Ciekawe informacje napłynęły w ostatni poniedziałek września. Podczas jednego z odcinków eWinner LIVE mogliśmy usłyszeć, że Marcin Gortat wybiera się na dwa tygodnie do Waszyngtonu, by pomóc sztabowi szkoleniowemu Wizards w pracy z wysokimi zawodnikami. Czy to początek nowej przygody Polish Hammera?
W stolicy Stanów Zjednoczonych Marcin Gortat spędził pięć lat. Rozegrał tam kilka naprawdę dobrych sezonów i podkreślił, że jest jednym z najlepiej stawiających zasłony w lidze. Opanował tę sztukę do perfekcji i trenerzy bardzo często ją wykorzystywali do kreowania akcji pozycyjnych. Dla Gortata była to idealna okazja, by odegrać swoją rolę i przy okazji w wymierny sposób przyczynić się do sukcesów drużyny. W jaki sposób wymierny? Otóż Gortat przewodził lidze w “screen assist”, czyli w liczbie zasłon, po których padały punkty.
W DC był jednym z największych sojuszników zarówno Johna Walla, jak i Bradleya Beala. Teraz Washington Wizards postanowili skorzystać z doświadczenia wysokiego. Marcin Gortat na informację przedstawioną podczas eWinner LIVE o tym, że wyrusza do DC, by przez dwa tygodnie pomagać sztabowi Wizards zareagował krótkim, ale treściwym “będzie ciekawie”, co poniekąd traktujemy jako potwierdzenie doniesień o jego tymczasowej pracy. Komu w Waszyngtonie Gortat może pomóc? W składzie jest kilku młodych zawodników.
Trudno sobie wyobrazić, by Marcin odpowiadał za pracę z… Kristapsem Porzingisem, który może być wyjściową opcją na pozycję środkowego. Łotysz to zupełnie inny gracz pod kątem charakterystyki. Częściej niż pod koszem widzimy go na obwodzie, gdzie rozciąga grę i tworzy dużo przestrzeni w środku pola. Niemniej Daniel Gafford, Vernon Carey Jr czy Isaiah Todd z pewnością mogą skorzystać z doświadczeń byłego koszykarza NBA. To pokazuje także, jak bardzo w DC szanują Gortata i jego doświadczenie.
Powtórzmy pytanie – czy to początek nowej przygody Polish Hammera? Marcin w jednym z wywiadów podkreślał, że jeśli rozpocznie pracę, straci emeryturę, jaką otrzymuje z NBA, więc na pewno dobrze się zastanowi nad swoim kolejnym krokiem. A może wycieczka do DC jest chęci przekonania się, czy praca w sztabie szkoleniowym NBA to coś, co powinien rozważyć w kontekście swojej przyszłości. Tak czy inaczej powrót Marcina do NBA to coś, czemu na pewno będziemy się przyglądać.