Kyrie Irving przepadł. Nie przyjechał na jeden mecz, następnie opuścił kolejny i niewykluczone, że zabraknie go w nadchodzącym. Po raz kolejny zawodnik robi wokół siebie zamieszanie, które nie służy ani jemu, ani Brooklyn Nets, którzy próbują tłumaczyć się z zachowania lidera składu.
Według ostatnich doniesień, Kyrie Irving nadal nie jest gotowy, by z powrotem dołączyć do drużyny. W przegranym przez Brooklyn Nets meczu z Oklahomą City Thunder absencja zawodnika została wytłumaczona “powodami osobistymi”. Z nieoficjalnych informacji wiemy jednak, że ostatnie zachowanie rozgrywającego jest formą protestu po wydarzeniach, jakie miały miejsce w amerykańskim Kongresie. Trudno mimo wszystko jednoznacznie określić, co Kyrie próbuje osiągnąć.
– Komunikacja między nami i Kyriem pozostanie prywatna. On zapewne sam na pewnym etapie o wszystkim opowie – mówił podczas spotkania z dziennikarzami trener Steve Nash, którego początkowo zaskoczyła nieobecność jednego z liderów składu. Rzekomo fizycznie z wychowankiem Duke wszystko jest w porządku. Przejął się jednak wydarzeniami, jakie miały miejsce w Waszyngtonie. Głos w sprawie zabrał także Kevin Durant.
– Nie będę mówił w imieniu Kyriego, zrobi to sam – przyznał KD w trakcie konferencji prasowej po meczu z Thunder. – Na pewno postaracie się z niego coś wyciągnąć, gdy wróci. My wspieramy go w stu procentach i wierzymy, że wszystko będzie okay – dodał skrzydłowy, który zakończył okres kwarantanny i przeciwko OKC zanotował 36 punktów, 11 zbiórek i 4 asysty. Ostatni rok były MVP ligi spędził na powrocie do pełni sił po zerwaniu ścięgna Achillesa.
Natomiast Irving już wcześniej w tym sezonie wywołał wokół siebie burzę, gdy stwierdził, że nie będzie rozmawiał z “pionkami” – jak nazwał przedstawicieli mediów. Biorąc pod uwagę osobliwy światopogląd zawodnika Nets, kolejnych kontrowersji zapewne nie unikniemy. W siedmiu rozegranych meczach bieżącego sezonu, Irving notował na swoje konto średnio 27,1 punktu, 5,3 zbiórki i 6,1 asysty trafiając 50,4 FG% oraz 42,6 3PT%, więc koszykarsko nie mamy nic do zarzucenia.