Po trzech tygodniach James Wiseman powrócił do pierwszego składu Golden State Warriors. Środkowy wybrany z „dwójką” draftu w 2020 roku ostatnie tygodnie spędził w G-League, gdzie jednak zbytnio nie zachwycił. Nic więc dziwnego, że już teraz słychać, iż Wojownicy chętnie zamieniliby go np. na Jakoba Poeltla z San Antonio Spurs.
Niemal trzy tygodnie spędził James Wiseman „na zesłaniu” w G-League. W listopadzie Golden State Warriors zdecydowali się go bowiem oddelegować do klubu partnerskiego, w barwach którego numer drugi draftu z 2020 roku rozegrał siedem spotkań. Nie do końca jednak zachwycił, notując średnio 15,6 punktu oraz 10,1 zbiórki na mecz, przy czym dopiero w ostatnim pojedynku drużynie Santa Cruz szło lepiej, gdy był na parkiecie.
Teraz podkoszowy wraca do pierwszej drużyny, która pod jego nieobecność też nie radziła sobie jakoś wybitnie, bo choć Warriors znaleźli ostatnio trochę więcej dobrego rytmu, to jednak w tej chwili mają bilans 13-12 i zajmują 10. miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej NBA. Na razie nie wiadomo, czy Wiseman tym razem będzie w stanie przebić się do rotacji. Jest to dość mało prawdopodobne, a jedyną szansą dla 21-latka mogą być problemy zdrowotne innych graczy.
W związku z tym pojawiają się pierwsze informacje, jakoby Warriors chcieli zrezygnować z utalentowanego gracza, który jednak przez kontuzje na razie nie rozwinął skrzydeł. Wojownicy ponoć nie mieliby nic przeciwko, aby zamienić Wisemana na Jakoba Poeltla z San Antonio Spurs, któremu kończy się kontrakt i którym teksańska drużyna może z tego względu handlować. Według ostatnich informacji Spurs bezpośrednią wymianą nie są jednak zainteresowani.
Co więcej, za Poeltla oczekują co najmniej dwóch wyborów w pierwszej rundzie draftu. Austriackim środkowym mocno interesują się także władze Toronto Raptors, lecz Spurs transferu nie chcą szukać na siłę. Ostatecznie nikt w San Antonio nie miałby też nic przeciwko, aby Poeltl został w klubie, gdyż jest po prostu wartościowym graczem. Na ten moment tego samego nie można powiedzieć niestety o Wisemanie, który jednak w barwach Warriors na razie nie ma idealnych warunków do dalszego rozwoju.