Nie dość, że Milwaukee Bucks zmagają się z nieobecnością Giannisa Antetokounmpo, status Khrisa Middletona przed meczem numer 3 był niepewny, to jeszcze uraz dotknął Damiana Lillarda. Bucks przegrywają z Pacers 1-2 i są w coraz trudniejszej sytuacji.
Bucks mimo wyższego rozstawienia przed play-off nie wyszli do serii z Indiana Pacers jako faworyci. Wszystko przez nieobecność Giannisa Antetokounmpo. Dodatkowo przed meczem numer trzy nie wiadomo było czy zagra Khris Middleton, ale ostatecznie wyszedł na boisko, rzucił 42 punkty i w pojedynkę zaciągnął drużynę do dogrywki, ostatecznie przegranej. A pod koniec czwartej kwarty na domiar złego kontuzję ścięgna Achillesa pogłębił Damian Lillard, przez co w dogrywce był tylko statystą.
W całym meczu Dame rzucił 28 punktów, ale trafił tylko 6 z 20 rzutów z gry, a w dodatkowych 5 minutach gry nie oddał nawet rzutu. Powiedział trenerowi, że chce zostać na boisku jako przynęta odciągająca uwagę od Middletona i to podziałało, bo skrzydłowy trafił najpierw rzut doprowadzający do dogrywki, a w niej ponownie rzut na remis na kilka sekund przed jej końcem.
– Chciałem być na parkiecie na wszelki wypadek, gdyby pojawiła się jakakolwiek okazja, żebym mógł pomóc.
W wywiadzie pomeczowym przyznał, że doskwiera mu ścięgno Achillesa już od meczu zamknięcia sezonu zasadniczego przeciwko Orlando Magic. Jak sam powiedział jest to uraz, z którym nie za wiele można zrobić, a już na pewno nie w ciągu 48 godzin, które dzielą mecz numer 3 od meczu numer 4, który zostanie rozegrany w niedzielę.
Lillard miał sporo szczęścia już w pierwszej kwarcie. Pascal Siakam wylądował na jego stopie, po czym Dame doznał urazu lewego kolana. Przez chwilę nie podnosił się z boiska, udał się nawet do szatni, ale wrócił na boisko. Nie wiadomo jednak czy na mecz numer 4 będzie gotowy. Podobnie ma się sytuacja z Giannisem Antetokounmpo.
– Giannis wróci do treningów tylko jeśli będzie zdrowy, a nasze wyniki nie będą miały na to żadnego wpływu. Nie będziemy nikogo pospieszać. To jest zbyt niebezpieczne. – zakończył Doc Rivers.