Ruszyła przedsprzedaż książki „Kevin Durant. W pogoni za wielkością”. Koszykarz Phoenix Suns przez lata był jednym z najbardziej lubianych zawodników NBA. Jedna decyzja jednak wszystko zmieniła…

Książka jest dostępna tutaj: https://bit.ly/3JiiKX9

Wybitny strzelec, jakiego NBA jeszcze nie widziała. Larry Bird nie był tak szybki, Magic Johnson nie miał takiego zasięgu, a Michael Jordan nie miał 208 centymetrów wzrostu. Durant trzyma piłkę jak Allen Iverson, rzuca jak Dirk Nowitzki i ma instynkt Kobego Bryanta. A do tego jest tak duży jak Hakeem Olajuwon. Kevin Durant jest jednak niepowtarzalny.

W 2016 roku KD wyruszył na poszukiwanie mistrzostwa. Trafił do Golden State Warriors, z którymi już w pierwszym sezonie wyrwał tytuł z rąk LeBrona Jamesa i jego Cleveland Cavaliers. Durant był najlepszym strzelcem wszystkich spotkań i zdobył upragnioną statuetkę MVP Finałów.

Pamiętam, jak Kevin wręczał mi medal za zwycięski konkurs wsadów w Barcelonie w 2012 roku. Stojąc obok niego i widząc jego wzrost pomyślałem sobie, że naprawdę nie chciałbym go bronić na parkiecie. To książka o wybitnym koszykarzu, którego pseudonim Slim Reaper nie jest przypadkiem – przyznaje Rafał „Lipek” Lipiński.

Uznany reporter Marcus Thompson prześledził inspirującą historię Duranta: od dzieciństwa spędzonego w biedzie przez awans do drużyn uniwersyteckich aż do gry w NBA, gdzie od początku kariery KD był wielką gwiazdą. Mimo poważnych kontuzji cały czas wchodził na jeszcze wyższy poziom.

Fragment książki:

„Całkiem ciekawą zabawą jest próba ustalenia, kiedy Durant po raz pierwszy pomyślał o przybyciu do Oakland. Z pewnością jakieś wskazówki pojawiły się już przed naradą z Greenem czy spotkaniami organizowanymi w jego posiadłości w Hamptons, kiedy stał się wolnym agentem. Interesująca rozmowa między Durantem, wówczas wciąż zawodnikiem Thunder, a pracownikiem działu public relations Warriors sugeruje, że koszykarz mógł mieć na oku drużynę z Golden State nawet wcześniej.

Przed meczem Durant w pewnej chwili niezobowiązująco podszedł do przedstawiciela Warriors, który znajdował się w szatni gości, by zapewniać im wszystko, czego potrzebują: bilety, pakiety statystyk, odpowiedzi na pytania. Ta prośba była jednak dość niecodzienna.

– Kiedy otwieracie nową halę? – chciał wiedzieć Durant. Był 6 lutego 2016 roku. Durant wciąż był twarzą Oklahoma City Thunder.

W tamtym czasie zatoka San Francisco wrzała od ekscytacji. Warriors byli w samym środku historycznego sezonu. Rozpoczynając go od 24 zwycięstw z rzędu, zachwycili cały naród i wprawili w szaleństwo lokalnych kibiców, a gdy do Oakland przyjechała drużyna z Oklahoma City, wciąż roznosili całą ligę z bilansem 45-4. Super Bowl, zaplanowane na następny wieczór na należącym do San Francisco 49ers Levi’s Stadium, skierowało na zatokę oczy całej Ameryki. Po meczu z Warriors Durant został w okolicy i poszedł na Super Bowl w roli fotografa dla Players’ Tribune, serwisu internetowego (którego był współwłaścicielem) poświęconego opisywaniu różnych zagadnień oczami samych sportowców.

Tydzień wcześniej Warriors ogłosili zawarcie umowy z holdingiem finansowym JPMorgan Chase jako nowym sponsorem tytularnym. Nowa siedziba klubu, której otwarcie zaplanowano na 2019 rok, miała się nazywać Chase Center. Budowę kosztującej miliard dolarów hali zaplanowano w zatoce San Francisco, w pobliżu słynnego stadionu baseballowego Oracle Park. Warriors świętowali podpisanie 20-letniej umowy z nowym sponsorem głośnym wydarzeniem w Masonic Center, w San Francisco, podczas którego wystąpił popularny chór kościoła metodystów Glide Memorial, zorganizowano też spotkanie ze zdobywcą nagrody MVP, Stephenem Currym. Umowa z JPMorgan Chase była uważana za najbardziej lukratywną w swojej kategorii.

Duranta wyraźnie zżerała ciekawość. Po kilku pytaniach PR-owiec zaproponował Durantowi, by porozmawiał z kimś, kto opowie mu coś więcej na temat budowanej areny. Durant się zgodził i parę minut później usłyszał całą prezentację na temat Chase Center z ust wysoko postawionego przedstawiciela Warriors.

Durant był znany z tego, że zadawał dużo pytań. Wiele rzeczy po prostu go interesowało. Ale czy teraz chodziło tylko o zaspokojenie ciekawości? Czy może była to oznaka prawdziwego zainteresowania? Czy właśnie rozmawiali z zawodnikiem, który niebawem zostanie wolnym agentem i z wyprzedzeniem rozważa różne opcje?

Oczywiście seria pytań Duranta była na tyle intrygująca, że wieści o niej dotarły do kierownictwa Warriors. Pogawędka w zatęchłej szatni została natychmiast streszczona właścicielowi Joemu Lacobowi – to była muzyka dla jego uszu. Już od jakiegoś czasu eksperci Golden State analizowali, jak mogliby pozyskać Duranta. Po tym, jak nie udało im się spotkać z LeBronem Jamesem szukającym klubu w 2010 roku ani zainteresować Dwighta Howarda w 2013 roku, Warriors ustawili celownik na wakacje 2016, kiedy największą gwiazdą wśród wolnych agentów miał zostać właśnie lider Thunder.

W 2013 roku Warriors podpisali z Andre Iguodalą czteroletni kontrakt, w którym wynagrodzenie dla zawodnika obniżało się co roku i w ostatnim sezonie obowiązywania umowy (2016/17) było najniższe. Na podobnych warunkach przygotowano przedłużenie kontraktu centra Andrew Boguta. To sprawiało, że obu zawodników łatwiej było sprzedać, gdyby Warriors musieli uwolnić się od związanych z nimi zobowiązań, by zrobić dla Duranta miejsce na liście płac. Każdy koszykarz podpisany przez nich po Iguodali miał kontrakt, który upływał przed latem 2016 roku (kiedy Durant miał zostać wolnym agentem), albo kontrakt, który niebawem wygasał, dzięki czemu łatwiej było takiego gracza wymienić podczas okienka transferowego.

Lacob pragnął pozyskać jakąś gwiazdę, odkąd w 2010 roku kupił klub. Nawet mistrzowskie trofeum nie zaspokoiło jego apetytu na taki ruch. Zdobycie topowego wolnego agenta oznaczałoby potwierdzenie statusu klubu. Plasowałoby go w samej elicie ligi. Lacob został właścicielem Warriors, gdy organizacja ta od wielu już lat była prawdziwym pośmiewiskiem, więc skłonienie supergwiazdy, by dołączyła do drużyny, byłoby ostatecznym krokiem ku pełnej rehabilitacji. Nawet to, że w szeregach Warriors narodziła się inna ikona NBA, Stephen Curry, dwukrotny zdobywca nagrody MVP, który poprowadził zespół do mistrzostwa, nie zmieniło faktu, że kierownictwo klubu wciąż chciało Duranta. A on właśnie dał znak, że być może będzie gotów ich wysłuchać.”

Książka jest dostępna tutaj: https://bit.ly/3JiiKX9

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep Nike
  • Albo SK STORE, czyli dawny Sklep Koszykarza
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Ogromne wyprzedaże znajdziesz też w sklepie HalfPrice
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna


  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    3 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments