Jest dwukrotnym MVP, a teraz także mistrzem NBA oraz MVP finałów. Nikola Jokić w poniedziałek poprowadził Denver Nuggets do pierwszego w historii klubu tytułu mistrzowskiego. Mało brakowało, a jego życie potoczyłoby się zupełnie inaczej. Joker nie miał jeszcze nawet 18 lat, gdy na wzmiankę o nim w gazecie natknął się Misko Raznatović, a więc jeden z największych koszykarskich agentów na Starym Kontynencie, którego agencja BeoBasket wypuściła w świat wiele znanych nazwisk.
Raznatović tę część historii opowiadał już wielokrotnie. – Czytałem gazetę i zobaczyłem informację o pewnym zawodniku w rozgrywkach U-18. W jednym ze spotkań zdobył 29 punktów i miał mniej więcej tyle samo zbiórek. Byłem pod wrażeniem, ale to tyle. Tydzień później znów czytam gazetę i myślę sobie, że czas sprawdzić co tam u tego zawodnika. 30 punktów, 37 zbiórek. To nie do końca moja działka, ale zrobiłem się na tyle ciekawy, że chciałem go sprawdzić – mówił ostatnio w jednym z wywiadów.
After tonight 28 p 16 r 4 a and historical title for Nuggets with impressive play off score of 16 4, Nikola Jokic got trophy for mvp Nba play off 2023!#BeoBasket pic.twitter.com/faSnOxNwV7
— Misko4Raznatovic (@MiskoRaznatovic) June 13, 2023
Agent zadzwonił więc do głównego skauta swojej agencji, a ten nawet nie wiedział, że ktoś taki istnieje. – Dla mnie była to wielka niespodzianka, bo on zna tak naprawdę wszystkich, często nawet 10-latków – oznajmił Raznatović. Agent kazał więc sprawdzić swoim skautom, czy młody Jokić dominuje, bo jest po prostu silniejszy i wyższy niż jego rówieśnicy, czy też ma jakiś talent. Szybko okazało się, że to nie wzrost i siła pomagają podkoszowemu ogrywać rywali, lecz wszechstronność i mądra głowa.
Jego ówczesny klub w ogóle nie zdawał sobie jednak sprawy z tego, jaki ma u siebie talent. Jokić nigdy nie trenował nawet z pierwszą drużyną. Wyciągnąć go stamtąd do drużyny Mega było więc bardzo łatwo, a podkoszowy stał się pierwszym w historii agencji Raznatović, z którym podpisano kontrakt, choć szef agencji nie widział go w ogóle w akcji. Dużo trudniej było jednak zrobić z Serba prawdziwego zawodnika. 18-latek miał spore problemy z kondycją i nie był w stanie zrobić nawet jednej pompki.
Raznatović przyznał, że potrzeba było taktyki na złego i dobrego policjanta, by Jokić na poważnie wziął się za siebie. Ogromną rolę w jego transformacji odegrał też jego starszy brat Strahinja, który porzucił swoje życie, by razem z Nikolą przeprowadzić się do Belgradu i pomóc mu stać się profesjonalnym koszykarzem. Sławne jest dziś przecież zdjęcie grubiutkiego młodego Jokica, który przez lata uwielbiał się obżerać i litrami pić słodkie napoje gazowane.
Born in northern Serbia.
— Front Office Sports (@FOS) June 13, 2023
Grew up loving horses and basketball.
Drafted during a Taco Bell ad.
Named a 5x NBA All-Star.
Won back-to-back MVPs.
Signed the richest deal in NBA history.
Nikola Jokic: NBA Champion 🏆 pic.twitter.com/bPYopMxsTy
Po pierwszych sukcesach w Mega o Jokicu usłyszał Rafał Juć. Polak pracował wtedy na bezpłatnym stażu dla Utah Jazz, starając się spełnić swoje marzenie o roli skauta w NBA. Na własne oczy środkowego po raz pierwszy zobaczył na mistrzostwach świata do lat 19, kiedy to Serbia mierzyła się z USA, w której składzie grał m.in. Aaron Gordon. – W tamtym czasie na tym poziomie w ogóle nie wpływał na grę. Miał potencjał, ale nigdy bym nie pomyślał, że w ciągu 12 miesięcy będzie się o nim rozmawiać w kontekście NBA – mówił po latach Juć.
Polski skaut nie wiedział wtedy o Jokicu zbyt wiele – jak większość skautów obecnych na turnieju w Pradze – ale przyznał, że był pod wrażeniem tego, jak z meczu na mecz był coraz lepszy. Jednocześnie większą uwagę zwracali inni zawodnicy. Gdy Juć już jako skaut Nuggets – wtedy najmłodszy skaut w całej lidze – pojechał do Serbii na mecz drużyny Mega, to tak naprawdę po to, by z bliska przyjrzeć się innym graczom z tej bądź co bądź kuźni talentów. Punktem zwrotnym okazał się mecz Nike Hoop Summit w 2014 roku.
Jokić był już wtedy na tyle znany i utalentowany, że otrzymał zaproszenie do Portland na prestiżowe starcie najciekawszych młodych graczy. A choć jego występ w samym meczu (grał wtedy w jednym z zespole z Jamalem Murrayem) nie był do końca udany, to eksperci zwrócili na niego uwagę podczas treningów. Po latach Juć wspominał, jak bardzo Joker dominował w pojedynkach z Clintem Capelą. Polakowi udało się też dotrzeć do bliskich zawodnika, a uzyskany wywiad środowiskowy ukazywał duży potencjał młodego Serba.
Sęk w tym, że nawet wtedy Nuggets nie mieli żadnej pewności, że Jokić stanie się tym, kim jest dziś. – Jeśli byśmy wiedzieli, to wybralibyśmy go wcześniej. Mieliśmy dwa wybory w pierwszej rundzie – mówił potem Tim Connelly, czyli ówczesny generalny menedżer Denver. Przecież w pierwszej rundzie tego samego draftu do ekipy z Kolorado trafił Jusuf Nurkić (także polecany przez polskiego skauta) i nie tylko Nuggets uważali, że to rok starszy Bośniak zrobi w NBA większą karierę. – Tak szczerze, to mieliśmy po prostu szczęście – dodał Connelly.
19-letni Jokić w noc draftu smacznie spał, kiedy stacja ESPN pokazywała reklamę Taco Bell, gdy Nuggets wybierali go 41. numerem naboru. Obudził go jeden z braci, który czekał już gotowy z szampanem. Nikola się rozłączył i wrócił do łóżka. Rok później trafił do NBA. W tym samym czasie Nuggets na stanowisko trenera zatrudnili Michaela Malone’a. Kilkanaście miesięcy później w drafcie wybrali Murraya i w ten sposób klub, który wcześniej nigdy nie grał nawet w wielkim finale ligi, rozpoczął tak naprawdę budowę mistrzowskiego zespołu.