Miał mieć sporą rolę w zespole, ale ostatecznie nie zagrał w poprzednich rozgrywkach ani jednego spotkania. Teraz jednak Kendrick Nunn jest coraz bliżej powrotu do gry, a fani Los Angeles Lakers mają nadzieję, że obrońca rzeczywiście uporał się z kłopotami zdrowotnymi, dzięki czemu zrobi różnicę na plus i okaże się istotną częścią rotacji Darvina Hama.
Nie tak wyobrażali sobie tę współpracę zarówno Los Angeles Lakers, jak i sam Kendrick Nunn, gdy strony porozumiały się ubiegłego lata w sprawie kontraktu. Lakers wykorzystali wtedy wyjątek mid-level, by podpisać umowę z Nunnem, mając nadzieję, że 27-latek okaże się cennym wzmocnieniem. Ostatecznie jednak nic z tego nie wyszło, bo przez problemy zdrowotne zawodnik stracił calutki sezon NBA i tak naprawdę wciąż czeka na swój debiut w koszulce Lakers (zdążył zagrać tylko w preseason).
On sam zapowiada, że jest już w 100 procentach zdrowy i gotowy, by pomóc LAL w przyszłym sezonie, natomiast wciąż musi jeszcze pokonać kilka ważnych szczebli w rehabilitacji kontuzjowanej kostki, zanim wróci do normalnych treningów. W tej chwili nie został on jeszcze dopuszczony do gry 5-na-5, tak więc nie jest jeszcze w stanie normalnie ćwiczyć. Pozostaje jednak blisko Lakers, a w ostatnim czasie brał udział w treningach m.in. z młodymi graczami zespołu.
Wszystko wskazuje na to, że będzie w pełni gotów na start obozu przygotowawczego, a to byłaby świetna wiadomość dla Lakers. Bo jeśli wszystko dobrze pójdzie, to ekipa z Miasta Aniołów wreszcie będzie mogła skorzystać z jego umiejętności. Nunn wypłynął na szerokie wody w barwach Miami Heat, w których barwach rozegrał dwa solidne sezony, notując w nich średnio 15.0 punktów, 3.2 zbiórek oraz 2.6 asyst na mecz przy 46-procentowej skuteczności z gry oraz 36-procentowej skuteczności trójek w 123 spotkaniach fazy zasadniczej.
Czy widziałeś już najnowszy podcast PROBASKET Live?