Sezon 2021/22 zbliża się wielkimi krokami. 28 września drużyny rozpoczynają obozy przygotowawcze do nadchodzącego sezonu. Większość z nich wie już, jacy zawodnicy będą reprezentowali ich barwy. Mimo tego na rynku wolnych agentów wciąż pozostaje kilka ciekawych nazwisk. Która drużyna znajdzie dla któregoś z nich miejsce w swojej rotacji?
Większość wolnych agentów znalazła już pracodawców. Miejsca w drużynach przeważnie zapełniają się błyskawicznie. Zespoły wiedzą, kogo potrzebują i komu warto dać pieniądze za grę w najbliższym sezonie. Dla GM-ów letnie okienko, a szczególnie jej początki to długie nieprzespane noce pełne telefonów i rozmów z agentami graczy. Kogo jeszcze menadżerowie mogą złowić na rynku? Czy którykolwiek z graczy, który wciąż jest bez klubu, warty jest choćby minimalnego kontraktu lub przynajmniej zaproszenia na obóz przygotowawczy?
Przyjrzyjmy się jakie nazwiska, oczywiście z tych głośniejszych i bardziej interesujących, czekają na propozycję kontraktu.
- DeMarcus Cousins
Zawodnik, który wciąż nie potrafi odnaleźć starego siebie po wielu poważnych kontuzjach (zerwanie ścięgna Achillesa, mięśnia czworogłowego oraz zerwanie ścięgna krzyżowego w kolanie). W zeszłym sezonie Cousins reprezentował barwy zarówno Los Angeles Clippers, jak i Houston Rockets. Grając dla tych drużyn, rozegrał łącznie 41 spotkań – 25 dla Rockets (11 z nich rozpoczynał w wyjściowym składzie) oraz 16 dla Clippers. W tych 41 meczach spędzał na parkiecie średnio 17 minut, zdobywając 9 punktów i ponad 6 zbiórek. Lepsze liczby notował oczywiście w Houston, dostając tam zdecydowanie więcej minut niż w Los Angeles (12 minut na mecz, w Houston było to 20). Rockets postanowili zwolnić czterokrotnego All-Stara 23 lutego 2021 roku. Dopiero w kwietniu tego samego roku mistrz olimpijski z Rio 2016 roku otrzymał kontrakt od Los Angeles Clippers ważny do końca sezonu 2020/21. Pomimo bardziej efektownych cyferek w Houston, to zespół z LA wydobył więcej produktywności z Cousinsa. Rzucał ze skutecznością 54%, a celność trafionych rzutów za trzy wynosiła 42%. Jest to bardzo przyzwoity poziom. Mimo że DeMarcus Cousins oraz jego ciało przeszło wiele i nie prezentuje tej samej jakości gry jak w Sacramento Kings czy New Orleans Pelicans, to wciąż może okazać się wartościowym zawodnikiem, któremu jakiś zespół postanowi dać skromne minuty.
- Isaiah Thomas
W zeszłym sezonie Thomas miał okazję zaprezentować się w trzech meczach w barwach New Orleans Pelicans. Podczas tego bardzo krótkiego epizodu zdążył średnio notować prawie 8 punktów na mecz, dokładając do tego 2 asysty, a to w ciągu 16 minut spędzanych na parkiecie. Isaiah po kosmicznym sezonie 2016/17 rozegranym w Bostonie (29 punktów na mecz oraz prawie 6 asyst) zaliczył nieudaną przygodę najpierw w Cleveland Cavaliers, a później w Los Angeles Lakers. Od sezonu 2017/18 trwa jego wędrówka po różnych zakątkach NBA (Wizards, Nuggets oraz ww. Pelicans). Thomas miał okazję prezentować się też na parkietach G League. Niedawno dwuktorny All-Star wypowiedział się na swój temat:
– Jestem liderem, pierwszym i najważniejszym. Wygrałem nagrodę NBA’s Community Assist, więc poza boiskiem pomagam lokalnej społeczności. Myślę, że to, co robię na boisku, tłumaczy się samo przez się, to co wnoszę do drużyny, gdy dawana jest mi szansa. Wnoszę również moją mądrość; wydaje mi się, że nikt nie przeszedł przez to, co ja przeszedłem w tej lidze.
Jak widać, Isaiah Thomas daje do zrozumienia, że nie doskwierają mu żadne kontuzje ani nie odczuwa jakiegokolwiek dyskomfortu. Brzmi na bardzo pewnego siebie i czeka na to, aż ktoś postanowi dać mu szansę. Pytanie kto to uczyni i czy Thomas pokaże swoją gotowość w trakcie gry.
- Darren Collison
Collison zaszokował wszystkich decyzją o zakończeniu kariery pod koniec rozgrywek 2018/19. Po tamtym sezonie zapowiadał się na jedno z najgorętszych nazwisk na rynku wolnych agentów. Prognozowano, że mógłby otrzymać kontrakt na poziomie nawet 10-12 milionów dolarów za sezon. Po dwóch latach 34-letni Collison chce wrócić. Podczas swojego ostatniej przygody w NBA dla Indiany Pacers notował 11 punktów i rozdawał 6 asyst, rzucając zza łuku ze skutecznością 40%. Mówi się o tym, że zarówno Golden State Warriors, jak i Los Angeles Lakers są skłonni zaoferować mu kontrakt. Oczywiście w trakcie obozu przygotowawczego będą chciały sprawdzić, na co stać jeszcze Collisona. Według doniesień jedni i drudzy są gotowi nawiązać z nim współpracę, nawet jeśli będzie prezentował 70% gracza, którym był w sezonie 2018/19.
- James Ennis
31–letni skrzydłowy, posiadający przyzwoity rzut za trzy punkty. W zeszłym sezonie trafiał zza łuku na skuteczności 43% w barwach Orlando Magic. Obecnie zawodnikiem interesują się takie zespoły jak Chicago Bulls, Portland Trail Blazers czy kandydaci do mistrzostwa Los Angeles Lakers. Ennis może również liczyć na zainteresowanie ze strony drużyny, której barwy reprezentował przez ostatnie dwa lata, czyli ww. Magic. James w rozgrywkach 2020/21 spędzał na parkiecie średnio 24 minuty, zdobywając w tym czasie 8 punktów. Jak pokazuje statystyka +/- Ennis daje większą wartość jako obrońca niż atakujący. Świadczy o tym jeden przechwyt na mecz oraz 3 zbiórki defensywne notowane przez niego w zeszłym sezonie. Były gracz między innymi Memphis Grizzlies może pochwalić się 22 meczowym doświadczeniem w fazie playoff. Zawodnik, którego można określić mianem „3 and D” może liczyć na zainteresowanie wśród drużyn z wolnym miejscem w rotacji. Tego typu gracz to łakomy kąsek w obecnej NBA.
- Langston Galloway
Zespoły nigdy nie będą narzekać na nadmiar snajperów w swojej drużynie, dlatego Galloway nie powinien mieć większych problemów ze znalezieniem dla siebie drużyny. W zeszłym sezonie w Phoenix Suns zdobywał blisko 5 punktów w ciągu 11 minut spędzonych na parkiecie. Za trzy trafiał ze skutecznością 42%, a do tego pozostawał prawie bezbłędny na lini rzutów wolnych. Galloway lepiej radzi sobie po atakowanej stronie parkietu. 29-latek ma opinię świetnego kolegi z drużyny oraz wnosi do szatni mentalność weterana i doświadczenie, którego nie jedna drużyna może potrzebować. W zeszłym sezonie Suns doceniali jego profesjonalizm. Pytanie, kto zdecyduje się na ten profesjonalizm w nadchodzącym sezonie?
Na rynku wolnych agentów pozostają również:
C: Aron Baynes, Jordan Bell, Bismack Biyombo. Ed Davis, John Henson, Marc Gasol, Meyers Leonard, Norvel Pelle
PF: Michael Beasly, Gary Clark, Rondae Hollis-Jefferson, Ersan Ilyasova, Anthony Tolliver, D.J. Wilson, Jarrell Brantley, T.J. Leaf, Jontay Porter, JaKarr Sampson, Mike Scott
SF: Wesley Matthews, Sean McDermott, Alfonzo McKinnie, Darius Miller, Andre Roberson, Glenn Robinson III, Tyler Bey, Keljin Blevins, Josh Hall, Jaylen Hoard, Justin Jackson, Louis King, Axel Toupane, Quinndary Weatherspoon, Garrison Mathews, Cassius Stanley, Sindarius Thornwell
SG: Tyler Johnson, Iman Shumpert, Courtney Lee, Terrance Ferguson, DaQuan Jeffries, Mason Jones, Rayjon Tucker, Nate Darling, Damyean Dotson, Kyle Guy, Patrick McCaw, Adam Mokoka, Jerome Robinson, Devidas Sirvydis
PG: Tim Frazier, Jeff Teague, Brandon Goodwin, Shaquille Harrison, Yogi Ferrell, Jeremiah Martin, Brad Wanamaker, Karim Mane, Ryan Arcidiacono
O wymienionych powyżej graczach nie można powiedzieć, że są obecnie gwiazdami ligi. Wchodząc do drużyny, na pewno z miejsca nie staną się podstawowymi elementami rotacji. Mogą liczyć na kontrakty minimalne lub te 10-dniowe. Drużyny z pewnością będą chciały dokładniej przyjrzeć się graczom, tym bardziej że wielu z nich w przeszłości było nękanych przez mniej lub bardziej poważne kontuzje. Podczas obozów przygotowawczych drużyny będą miały okazje zaprosić ich na swoje treningi i z bliska zobaczyć, ile zostało w nich energii i możliwości.