Jeremy Sochan rozpoczyna dopiero przygotowania do swojego debiutanckiego sezonu na parkietach NBA, ale już teraz można pokusić się o oszacowanie tego, jakim typem zawodnika będzie reprezentant Polski. Kluczowe w jego przypadku będzie tempo i poziom, w jakim będzie w stanie rozwinąć jeden z gorszych elementów swojej gry, czyli rzut z dystansu. Już teraz lokalni dziennikarze z San Antonio porównują go do Kyle’a Kuzmy.
Jeremy Sochan został wybrany z 9. numerem tegorocznego draftu przez San Antonio Spurs. Reakcja sympatyków „Ostróg” była w dużej mierze pozytywna. Bądź co bądź 19-latek uchodzi za wszechstronnego zawodnika, który w przyszłości może mieć ogromny wpływ na grę swojego zespołu. Nie brakowało jednak krytycznych głosów. Skrzydłowemu reprezentacji Polski zarzuca się przede wszystkim nieskuteczność z dystansu. W 30 spotkaniach rozegranych w barwach Baylor Bears w akademickiej lidze NCAA Sochan trafiał tylko 29,6% wszystkich prób zza łuku.
Choć 19-latek nie wystąpił ostatecznie w spotkaniach Ligi Letniej NBA i wciąż czeka na swój debiut w Spurs, to już teraz możemy spróbować oszacować, jaki jest jego „sufit”. Tym wyrażeniem (eng. ceiling) Amerykanie określają szczyt możliwości danego zawodnika, który wciąż może się rozwinąć. W przypadku Sochana osiągnięcie rzeczonego sufitu oznaczać będzie wypracowanie sobie „ułożonego” rzutu.
Ogromnym utrudnieniem dla Spurs i Jeremy’ego mogą okazać się przenosiny Chipa Engellanda do Oklahoma City Thunder. Były już członek sztabu szkoleniowego zespołu z San Antonio miał ogromny wpływ na rozwój Kawhia Leonarda i Tony’ego Parkera, jednak obie strony nie były w stanie dojść do porozumienia w sprawie nowego kontraktu.
Do kogo na ten moment można porównać Sochana? Styl gry i średnia skuteczność wskazują na Kyle’a Kuzmę. Obaj mogą pochwalić się solidną skutecznością za dwa (58,5% Sochana i 51,1% Kuzmy), potrafią dobrze rozprowadzić piłkę, uznaje się ich za względnie solidnych defensorów (choć wydaje się, że w tym przypadku Sochan ma dużo więcej miejsca/czasu na rozwój), przy czym średnio radzą sobie zza łuku (średnia kariery Kuzmy to 33,9%).
Paul Kasabian z Bleacher Report widzi z kolei w Sochanie Nicolasa Batuma. Choć skrzydłowy Los Angeles Clippers odgrywa obecnie mniejszą rolę, niż jeszcze kilka lat temu w Charlotte Hornets, to należy pamiętać, że swego czasu notował solidne 15,1 punktu, 6,2 zbiórki, 5,9 asysty oraz 1,1 przechwytu na mecz. Tego typu liczbami w wykonaniu reprezentanta Polski z pewnością nikt by nie pogardził. Warto też wspomnieć, że tylko przez pięć sezonów w swojej karierze Batum trafiał co najmniej 37,3% rzutów za trzy.
Załóżmy jednak, że Jeremy Sochan zdoła rozwinąć swój rzut za trzy i zamiast 29,6% będzie trafiał ok. 37-38% prób zza łuku, zdobywając jednocześnie kilka punktów na mecz więcej. Podobne liczby od sezonu 2013/14 notuje Kevin Love, choć w jego przypadku defensywa nie jest najsilniejszą bronią. Jonah Kubicek z AirAlamo (strona sympatyków Spurs) pokusił się o porównanie możliwości Sochana do Chrisa Bosha.
Były silny skrzydłowy Miami Heat zaczął śmielej rzucać za trzy dopiero w 2013 roku – czyli ostatnim sezonie z LeBronem Jamesem na pokładzie. W trzech ostatnich latach swojej kariery na parkietach NBA trafiał 35,9% za trzy, pozostając solidnym defensorem i zawodnikiem, który w walce na tablicach daje z siebie wszystko.
Autor porównania cofa się pamięcią do debiutanckich lat Bosha w Toronto Raptors, kiedy to został wybrany w drafcie do zespołu, który musiał pozbierać się po utracie Tracy’ego McGrady’ego i Vince’a Cartera (choć z drugim dzielił parkiet jeszcze przez ponad rok). Porównanie sytuacji Spurs to tamtych Raptors można zatem uznać za trafne.
Nic nie wskazuje na to, by przechodzący przez etap przebudowy San Antonio Spurs wymagali od Sochana, by od początku brał ciężar gry na siebie. Jeśli jednak – jak trafnie określił Kubicek – zdoła w pewnym momencie notować średnią na poziomie 15 punktów jako druga/trzecia opcja drużyny, to może okazać się jednym z największych „steali” tego draftu, nawet jeśli nie osiągnie poziomu Love’a czy Bosha.