Odizolowana bańka NBA okazała się niekwestionowanym sukcesem. Zawodnicy byli w stanie dokończyć rozgrywki bez większych problemów i zagrożeń związanych z koronawirusem. Nowy sezon ma odbyć się jednak na „starych” warunkach, co w obliczu problemów logistycznych budzi wiele wątpliwości.
Pod znakiem zapytania stoi przede wszystkim przyszłość Toronto Raptors. Nic nie wskazuje na to, by do rozpoczęcia kolejnego sezonu NBA pandemia COVID-19 miała się zakończyć. Kanadyjczycy mogą mieć zatem problemy ze swobodnym przemieszczaniem się na zamkniętej granicy z USA.
Doniesienia zza oceanu sugerują, że Raptors mogą na pewien okres przenieść się do Louisville w stanie Kentucky, gdzie przez kilka kolejnych miesięcy rozgrywaliby mecze domowe. Zdaniem Vincenta Goodwilla z Yahoo! Sports mogąca pomieścić ponad 22 tysiące osób hala KFC Yum! Center ma być przygotowana na organizację spotkań NBA. Na swoim koncie arena ma już wiele pojedynków uczelnianej ligi NCAA, bowiem swoje mecze rozgrywają tam Louisville Cardinals.
Scenariusz ten wydaje się wielce prawdopodobny. Podobny los podzieliły dwa inne zespoły z Toronto, na co dzień występujące w największych ligach zawodowych w USA. Toronto FC z Major League Soccer część domowych spotkań bieżącego sezonu rozegrało w Connecticut, z kolei Toronto Blue Jays z MLB zadomowili się w Buffalo.
Na oficjalną decyzję przyjdzie nam jeszcze zaczekać. Komisarz ligi Adam Silver nie ukrywał jednak faktu, że przed rozpoczęciem sezonu podejmie wszelkie możliwe środki, by kolejny sezon NBA został rozegrany w optymalnych warunkach.