Środkowy Utah Jazz – Rudy Gobert – przyznał, że żyje z Donovanem Mitchellem w świetnej atmosferze.
O takim stanie rzeczy Francuz poinformował w rozmowie z Taylor Rooks.
Stoi to w zdecydowanej opozycji jeszcze do tego, o czym kilka dni temu informowało kilku dziennikarzy z USA. Z raportów wynikało, że relacja zawodników Utah Jazz jest, lekko mówiąc, w nienajlepszej kondycji. Spięcia miały być spowodowane zachowaniem Goberta jeszcze przed wykryciem u niego zakażenia koronawirusem.
Jazz rozpoczęli rozmowy z zawodnikami, ale Mitchell nie chciał był zbyt skłonny do negocjacji. Sytuacja miała być nie do rozwiązania. Jednak fakt, że na ewentualne dojście do porozumienia jest sporo czasu działa na korzyść zespołu z Sal Lake City.
Zanim Gobert został pierwszym zawodnikiem NBA, u którego wykryto COVID-19, nic nie robił sobie z zagrożenia. Podczas konferencji prasowej z 9 marca, ostentacyjnie dotykał wszystkie mikrofony jakie znajdowały się na stole. Francuz wykazywał znamiona choroby na kilka dni przed oficjalnym potwierdzeniem, ale nic sobie z tego nie robił, kaszlał i zachowywał się w szatni jak gdyby nigdy nic.
Drugim zakażonym graczem okazał się być Mitchell, który nie krył, że obwinia za ten fakt Goberta. Odbudowanie relacji między czołowymi zawodnikami jest aktualnie priorytetem dla Jazz. Dwójka ta w głównej mierze odpowiada za sukcesy Utah w trwającym sezonie.