Golden State Warriors wyrównali w niedzielę stan serii z Sacramento Kings, wygrywając drugi mecz w San Francisco, ale w końcówce nie brakowało wielkich emocji. Ogromny błąd popełnił Stephen Curry, który w ostatniej minucie spotkania poprosił o przerwę na żądanie, choć Warriors takiej przerwy do dyspozycji już nie mieli. Decyzja ta mogła śnić się fanom GSW po nocach, ale ostatecznie skończyło się happy endem.


Wielkich emocji dostarczył niedzielny pojedynek numer cztery między Golden State Warriors a Sacramento Kings. Na mniej niż minutę przed końcem wydawało się, że Wojownicy mogą być już całkiem spokojni. Prowadzili 126-121, a piłkę w rękach miał Stephen Curry. Potem jednak rozgrywający GSW popełnił ten sam błąd, co Chris Webber w finale turnieju NCAA w 1993 roku.

Poprosił o przerwę na żądanie, której jego zespół już nie miał:

Kings zdecydowali się bowiem ustawić wysoko z pułapką, a Steph po prostu nie zdawał sobie sprawy z tego, że Warriors nie mają już przerwy na żądanie. Ostatnią stracili kilkadziesiąt sekund wcześniej, gdy Steve Kerr zdecydował się zakwestionować decyzję sędziów. Arbitrzy orzekli jednak na niekorzyść Warriors, a w związku z tym gospodarze stracili swoją ostatnią przerwę na żądanie (nie stałoby się tak, gdyby sędziowie przyznali Kerrowi rację).

Po spotkaniu Curry przyznał, że nie wiedział, iż Wojownicy stracili ostatnią przerwę na żądanie. – To było naprawdę mądre zagranie ze strony Kings. Spojrzałem w stronę naszej ławki i wszyscy kręcili głowami – powiedział. W to, co się stało, nie dowierzał m.in. Kerr, który po spotkaniu wziął winę na siebie. – Powinienem był o tym przypomnieć zawodnikom – oznajmił szkoleniowiec Warriors.

Po tym błędzie Kings otrzymali jeden rzut wolny oraz weszli z powrotem w posiadanie piłki, a w efekcie zmniejszyli straty z pięciu punktów do zaledwie jednego oczka, bo za trzy trafił De’Aaron Fox. W kolejnej akcji do kosza nie trafił Curry, lecz także próba Harrisona Barnesa na zwycięstwo równo z syreną nie znalazła drogi do kosza i fani GSW mogli odetchnąć z ulgą.

Steph zakończył niedzielne spotkanie z dorobkiem 32 punktów, co było najlepszym wynikiem w zespole. 4-krotny mistrz NBA trafił 5 z 11 rzutów z dystansu. Najlepszym strzelcem całego spotkania z 38 oczkami na koncie był natomiast Fox.Teraz seria wraca do Sacramento na mecz numer pięć. Odbędzie się on w nocy ze środy na czwartek o 4:00 czasu polskiego.


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep Nike
  • Albo SK STORE, czyli dawny Sklep Koszykarza
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Ogromne wyprzedaże znajdziesz też w sklepie HalfPrice
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna


  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    Inline Feedbacks
    View all comments