Joe Tsai, czyli właściciel Brooklyn Nets, nie zwkelał długo z wyborem, jeśli chodzi o ultimatum, jakie w weekend postawił mu Kevin Durant. Skrzydłowy stwierdziłl bowiem, że wycofa żądanie transferu tylko jeżeli nowojorski klub zwolni obecnego trenera i generalnego menedżera. Właściciel drużyny się nie ugiął i publicznie wyraził poparcie dla Steve’a Nasha oraz Seana Marksa.
W sobotę doszło do długo wyczekiwanego spotkania między Joe Tsaiem oraz Kevinem Durantem. Podczas rozmowy twarzą w twarz właściciel Brooklyn Nets usłyszał od KD, że musi wybierać: albo spełni żądanie transferowe skrzydłowego, albo doprowadzi do zwolnienia trenera Steve’a Nasha oraz generalnego menedżera Seana Marksa. Powodem takiego ultimatum miał być niewłaściwy zdaniem Duranta kierunek, w jakim zmierza nowojorska drużyna pod przewodnictwem tej dwójki.
Tsai ledwie kilka godzin później na twitterze zabrał głos w sprawie i publicznie wyraził poparcie dla Nasha oraz Marksa, dodając że „decyzje będą podejmowane zgodnie z interesem Brooklyn Nets” i zamykając chyba w ten sposób drzwi do powrotu Duranta do zespołu:
Taka decyzja nie jest zaskakująca. Od początku wydawało się, że Durant doskonale wie, co robi i chce w ten sposób zmusić Nets do obniżenia bardzo wysokiej ceny, jaką za niego ustalili. Po części wynika to jednak z faktu, że kontrakt KD jest jeszcze ważny aż cztery lata! Z perspektywy Nets to powód, by trzymać się wysokich żądań, ale inne drużyny NBA patrzą na to w inny sposób, obawiając się, że jest to zbyt długa umowa, a Durant w nowym miejscu może powtórzyć całe to zamieszanie.
Samo ultimatum mogło więc osłabić pozycję Nets w negocjacjach z innymi zespołami, natomiast z drugiej strony mogło też niezbyt dobrze zadziałać dla samego Duranta. Inne drużyny już wcześniej mogły mieć wątpliwości, co do charakteru zawodnika i kwestii brania przez niego odpowiedzialności, natomiast po takim żądaniu – by wprost zwolnić dwóch innych pracowników klubu – na pewno mocno się teraz zastanowią, czy warto sięgać po gracza, który może potem stworzyć w drużynie taki bałagan i wywołać taką burzę.
Zainteresowane kluby na pewno nie będą też w takiej sytuacji zbyt chętne do oddawania wszystkiego, co mają najlepsze, gdyż istnieje ryzyko, że Durant za jakiś czas powtórzy całą szopkę. A to powoduje, że koniec końców szanse na transfer mogą maleć – tym bardziej, że według ostatnich informacji Nets mimo wszystko nie chcą zejść z ceny. Tymczasem start sezonu coraz bliżej i całkiem prawdopodobne jest, że jeśli do wymiany nie dojdzie, to Durant nie stawi się na obozie przygotowawczym.
Więcej na temat sytuacji Brooklyn Nets przeczytacie w tym artykule.
Czy widziałeś już najnowszy odcinek podcastu PROBASKET Live?