Jayson Tatum namawia Damiana Lillarda, by ten dołączył do niego w Boston Celtics – wynika z informacji dziennikarza ESPN i Andscape Marca Spearsa. Rozgrywający Portland Trail Blazers zażądał wymiany w sobotnie popołudnie i wskazał, że jego preferowanym klubem, do którego chciałby zostać wytransferowany, to Miami Heat. Sytuacja nie jest jednak tak oczywista, ponieważ Heat nie mają zbyt wiele do zaoferowania w zamian.
Jeszcze niecały miesiąc temu Chris Haynes z portalu Bleacher Report stwierdził, że Damian Lillard raczej nie będzie zainteresowany, by przenieść się do Bostonu. Wysiłki Jaysona Tatuma mogą zmienić tę sytuację. Siedmiokrotny uczestnik Meczu Gwiazd NBA ma potężny kontrakt, który w sezonie 2026/2027 może mu dać nawet 63,2 mln dol. W przyszłym sezonie zarobi 48,8 mln dol.
W sobotnie popołudnie Lillard zażądał wymiany i dał władzom Portland Trail Blazers do zrozumienia, że chce trafić do Miami Heat. To jednak nie nie wstrząsnęło dyrektorem generalnym Blazers Joe Croninem, który stwierdził, że zespół chce wygrywać i przy transferze będzie kierował się najlepszym interesem klubu, a nie zawodnika. Dał tym samym do zrozumienia, że nie weźmie gorszej oferty tylko dlatego, że w tym klubie chce grać Lillard.
Z reguły gwiazdy NBA trafiają tam, gdzie sobie zażyczą, ale w tym wypadku ta reguła nie musi znaleźć zastosowania. Celtics potrzebują pozbyć się z listy płac 41 mln dol., by wszelkie kalkulacje się zgadzały. Mogliby to zrobić bez konieczności pozbywania się Jaylena Browna – do Portland mogą wysłać Malcolma Brogdona, Roberta Williamsa, Paytona Pricharda, Justina Champagnie i trzy wybory pierwszej rundy. Byłaby to lepsza oferta niż pakiet Heat, skoncentrowany wokół Tylera Herro.
Celtics mogą jeszcze do tego dorzucić Derricka White’a. To rodzi pytania, czy czwórka z Lillardem, Brownem, Tatumem i Kristapsem Porzingisem byłaby na tyle silna, by walczyć o mistrzostwo NBA. Z pewnością ta czwórka byłaby najlepszą w całej lidze, ale w koszykówkę gra się w więcej osób i bez głębi składu trudno rywalizować w tak długim i intensywnym sezonie.
Wspieraj PROBASKET
