Philadelphia 76ers nie zdołali zakończyć serii z Toronto Raptors w czterech spotkaniach. Po świetnym występie Pascala Siakama Kanadyjczycy wywalczyli pierwsze zwycięstwo w tegorocznych play-offach, przez co rywalizacja ponownie przenosi się do „Miasta Braterskiej Miłości”. Do gry powrócił Luka Doncić, ale Dallas Mavericks przegrali z Utah Jazz po pełnej emocji końcówce. W Nowym Jorku trzecie z rzęu zwycięstwo odnieśli Boston Celtics. Brooklyn Nets przegrywają już 0-3 i są o krok od rozczarowującego zakończenia sezonu.

Toronto Raptors – Philadelphia 76ers 110:102 (1-3)

Statystyki na PROBASKET

  • Przed rozpoczęciem spotkania Scottie Barnes odebrał nagrodę dla najlepszego debiutanta sezonu zasadniczego. Skrzydłowy Toronto Raptors o włos pokonał Evana Mobleya z Cleveland Cavaliers. Bez względu na jego sukces Philadelphia 76ers wyszli na parkiet z zamiarem zamknięcia serii w czterech spotkaniach.
  • Przyjezdni rozpoczęli mecz od kiepskiej skuteczności 1/6 z gry, ale Kanadyjczycy nie zdołali tego wykorzystać. W pierwszych minutach po ich stronie punktował bowiem jedynie Pascal Siakam, podczas gdy jego partnerzy spudłowali sześć pierwszych rzutów. W całej pierwszej odsłonie (24:24) Raptors trafili jedynie 2 z 9 prób za trzy.
  • W drugiej „ćwiartce” świetną grę kontynuował Siakam, podczas gdy swojego rytmu odnaleźć nie mógł Joel Embiid (1/6 z gry). Problemy ze znalezieniem drogi do kosza mieli również Tyrese Maxey (0/3) czy Danny Green (1/5), a kiedy wyższy bieg wrzucił Gary Trent Jr., gospodarze odskoczyli na 12 punktów (50:38). Po przerwie na żądanie „Szóstki” wróciły jednak do gry. Po trafieniach Embiida, Jamesa Hardena i Tobiasa Harrisa do przerwy Filadelfia przegrywała już tylko różnicą 5 „oczek” (54:49).
  • Sixers dobrze weszli w drugą połowę i zdołali zmniejszyć straty do jednego punktu. W kolejnych minutach podopieczni Doca Riversa kilkukrotnie mogli objąć prowadzenie, ale Raptors za każdym razem byli w stanie odpowiedzieć na punkty gości. Chwilę oddechu dała trójka Thaddeousa Younga, a chwilę później dwa kolejne trafienia Chrisa Bouchera (78:72).
  • Gra wyglądała podobnie również w ostatniej odsłonie. Cztery punkty z rzędu Jamesa Hardena pozwoliły Sixers nawiązać kontakt z rywalem (82:81), ale Pascal Siakam i Precious Achiuwa stanęli na wysokości zadania (88:81). Na 8 minut przed końcową syreną piąty faul popełnił Harris, co utrudniło zadanie Philly. To właśnie wtedy w szeregi gości wkradła się nieskuteczność. Dopiero po niespełna czterech minutach ofensywną niemoc przerwały punkty z linii Embiida, na co natychmiast zza łuku odpowiedział jednak OG Anunoby i wówczas było już 99:87. Z gry za szóste przewinienie wypadł następnie Georges Niang. Sixers popełniali proste błędy, przez co zawodnicy Toronto nie mieli większych problemów, by utrzymać bezpieczną przewagę do końcowej syreny.
  • Raptors do zwycięstwa poprowadzili przede wszystkim Pascal Siakam (34 punkty, 8 zbiórek, 5 asyst, 2 bloki) oraz Gary Trent Jr. (24 pkt). Ważne trafienia z ławki dołożyli Thaddeous Young (13 pkt) i Chris Boucher (9 pkt). Problemy ze skutecznością mieli OG Anunoby (11 punktów; 3/13 z gry) i Scottie Barnes (6 punktów, 11 zbiórek; 1/6 z gry).
  • Po stronie Sixers Joel Embiid zdobył 21 punktów i 8 zbiórek, ale popełnił 5 strat. James Harden dołożył 22 „oczka”, 5 zbiórek, 9 asyst i 3 bloki, ale trafił 5 z 17 rzutów z gry. Double-double odnotował natomiast Tobias Harris (15 punktów, 11 zbiórek).

Utah Jazz – Dallas Mavericks 100:99 (2-2)

Statystyki na PROBASKET

  • Dallas Mavericks rozpoczęli starcie z wysokiego „C” i po nieco ponad 3 minutach prowadzili 8:1. W porę przebudził się jednak Donovan Mitchell i choć przyjezdni stale utrzymywali skromną przewagę, to Utah Jazz dotrzymywali im kroku. Dopiero trafienie Rudy’ego Goberta na 37 sekund przed końcem odsłony pozwoliło Jazzmanom objąć pierwsze prowadzenie tej nocy (21:20).
  • Druga „ćwiartka” należała już do gospodarzy, ale wynikało to raczej z nieporadności Mavs. Ekipa z Teksasu trafiła tylko 7 z 21 rzutów z gry (33,3%), w tym 2 z 10 za trzy. Skuteczni byli tylko debiutujący w tej serii Luka Doncić (3/5) i Jalen Brunson (3/6), podczas gdy poważne problemy miał Spencer Dinwiddie (0/3) czy Reggie Bullock (0/2). Po drugiej stronie parkietu świetnie dysponowany był natomiast Jordan Clarkson. Cenne trafienia dołożył Bojan Bogdanović, dzięki czemu Jazz schodzili na przerwę z 12-punktową zaliczką (54:42).
  • Po powrocie na parkiet Mavericks odpowiedzieli z przytupem. Na wyższy poziom wskoczyli wówczas Dorian Finney-Smith (3/3 zza łuku, 11 pkt) i Jalen Brunson (2/2 za trzy, 11 pkt). Dwie trójki dołożył też Bullock, Doncić dorzucił 7 „oczek”, dzięki czemu Dallas wygrali trzecią odsłonę aż 39:24. Tym razem to Utah mieli poważne problemy z odnalezieniem drogi do kosza, a na tablicach wygrywał tylko i wyłącznie Gobert (78:81). Żadna ze stron nie była jednak w stanie przechylić szali na swoją stronę i o rezultacie miała zadecydować końcówka.
  • Dwa celne rzuty osobiste Dwighta Powella na 1:43 przed końcem wyprowadziły Mavs na prowadzenie (93:94). Piłka trafiła wówczas w ręce Mitchella, który w tamtym momencie miał na koncie zaledwie 1 punkt w drugiej połowie. Tym razem zdołał jednak trafić po indywidualnym ataku na kosz, na co natychmiast odpowiedział Doncić (95:96). Mitchell nie wykorzystał kolejnej akcji, no ponownie, tym razem zza łuku, wykorzystał Doncić. Wówczas wydawało się, że nic nie jest w stanie odebrać Dallas zwycięstwa.
  • Jazz potrzebowali szybkich punktów i choć Mitchell spudłował pierwszą próbę, to zdołał zebrać piłkę i ją dobić, wywalczając przy tym dodatkowy rzut z linii, który następnie wykorzystał. Chwilę później po drugiej stronie parkietu pod koszem faulowany był Dwight Powell, który nie zdołał wykorzystać żadnego z dwóch osobistych. Jazz nie tracili czasu, a po podaniu Mitchella alley-oopa wykończył Gobert, wyprowadzając gospodarzy na prowadzenie. Mavericks mieli jeszcze 11 sekund na ostatni rzut, ale Dinwiddie spudłował na równi z syreną.
  • Wracający do gry po raz pierwszy od 10 kwietnia Luka Doncić zdobył 30 punktów, 10 zbiórek, 4 asysty i 2 przechwyty, ale to nie wystarczyło, by Mavs odnieśli trzecie zwycięstwo w serii. Jalen Brunson zdobył 23 „oczka”, z kolei po 11 punktów zdobyli Dwight Powell, Reggie Bullock i Dorian Finney-Smith.
  • – Czuję się dobrze. Odzyskuję swój rytm. Czuję się trochę zmęczony, ale dobrze jest wrócić. Na początku zawsze myślisz o nieufności [do swojego ciała], ale wraz z upływem czasu o tym zapomniałem. […] Nie rozegraliśmy dobrze ostatniej akcji. Może powinienem zaatakować kosz z piłką. Powinniśmy wypracować sobie lepszą pozycję rzutową. Mieliśmy ten mecz, a teraz jest 2-2 – mówił na pomeczowej konferencji prasowej Doncić.
  • Po stronie Jazz kluczowe okazało się 25 punktów Jordana Clarksona z ławki rezerwowych. Donovan Mitchell, który miał problemy ze skutecznością, zdobył 23 punkty, 6 zbiórek i 6 asyst. Rudy Gobert odnotował z kolei double-double w postaci 17 punktów i 15 zbiórek.

Brooklyn Nets – Boston Celtics 103:109 (0-3)

Staytystyki na PROBASKET

  • Po dwóch zwycięstwach Boston Celtics mecz numer trzy mógł mieć ogromny wpływ na dalszy przebieg całej serii. W spotkanie lepiej weszli Brooklyn Nets, którzy od początku utrzymywali się na prowadzeniu, głównie za sprawą skutecznego Bruce’a Browna. Wynik oscylował jednak w granicach remisu i pod koniec pierwszej połowy to przyjezdni przejęli inicjatywę (25:30).
  • W drugiej odsłonie liderzy Bostonu prezentowali się wyjątkowo kiepsko. Jayson Tatum był 0/1 z gry, Jaylen Brown 2/5, a Marcus Smart 1/2. Dobry fragment zaliczyli wówczas Payton Pritchard (10 pkt) i Grant Williams (5 pkt). Gwiazdy Nets również miały jednak problemy z odnalezieniem rytmu strzeleckiego (Durant 1/3, Irving 1/5) i wyręczali ich Nic Claxton czy wspominany już Bruce Brown. Do przerwy podopieczni Ime Udoki utrzymywali skromne prowadzenie (50:53).
  • W trzeciej kwarcie goście dwukrotnie odskoczyli na 10 punktów, ale po serii 7:0 było już tylko 72:75. 'Run’ gospodarzy mógł trwać dłużej, ale świetnie spisał się Marcus Smart, który najpierw zebrał i dobił rzut Browna, a następnie sam wykreował sobie pozycję strzelecką, którą zamienił na punkty. Przed zakończeniem kwarty przechwytem i łatwym trafieniem popisał się jeszcze właśnie Brown, i Celtics znów prowadzili różnicą 9 „oczek” (72:81).
  • Na początku czwartej odsłony Kyrie Irving popełnił piąty faul, co znacząco ograniczyło jego możliwości w defensywie. Rozgrywający tymczasowo opuścił parkiet, na którym od jakiegoś czasu przebywał Blake Griffin. Skrzydłowy popisał się dwiema istotnymi trójkami, jednak zza łuku trafiali też Brown i Tatum (84:91). Kluczowe okazały się następnie trafienia Tatuma i pierwsze tej nocy punkty Ala Horforda, dzięki którym przewaga C’s wzrosła do aż do 13 punktów na niespełna 4 minuty przed końcem meczu.
  • Nets nie składali broni. Seth Curry i Patty Mills dołożyli łącznie trzy trójki i na 58 sekund przed ostatnią syreną Nets przegrywali już tylko 99:105. W przeciwieństwie do Bruce’a Browna z linii skuteczny był Tatum, który w jednej z ostatnich akcji popisał się jeszcze przechwytem i zakończył mecz wsadem, który był gwoździem do trumny ekipy z Wielkiego Jabłka.
  • Kevin Durant znów nie zdołał odmienić losów spotkania. Skrzydłowy Brooklynu zdobył tylko 16 punktów, 8 zbiórek i 8 asyst, popełniając przy tym 5 strat (6/11 z gry). Bruce Brown był najlepiej punktującym zawodnikiem Nets z dorobkiem 26 „oczek” i 8 zbiórek. Kyrie Irving otarł się o double-double (16 punktów, 9 asyst, 3 przehcwyty), ale spudłował wszystkie 7 prób za trzy.
  • – Wiemy, na co stać Duranta. Każdy to wie. Przy kimś takim jak on nie możesz sprawić, by miał łatwe życie. Musisz sprawić, by była to dla niego długa noc – mówił po meczu Jayson Tatum.
  • To właśnie Tatum był tej nocy kluczową postacią Celtics. Skrzydłowy Bostonu odnotował 39 punktów, 5 zbiórek, 6 asyst i aż 6 przechwytów (13/29 z gry; 4/13 za trzy). Jaylen Brown również brał ciężar gry na siebie i dołożył 23 „oczka” i 5 asyst. Marcus Smart dorzucił 14 punktów, a Payton Pritchard 10.

Minnesota Timberwolves – Memphis Grizzlies 119:118 (2-2)

Statystyki na PROBASKET

  • Spotkanie od samego początku było niezwykle wyrównane. Po pierwszej kwarcie lepsi byli gracze Minnesoty, którzy po pierwszych dwunastu minutach prowadzili 5 punktami (33:28). Tyle samo punktów (28) podopieczni Taylora Jenkinsa zdobyli w drugiej kwarcie. Tym razem, zdobywając o jedno oczko więcej od Wilków (28:27). Po pierwszej połowie przewaga Wolves wynosiła 5 oczek (60:56).
  • Trzecia kwarta również obfitowała w dużą liczbę zdobytych punktów. 19 z 33 punktów Wolves zdobył duet EdwardsTowns, zaś po stronie Grizzlies świetnie grał Bane (10 punktów). Niedźwiadki przegrały jednak tą część spotkania dwoma punktami (33:31). Po 36 minutach różnica wynosiła 6 oczek na korzyść Minnesoty (93:87).
  • Największe emocje pojawiły się jednak w ostatniej kwarcie. Grizzlies odrobili straty, ale cały czas nie potrafili objąć prowadzenia. Podopieczni Chrisa Fincha znakomicie odpierali atak gości. Ostatnia minuta ciągnęła się w nieskończoność, a gospodarze wszystkie punkty (na minutę przed końcem) zdobywali z rzutów wolnych. Po trójce Bane’a na 6 sekund przed końcem, prowadzenie Wolves stopniało do dwóch punktów (117:115). W następnej akcji faulowany Towns trafił oba rzuty wolne (119:115). Do końca pozostały 4,4 sekundy i za trzy punkty ponownie trafił Bane’a. Nie miało to jednak wpływu na końcowy wynik. Wolves wygrali z Grizzlies jednym punktem (119:118), wyrównując stan serii 2:2.
  • Po stronie zwycięzców brylował lider Wilków, Karl-Anthony Towns, autor double-double (33 punkty i 14 zbiórek). Drugim najlepszym graczem był Anthony Edwards, zdobywca 24 punktów. 17 punktów i 5 asyst dołożył Patrick Beverley. 16 oczek dodał Jordan McLaughlin. Gracze Wolves znakomicie spisywali się w rzutach z zza łuku, trafiając 18 trójek na 36 prób (50%).
  • W szeregach Grizzlies rządził Desmond Bane, autor 34 punktów. Obrońca Niedźwiadków zagrał na fantastycznej skuteczności z gry (11/18, 61%). Bane trafił aż 8 z 12 trójek (67%). 24 oczka dołożył Dillon Brooks. 15 punktów dodał Brandon Clarke. Słabsze spotkanie rozegrali Jaren Jackson Jr. (7 punktów i 6 zbiórek) oraz Ja Morant, który był bliski uzyskania triple-double (11 punktów, 8 zbiórek i 15 asyst), ale w meczu z Wolves był mało skuteczny w ataku, trafiając zaledwie 4 z 13 rzutów (31%).

Tak wygląda sytuacja w play-offach NBA:

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep Nike
  • Albo SK STORE, czyli dawny Sklep Koszykarza
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Ogromne wyprzedaże znajdziesz też w sklepie HalfPrice
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna

  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    16 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments