To był styczeń 2003 roku. Kobe Bryant wchodził na szczyt swoich możliwości. Los Angeles Lakers walczyli o mistrzostwo. Seattle SuperSonics nie mieli bladego pojęcia, jak go tamtej nocy zatrzymać. Gdy odpalił z dystansu, rzucał, rzucał, rzucał…
Kobe Bryant i Shaquille O’Neal nadal stwarzali pozory udanego związku. Ten gnił od środku, więc często było tak, że gdy jeden z nich od początku spotkania przejawiał dobrą dyspozycję, drugi tracił odrobinę ze swojej motywacji. Tamtej nocy to Black Mamba zdominował swojego rywala. Trafił dziewięć trójek z rzędu i szybko wszystko stało się jasne.
Skończył mecz mając na koncie 45 punktów i będąc 12/18 z dystansu, co pozostało najlepszym wynikiem w jego karierze. Kibice zarówno Seattle SuperSonics, jak i Los Angeles Lakers Lakers w zdumieniu oglądali widowisko, jakie zaserwował im 24-latek. Wówczas Bryant pobił rekord liczby trójek w sezonie regularnym, który w 1996 roku ustanowił Dennis Scott. Lakers wygrali 119:98.
– Nigdy w życiu nie widziałem tak fenomenalnej serii – mówił po tym meczu Phil Jackson. To słowa człowieka, który z Michaelem Jordanem zdobył sześć mistrzostw. Tamten sezon Lakers musieli jednak spisać na straty. W play-offach odpadli w starciu półifnałowym z San Antonio Spurs, którzy później zdobyli mistrzostwo NBA. Rekord 12 trójek poprawił dopiero Stephen Curry trafiając jedną więcej w listopadzie 2016 roku przeciwko New Orleans Pelicans.
Koniecznie przypomnijcie sobie wielkie widowisko Black Mamby.
Kawhi jak by chciał to by pobił rekord trójek Currego.Ale mu nie zależy na rekordach jak Kobiemu czy M.Jordanowi.
Ale Ty jesteś fajny.. Z własnego doświadczenia wiem, że dziewczyny lubią głupków 😉