Minął 15 grudnia, a to oznacza, że wielu graczy zyskało status „dostępnych” w transferowych rozmowach. Kilku z nich zapewne zmieni drużynę przed zamknięciem zimowego okienka transferowego. Na razie jednak na korytarzach wyjątkowy spokój.
Gracze, którzy latem tego roku podpisali nowe kontrakty, od 15 grudnia mogą być wytransferowani do nowej drużyny. Wielu pozostaje rzecz jasna nietykalnych, jak Kemba Walker, czy Kawhi Leonard. Ale lista zawiera około 120 nazwisk, więc wiele z nich może przeczuwać, że wkrótce otrzyma telefon od swojego generalnego menadżera. Wybraliśmy kilka nazwisk, które mają spore szanse na transfer.
- D’Angelo Russell – gra poniżej oczekiwań, a na domiar złego ma problemy zdrowotne, które skutecznie utrudniają Golden State Warriors życie. Zespół może jednak poczekać do lata, bo obecnie wartość Russella jest wyjątkowo niska.
- Marcus Morris – w całym marazmie New York Knicks, Morris rozgrywa naprawdę dobry sezon i może znaleźć się na celowniku GM-a, który będzie chciał wzmocnić swój zespół przed play-offami. Latem 2020 roku Morris trafi na rynek wolnych agentów.
- Thaddeus Young – to jego trzynasty sezon w karierze. Znalazł się w rotacji Chicago Bulls, która w ogóle mu nie sprzyja. Trener woli rozwijać młodych zdolnych, dlatego Young został odsunięty na drugi plan. Jest to dla niego wyjątkowe kłopotliwe i niewykluczone, że sam poprosi o transfer.
- Taj Gibson – to weteran, który może pomóc ekipie walczącej w czołówce. Jeśli w Nowym Jorku chcą rozpocząć przebudowę, muszą wyczyścić rotację, a Gibson choć jest wsparciem mentorskim, w ogóle do tego składu nie pasuje.
- Dewayne Dedmon – nie do końca wpasował się w to, co budują Sacramento Kings pod okiem Luke’a Waltona. Zarząd może więc poszukać na wysokiego chętnych. To bardzo sprawny gracz dający jakość po obu stronach parkietu.
- Kentavious Caldwell-Pope – nie wszyscy są zadowoleni z poziomu jego produktywności. Jednak biorąc pod uwagę poziom talentu w rotacji Los Angeles Lakers, nie można się było spodziewać, że będzie wyrywał z butów swoimi liczbami.
- Stanley Johnson – no nie wyszło… nie wyszło w Detroit, nie wychodzi w Toronto. Johnson miał być gwiazdą NBA, ale nie jest do niej przygotowany, ani po atakowanej, ani po bronionej stronie parkietu. Raps pewnie jak najszybciej będą chcieli go oddać.
- Furkan Korkmaz – latem podpisał z Sixers 2-letnie przedłużenie i okazało się, że jest graczem o bardzo konkretnych wartościach, gdy musi wyjść na parkiet i produkować punkty. Szóstki mogą wykorzystać jego całkiem wysoką obecnie wartość.
Wyniki NBA: Historyczny powrót Rockets, zwycięska akcja Lillarda, seria Bucks przerwana
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET