyle spotkań, że można się pokusić o podsumowanie rozgrywek. Na początek wybieraliśmy MVP. Każdy z nas uzasadnił swój wybór, a Czytelnicy PROBASKET mogli zagłosować w sondzie na swojego faworyta. Głosów oddanych jest już ponad 2000, dlatego warto sprawdzić ten tekst i zobaczyć jak wybierali inni.
W czasie, kiedy NBA nie gra możecie liczyć na aktywność Michała Kajzerka, który śledzi wydarzenia zza oceanu jak nikt inny. Jego artykuły znajdziecie tutaj.
Piotr Zarychta jest w trakcie oceny transferów wszystkich drużyn. Podzielił artykuły na dywizje – znajdziecie je tutaj.
Patryk Popiołek przypomniał niesamowite mecze Stepha Curry’ego z NCAA, a także przygląda się temu, co robią zawodnicy NBA w czasie wolnym. Jego teksty znajdziecie tutaj.
Zapraszam też do przejrzenia działu Historia NBA, gdzie w archiwum znajdziecie dużo ciekawych materiałów, a ja ostatnio dorzucam tam „mecze klasyki”, które NBA publikuje na swoim kanale na YouTube.
Archiwum moich artykułów znajdziecie tutaj. Szczególnie polecam wcześniejsze wpisy „Widziane z półdystansu„.
Co jakiś czas pytacie mnie o Podcast PROBASKET. Dziękuję za każde z tych pytań, bo to znaczy, że naprawdę ktoś tego słuchał i chciałby słuchać dalej. Liczyłem, że wrócimy z Krzyśkiem Sendeckim znacznie wcześniej, ale niestety powrót musimy odłożyć do kwietnia. O tym dlaczego to tak długo trwa, wyjaśnimy w pierwszym nagraniu. Pracuję też nad nową formułą. Proszę o jeszcze chwilę cierpliwości.
Przypominam też i zapraszam do specjalnej grupy dyskusyjnej PROBASKET na Facebooku, gdzie jest nas już prawie 2500 osób.
PROBASKET ma też swój oficjalny profil na Facebooku – lubi nas ponad 36 tysięcy fanów NBA!
PROBASKET jest też na Twitterze – twitter.com/probasketpl
Mój profil na Twitterze znajduje się tutaj – twitter.com/Pacuda
Widziane z półdystansu: LeBron wie, że jego czas mija, ale ma wiadomość specjalną!
NBA: Nigdy nie mów, że wygrasz z Michaelem Jordanem!
Widziane z półdystansu: O co chodzi z zachwytami nad Alexem Caruso?
NBA: Ciąg dalszy żartów z Hardena
NBA nie będzie grała do czerwca? Nowe informacje z USA i nowy scenariusz