W ostatnich tygodniach nastroje wokół Knicks były bardzo pozytywne i nie ma się czemu dziwić. Drużyna prowadzona przez Toma Thibodeau gra naprawdę dobry basket i może nieźle namieszać w fazie play-off. Jednak nie wszyscy w nowojorskim zespole mają dobre humory. Po raz kolejny upust swojej frustracji dał Mitchell Robinson, który nie jest zadowolony ze swojej roli w drużynie.
Dwa kolejne zwycięstwa pozwoliły New York Knicks przesunąć się na piątą lokatę w tabeli Konferencji Wschodniej NBA. Zadowolony może być więc Tom Thibodeau, bo jego zespół przeskoczył Brooklyn Nets i jest na dobrej drodze, by zapewnić sobie bezpośredni awans do tegorocznej fazy play-off. Nie wszyscy w Nowym Jorku mają jednak tak samo dobre humory. Po raz kolejny w mediach społecznościowych upust frustracji dał Mitchell Robinson:
Podkoszowy pomimo zwycięstwa przeciwko Portland Trail Blazers stwierdził, że jest już zmęczony tym, że na parkiecie tak naprawdę tylko cały czas biega. To wyraźny prztyczek w kierunku trenera Thibodeau, bo według Robinsona jego rola w ataku powinna wyglądać inaczej. Na pewno nie chodzi natomiast o liczbę minut, bo środkowy od czasu powrotu do gry po kontuzji spędza na parkiecie średnio około pół godziny w każdym meczu.
Sęk w tym, że Robinson jak do tej pory świetnie sprawdzał się właśnie jako gracz zadaniowy, a jego kartą przetargową zawsze była defensywa. Wielu fanów Knicks uważa zresztą, że jeśli 24-latek miałby jakikolwiek repertuar zagrań w ataku, to na pewno byłby bardziej wykorzystywany, ale tak nie jest. Nie pomaga mu również fakt, że bardzo słaba rzuca on rzuty wolne – w trwającym jego skuteczność spadła do zaledwie 48 procent, co jest jednym z gorszych wyników w NBA.
Warto przypomnieć, że Robinson latem ubiegłego roku podpisał z Knicks przedłużenie kontraktu o wartości 60 milionów dolarów na cztery lata. Pozostaje on ważną postacią drużyny, choć to nie pierwszy raz, gdy w mediach społecznościowych wylewa swoje żale. Pytanie, jak wpłynie to więc na atmosferę w szatni NYK na kilka tygodni przed startem playoffs.
Wspieraj PROBASKET
