Średnia 30 punktów na mecz, 34,3 w samym marcu, 56 punktów przeciwko Warriors, 50 przeciwko Wizards. To wszystko nie ma znaczenia. LeBron James mógłby rzucać średnio nawet 40 punktów, ale jeśli jego drużyna nie jest wśród najlepszych, to indywidualne osiągnięcia nie mają w tym przypadku znaczenia. Niepisana zasada w amerykańskich ligach jest prosta – MVP, czyli nagrodę dla najbardziej wartościowego gracza otrzymuje najlepszy zawodnik jednej z najlepszych drużyn, a Los Angeles Lakers zajmują obecnie 11. miejsce w konferencji Zachodniej i nic nie wskazuje na to, aby udało im się awansować nawet do turnieju PLAY-IN. Są też inne powody, które mówią więcej dlaczego LeBron James nie zasługuje w tym roku na nagrodę MVP.

30,1 punktu średnia i być może tytuł króla strzelców? Fajnie, to imponujące, zwłaszcza w wieku 37 lat, ale co z tego? Los Angeles Lakers są słabi, bardzo słabi. Najprawdopodobniej nawet nie zagrają w PLAY-IN! A nawet jeśli zagrają, to pewnie odpadną już w pierwszym meczu. A nawet gdyby jakimś cudem awansowali do PLAY-IN, a potem play-offów, to co tam zwojują? Naprawdę ktoś wierzy, że ewentualny powrót Anthony’ego Davisa odmieni tę drużynę? Nie odmieni. Lakers są po prostu fatalni, a słów używam takich, bo mieli być przecież w gronie faworytów do mistrzostwa! 

Nie tylko punkty mają znaczenie

Oprócz zdobyczy punktowych, zbiórek, asyst, przechwytów i bloków czy skuteczności rzutów i strat, znaczenie mają też bardziej zaawansowane statystyki, które w dość oczywisty sposób pokazują, że o ile po jednej stronie boiska LeBron James często dominuje, to po drugiej jest wręcz odwrotnie.

Zacznijmy od wskaźnika +/-, czyli tego co działo się na boisku, kiedy dany zawodnik był na boisku. Oczywiście to, że drużyna traci punkty nie jest winą jednego gracza, a całej piątki, dlatego przestrzegam przed nadinterpretacją tego wskaźnika na podstawie jednego meczu. Cały sezon pokazuje już jednak dużo więcej. Tutaj z pomocą przychodzi nam zestawienie +/- z całej kariery LeBrona.

Na podstawie danych ze stathead.com możemy zobaczyć wszystkie sezony LeBrona i wskaźnik +/- z całej kariery.

W sezonie 2008/09 Cleveland Cavaliers z LeBronem na boisku rzucili aż 871 punktów więcej od rywali. Miami Heat w sezonie 2012/13 aż 720 więcej. Nawet w zeszłym roku, w rozgrywkach 2020/21 było to 287 punktów więcej. Tymczasem w obecnych rozgrywkach jest 115 punktów mniej od rywali! To drugi najgorszy wynik z kariery Jamesa. Gorzej było tylko w debiutanckim sezonie prawie 20 lat temu.

Kolejne potwierdzenie w liczbach da nam wskaźnik DWS, czyli „Defensive Win Share”. Jak to wytłumaczyć jednym zdaniem? Jest to przybliżeniu liczba zwycięstw dzięki defensywie danego zawodnika. To już są zaawansowane statystyki dla geeków, ale skoro mówią, że to najgorszy sezon LeBrona w karierze pod tym względem, to coś jest na rzeczy.

Podobną odpowiedź da wskaźnik „Defensive Rating”, czyli liczba traconych punktów na 100 posiadań, kiedy dany zawodnik jest na boisku. Tutaj znowu wskaźnik 111 to najgorszy wynik w karierze LeBrona.

Są też małe rzeczy. Na przykład liczba fauli na mecz, a dokładnie na 36 minut spędzanych na boisku liczba fauli to 2,1 – znów najwięcej w karierze. Ktoś zapyta – a co mają do tego faule? Faule są oczywiście częścią gry i nie da się nie faulować, tak jak nie da się trafiać wszystkich rzutów. Ale liczba fauli mówi też sporo o obronie, bo kiedy komuś nie idzie, to… fauluje. Tu można powiedzieć, a raczej zinterpretować jako wskaźnik bezradności. Zwłaszcza jeśli dodamy, że w tym sezonie LeBron ma już 57 fauli, które dawały rzuty wolne rywalom (w poprzednim sezonie miał takich przewinień 27, 60 miał w poprzednich dwóch w sumie).

LeBron nie odpuści

Pojawiły się głosy, że skoro LBJ ma problemy z kostką, a Lakers są już poza PLAY-IN i bardzo trudno będzie im awansować na 10. miejsce, to niech LeBron odpuści, Davis niech nie wraca i kończymy tę dramę. Otóż jest jeden argument za tym, że James nie odpuści tego sezonu, jeszcze nie. Chodzi o tytuł króla strzelców. LeBron ma najwyższą średnią w lidze (30,1), ale żeby na koniec być sklasyfikowanym jako najlepszy, to musi w sezonie rozegrać 58 meczów. Lakers mają do rozegrania do końca sezonu siedem spotkań, LeBron zagrał w 55. Dlatego jestem pewien, że LBJ zagra w co najmniej trzech spotkaniach i będą to mecze „wielkie” w jego wykonaniu tzn. będzie się starał zdobyć jak najwiecej punktów, żeby tę średnią utrzymać, a nawet powiększyć. Nawet jeśli wyniki tych spotkań nie będą miały znaczenia.

Ciekawostka w kontekście średniej punktów i tytułu króla strzelców – Kevin Durant ma średnią 29,7, ale nawet jakby w kolejnych meczach rzucał po 50 i wyprzedził LeBrona, to i tak oficjalnie nie zdobędzie tytułu króla strzelców. Wszystko przez to, że ma rozegranych 49 spotkań i nie dobije już do 58.

LeBron nie będzie MVP

Liczba zwycięstw, postawa drużyny, defensywa samego zawodnika, to wszystko wpływa na ocenę, że nawet jeśli LeBron James będzie najlepszym strzelcem NBA w tym sezonie, to na nagrodę MVP nie zasługuje.

MVP otrzymują najlepsi zawodnicy z najlepszych drużyn. A nawet jeśli ktoś chce podać przykład Nikoli Jokicia, to jego statystyki (26,3 punktu przy 57,6% z gry oraz 13,6 zbiórki i 8 asyst) oraz fakt, że trzyma drużynę na swoich barkach, kiedy pozostałych dwóch liderów Nuggets jest kontuzjowanych i fakt, że zespół zajmuje 6. miejsce na Zachodzie z szansami na 5. miejsce, to jest to zupełnie inna perspektywa.

Oczywiście LeBron otrzyma punkty w głosowaniu na MVP, bo zasady głosowania są następujące:

  • Głosuje 100 dziennikarzy, Którzy przyznają zawodnikom miejsca. Im wyższe miejsce, tym więcej punktów otrzymuje zawodnik.
  • Za 1. miejsce jest 10 punktów, za 2. miejsce jest 7 punktów, za 3. miejsce jest 5 punktów, za 4. miejsce są 3 punkty, a za 5. miejsce 1 punkt.
  • Punkty są sumowane i zawodnik, który otrzyma ich najwięcej, otrzymuje tytuł MVP, czyli najbardziej wartościowego (po prostu najlepszego) zawodnika sezonu zasadniczego.

Nie należy jednak się spodziewać, że będzie w pierwszej trójce, bo wszystko wskazuje na to, że ten wyścig odbywa się między Jokiciem, Embiidem, a Giannisem.

Jest jeszcze jeden argument, którego używają Amerykanie: wpływ zawodnika na wyniki drużyny i jaką wartość on wnosi tzn. ile traci zespół, kiedy tego zawodnika nie ma w drużynie. Zabranie Jokicia z Nuggets, to jakby drużyna traciła 70%. Dlatego też Devin Booker nie jest typowany w pierwszej trójce, mimo że Phoenix Suns są najlepszą drużyną w całej NBA. Tam świetnie gra też Chris Paul, który może być przez wiele osób brany pod uwagę jako kandydat do MVP. Na pewno obaj dostaną sporo punktów. Natomiast zabranie Joela Embiida czy Giannisa też zdecydowanie obniża wartość i wyniki ich zespołów (mniej w przypadku Greka, ale to dlatego, że wokół siebie partnerów, którzy potrafią go zastąpić). Dziś zabranie LeBrona z Lakers niczego nie zmienia. Przegrywają z nim, przegrywają też bez niego. 

Uhonorować LeBrona!

Za ten niezwykły sezon, jeśli chodzi o indywidualne statystyki, LeBron zasługuje na wyróżnienie. Być może trafi np. do trzeciej piątki NBA. To byłoby uczciwe. Poza tym gdyby była nagroda za całokształt twórczości, jak na Oscarach, to LeBron na pewno na taką statuetkę by zasługiwał, ale z tym warto jeszcze poczekać. Nic nie zmienia też faktu, że LBJ jest jednym z najlepszych koszykarzy w historii NBA. To nie podlega dyskusji, ale w przypadku MVP za sezon 2021/22 oprócz osiągnięć indiyudialnych najważniejszy jest bilans drużyny. Lakers mają daleki od przeciętnego, więc po prostu nie ma o czym mówić.

Lakers czekają chude lata

Lakers zostają z ogromnym, ważnym jeszcze rok, kontraktem Russella Westbrooka. LeBronem, który dwoi się i troi, ale poza wejściami taranem i rzutami z dystansu, to on też nie broni, jak cała drużyna z resztą. Jest jeszcze „szklany” Davis. Szklany, bo łatwo w jego przypadku o kontuzje. Co więc dalej? Kolejna przebudowa? Ale jaka, jeśli ograniczenia budżetowe są takie, jakie są.

Michał Kajzerek napisał wczoraj, że Lakers mogą się zdecydować na wytransferowanie Davisa. Nie będzie to łatwe, ale to może być ostatnia deska ratunku dla tej drużyny.

Pozostaje też kwestia Westbrooka, który ma opcję zawodnika na przyszły sezon wartą ponad 40 milionów dolarów. Tylko szaleniec by z takiej opcji nie skorzystał, dlatego można zakładać, że RW zostanie na kolejny sezon. Do tej pory jedyna możliwość wymiany, to było dogadanie się z Houston Rockets i transfer za Johna Walla, który ma identyczną umowę i też pewnie podejmie „opcję zawodnika”. Tylko, że jeśli Lakers chcą się zamienić Westbrook za Walla, to Rockets powiedzą „dorzućcie coś, bo nam wszystko jedno” (odsunęli Walka od zespołu, ale płacą mu pensję). I o to ta cała gierka była przed zamknięciem okienka transferowego. Jeziorowcy nie chcieli oddać wyboru w Drafcie z 2027 roku, bo kto wie, gdzie będzie ich drużyna za 5 lat? Może na dnie tabeli licząc na TOP3 wyborów w Drafcie?

W środowym „NBA na szybko” napisałem o ciekawym, możliwym scenariuszu, który dałby jakąś nadzieję Lakers. Chodzi o ewentualny transfer za zawodnika, który nie spełnia oczekiwań, a ma wieloletni i wysoki kontrakt. Takim graczem jest na pewno Davis, ale on już w Lakers jest. Drugim, z nieco mniejszą umową, ale bardzo długą jest Julius Randle z New York Knicks. Więcej na ten temat w „NBA na szybko”.


Jeśli szukasz ciekawych artykułów o NBA to polecam mój nowy cykl „NBA na szybko”. To podsumowanie wydarzeń z ostatnich 24 godzin, czyli fakty i ciekawostki oraz najważniejsze – krótkie analizy, co z tego wszystkiego wynika. Wcześniejsze teksty „NBA na szybko” oraz inne moje artykuły znajdziecie tutaj. Na kolejne zapraszam codziennie w godzinach 12-14, do końca sezonu, czyli do 10 kwietnia.

Michał Pacuda – http://twitter.com/Pacuda

Czy znasz już newsletter PROBASKET? Zachęcam do zapisania się:

[mailerlite_form form_id=1]

Jeśli trafiłeś tu po raz pierwszy to zachęcam do obejrzenia lub posłuchania podcastów PROBASKET dostępnego tutaj:

  1. SoundCloud (audio)
  2. YouTube (audio i video)
  3. Apple Podcasts (audio)
  4. Spotify (audio)
  5. Podcasty Google (audio)

Jaka jest formuła podcastu PROBASKET Live? Nagrywamy NA ŻYWO w studiu – transmisja na YouTube. Program można obejrzeć także później z odtworzenia. Oprócz tego godzinę po zakończeniu „live’a” wersję audio publikujemy na SpotifySoundCloudPodcastach Apple i Google.

Ile osób ogląda i słucha Podcastów PROBASKET? Według dostępnych statystyk jest to około 10,000 osób – każdego odcinka, jeśli dodamy do siebie odtworzenia video i audio.

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep Nike
  • Albo SK STORE, czyli dawny Sklep Koszykarza
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Ogromne wyprzedaże znajdziesz też w sklepie HalfPrice
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna


  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    6 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments