Kanadyjczyk w trakcie pierwszych rozmów z mediami w ramach pre-season przyznał, że gdy do zespołu z Minnesoty trafił Tom Thibodeau, sytuacja zaczęła się dla niego obracać w złym kierunku. Andrew Wiggins wchodzi w bardzo ważny sezon. Jeśli zawiedzie, jego czas w Wolves może dobiec końca.
Karl-Anthony Towns potrzebuje mieć obok siebie gracza, który pomoże mu w walce o play-offy zachodniej konferencji; gracza o potencjale All-Star. Andrew Wiggins bez wątpienia posiada ogromny talent i ma znakomite warunki fizyczne, problem polega na tym, że do tej pory nie był w stanie ustabilizować swojej formy i zbudować przeświadczenia, że pewnego dnia dotrze na sam szczyt swoich możliwości. Sezon 2019/2020 może być jego ostatnią szansą, przynajmniej w Minnesocie Timberwolves.
W 2017 roku Wiggins podpisał z Wolves 5-letnie przedłużenie za 148 milionów dolarów. Od tego czasu zawodnik wyraźnie stanął w miejscu. Było to za czasów, gdy na ławce trenerskiej siedział Tom Thibodeau – postać, którą albo kochasz, albo jej nienawidzisz. W przypadku Kanadyjczyka znacznie bliżej tego drugiego, na co wskazują jego ostatnie słowa. – W trakcie pierwszych trzech lat w lidze cały czas się rozwijałem i grałem coraz lepiej – mówi. – Potem jednak dokonano zmian w zespole i zacząłem spuszczać z tonu – dodaje.
Ze zmianą na stanowisku pierwszego trenera wiązało się również ściągnięcie do składu Jimmy’ego Butlera. Thibs naciskał na to, by pozyskać gracza, którego w Chicago wychował na własnej piersi. Problem polegał na tym, że rola Jimmaya mocno gryzła się z tym, jak chciał grać Wiggins. Panowie nie byli w stanie tego obejść i obu udzielało się sporo frustracji. – Bardziej od krzyczenia na zawodników cenię sobie to, gdy trener do mnie podchodzi i szczerze ze mną rozmawia – mówi Wiggins wbijając kolejną szpilę w Thibsa.
– Wszyscy potrafią krzyczeć, ale nie wszyscy potrafią być szczerzy – dodał. Thibs ostatecznie został z Wolves zwolniony, a jego miejsce zajął Ryan Saunders, który otrzymał od włodarzy drużyny kredyt zaufania. Jego podejście do graczy jest znacznie bardziej przyjazne. Czy się sprawdzi? Przed nim bez cienia wątpliwości bardzo trudne zadanie. Wiggins natomiast chce poprawić liczby z zeszłego sezonu. W 73 meczach notował na swoje konto średnio 18,1 punktu, 4,8 zbiórki trafiając słabe 41,2% z gry i 33,9% za trzy.
NBA: Jak idą przygotowania do sezonu? Mamy 31 ciekawych informacji!
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET