Kibice od zawsze spierają się kto jest najlepszym koszykarzem w historii NBA. Jedni mówią o Michaelu Jordanie, drudzy o LeBronie Jamesie, a jeszcze inni… i tu pada nazwisko jednej z legend NBA. Według Kareem Abdul-Jabbara taka dyskusja nie ma sensu. Kto zatem jest GOAT (Greatest of All Time), czyli najlepszym koszykarzem w historii? Czy można w ogóle kogoś nazwać GOAT w NBA?
* Ten tekst powstał w sierpniu 2019 roku. Z uwagi na zawieszenie sezonu przypominamy go poprzez zmianę daty publikacji.
Kareem Abdul-Jabbar zauważa, że dyskusja o najlepszym koszykarzu w historii nie ma sensu, bo każda z legend NBA grała w innych czasach i w innych okolicznościach.
Nam w Polsce NBA, pamiętającym lata 90-te i wielki „boom” na wszystko co amerykańskie, koszykówka kojarzy się z Michaelem Jordanem i jego sześcioma mistrzostwami. Mówi się, że Jordan odmienił koszykówkę, że wyprzedził swoją epokę, że dzięki niemu NBA rozwinęła się marketingowo i stała się popularna na całym świecie.
Nie pamiętamy czasów Wilta Chamberlaina, Billa Russella czy Kareem Abdul-Jabbara. Trudno nawet wśród 40-50-60 latków znaleźć osoby w Polsce, które pamiętają NBA z tamtych czasów. Nie było transmisji telewizyjnych, nie było internetu. Nikt nie widział ich w codziennych zmaganiach. Wszystko opieramy na relacjach z prasy, z książek, z historii i nagrań archiwalnych. A przecież wszyscy wiedzą jakimi dominatorami byli wtedy trzej wymienieni wyżej podkoszowi.
W latach 80-tych rozpoczęła się ekspansja NBA na świat, która miała swoją kulminację w latach 90-tych. Rozwój telewizji sprawił, że rywalizacją Magika Johnsona z Larrym Birdem i Isiahą Thomasem żyli kibice już nie tylko w Stanach Zjednoczonych.
Pod koniec XX i na początku XXI wieku pod koszami dominował Shaquille O’Neal, przed nim był HakeemOlajuwon. Wtedy rosły też legendy Kobe Bryanta i Tima Duncana. Potem przyszedł LeBron James i znów okazało się, że ktoś jest w stanie wejść na jeszcze wyższy poziom atletyzmu. Z siłą, sprawnością, skutecznością i umiejętnością wygrywania LeBrona nie można dyskutować. Ma na koncie trzy mistrzowskie tytuły i grał w ośmiu ostatnich finałach NBA. Kilka razy niemal w pojedynkę wprowadzał drużynę do wielkiego finału.
Poza tym ktoś kto dziś spojrzy na koszykarzy grających 30 czy więcej lat temu, może szybko stwierdzić, że to była inna koszykówka. Zawodnicy nie byli tak silni i sprawni, że tylko nieliczni latali tak wysoko nad obręczami, jak dziś robi to wielu graczy na całym świecie.
Pytanie jakie można sobie przy okazji ten dyskusji postawić, to gdzie jest granica tego atletyzmu? Czy za 10 lat obecna siła i sprawność LeBrona będzie wciąż tak wyjątkowa?
– Grałem najlepiej jak potrafiłem i pomagałem swoim kolegom. Tylko to się dla mnie liczy – stwierdził Abdul-Jabbar. – Powodem, dla którego nie da się wyłonić prawdziwego GOAT-a jest taki, że każdy z koszykarzy gra w innych okolicznościach. Graliśmy na innych pozycjach, z innymi zawodnikami, trenerami i zasadami. Każdy zawodnik musi dostosować się do panujących warunków. Nie może być tylko jeden – dodał The Captain.
Dziś każdy mecz transmitowany jest w wysokiej jakości obrazu, a media towarzyszą zawodnikom wszędzie. Mamy media społecznościowe i nic nie jest w stanie umknąć uwadze kibiców. Wiemy o każdym znakomitym występie, ale wiemy też o każdej porażce i niepowodzeniu.
Przy wyborze GOAT (najlepszego w historii) często kierujemy się osobistymi doświadczeniami. Dla osób, które w latach 90-tych były nastolatkami i wychowały się na Chicago Bulls i Michaelu Jordanie, pierwsza myśl będzie oczywista.
Inaczej mogą na to patrzeć obecni 20-latkowie, którzy Jordana pamiętają jako emeryta z Wizards, albo widzieli go tylko na archiwalnych nagraniach. Nie ekscytowali się finałami Bulls – Suns czy Bulls – Jazz. Nieprzespane noce, które powodowały potem wypieki na twarzy, mogą im się kojarzyć z Los Angeles Lakers lub San Antonio Spurs, albo nawet z tymi późniejszymi te późniejsze z udziałem Miami Heat, Cleveland Cavaliers i Golden State Warriors.
Wydaje się więc, że taka ocena będzie zawsze subiektywna, a kluczem przy wyborze będą emocje i wspomnienia.
Do kryteriów przy wyborze najlepszego koszykarza w historii może być też brane pod uwagę to, co legendy NBA zrobiły dla całej dyscypliny, jaki miały wpływ na jej rozwój oraz to, co zrobiły poza parkietem.
Ale nawet jeśli Michael Jordan wzniósł NBA na inny poziom, to czy nie można tego samego powiedzieć o LeBronie Jamesie lub Stephie Currym? Ich wpływ na rozwój koszykówki, na zmianę stylu gry, też jest nie do przecenienia.
Może zatem Kareem Abdul-Jabbar ma rację i ktoś taki, jak GOAT (najlepszy w historii) nie istnieje, bo każda z legend NBA miała wpływ na koszykówkę w czasie kiedy w nią grała?
To jak? Czy jesteście w stanie wskazać tego jednego, najlepszego koszykarza w historii?
A może każda z legend NBA zasługuje na uznanie i należy kilkunastu, a może nawet kilkudziesięciu zawodników ustawić w jednym rzędzie – bez ocen, bez zastanawiania się kto był lepszy, bo każdy z nich był wybitny w swoim czasie?