Przymusowa przerwa od koszykówki spod znaku NBA dla wielu zawodników była trudnym czasem. Był to też jednak dobry moment, aby popracować nad swoim ciałem – z takiego założenia wyszedł na przykład Jayson Tatum.
Zaraz przed zawieszeniem rozgrywek był jednym z najlepszych zawodników w całej lidze, a jego znakomita forma – potwierdzona wyborem na gracza miesiąca na Wschodzie za spotkania w lutym – zdawała się tylko rosnąć. Jayson Tatum tak jak wszyscy musiał jednak zaciągnąć hamulec, ale jak się dziś okazuje, skrzydłowy Boston Celtics nie próżnował podczas kilku miesięcy przerwy. 22-latek wyraźnie nabrał większej muskulatury w górnych partiach ciała.
On sam nie chciał zdradzać swojego sekretu, ale rzeczywiście przyznał, że mocno pracował nad swoim ciałem i jest zadowolony z efektów. – Wciąż mogę być lepszy w każdym aspekcie – mówi Tatum w rozmowie z dziennikarzami. Dla skrzydłowego ten przerwany sezon był przełomowy pod wieloma względami – pierwszy wybór do Meczu Gwiazd, znaczna poprawa statystyczna w niemalże wszystkich kategoriach, a do tego także większa rola i odpowiedzialność w zespole Brada Stevensa.
W przekroju całego sezonu Tatum notuje średnio najlepsze w karierze 23.6 punktów, 7.1 zbiórek oraz 2.9 asyst na mecz, a do tego trafia prawie 40 procent rzutów za trzy, oddając średnio ponad siedem trójek w każdym spotkaniu:
To, co może cieszyć kibiców Celtics to fakt, że wybrany z trójką draftu 2017 gracz nieustannie się rozwija, także pod względem fizycznym. Zdaje się zresztą, że wszyscy Celtowie zachowali podczas przerwy odpowiednią dyscyplinę – na jej istotność wskazywał m.in. Jaylen Brown, który ma nadzieję, że dobre przygotowanie pozwoli jego drużynie na walkę o najwyższe cele. Zdrowie będzie tym bardziej potrzebne, że przynajmniej na początku restartu na limicie minut będzie Kemba Walker.