Według informacji Shamsa Charanii, New York Knicks planują zwolnić Joakima Noah z umowy jeszcze przed rozpoczęciem obozu przygotowawczego. Zespół nie widzi dla Francuza miejsca w swojej rotacji i chce zapewnić więcej minut młodszym zawodnikom. Czy w ten sposób dobiegnie końca jego kariera?
33-latek w 2016 skorzystał z pieniędzy, które zalały rynek wolnych agentów i uzgodnił z New York Knicks warunki 4-letniego kontraktu za 72,5 miliona dolarów. To obecnie jedna z najgorszych umów i bez wątpienia największy grzech popełniony przez ówczesnego prezesa Knicks – Phila Jacksona. Jo w zasadzie nie zwrócił nawet dolara tego kontraktu, bo albo walczył z kontuzjami, albo był zwyczajne poza składem kompletnie nie pasując do tego, co Knicks chcieli grać.
Na domiar złego miał koszmarne relacje z trenerem Jeffem Hornackiem. Na jednym z treningów miało dojść między nimi do bójki. Zaraz po niej Francuz opuścił drużynę. Jest zdrowy i trenuje, ale prawdopodobnie nie dostanie szansy na rozpoczęcie obozu w Nowym Jorku. Ostatnie doniesienia wskazują na to, że Knicks skorzystają z tzw. stretch-provision i rozciągną pozostałą kwotę z ciągle obowiązującej umowy zawodnika. Ta jest ważna jeszcze przez dwa sezony.
W rotacji są Noah Vonleh i Mitchell Robinson – to im trener David Fizdale chce zapewnić więcej minut kosztem Noah. Czy to dla niegdyś najlepszego defensora ligi oznacza koniec przygody z NBA? Niewykluczone, że Jo spróbuje swoich sił w Europie, np. w rodzinnej Francji albo w Chinach, gdzie bardzo chętnie przygarniają byłe gwiazdy NBA próbujące się podnieść. Sezon w Chinach mógłby także pomóc Noah potwierdzić, że nadal jest w stanie grać. To ważne przy próbie ewentualnego powrotu do USA.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET