To była bardzo gorąca noc. LeBron został najmłodszym koszykarzem i historii, któremu udało się zdobyć 28,000 tys. punktów, a Gregg Popovich pobił rekord zwycięstw w swojej trenerskiej karierze.
Zwycięstwo Cleveland Cavaliers nad New York Knicks nie było tylko zwycięstwem drużyny. LeBron James oprócz tego, że rozegrał bardzo dobre spotkanie, to po raz kolejny zapisał się w księdze rekordów NBA. Król z Cleveland dobił swój dorobek punktowy do 28 tysięcy oczek i tym samym został najmłodszym zawodnikiem, który tego dokonał.
Można śmiało powiedzieć, że to spotkanie należało do Jamesa, który nie dosyć, że świetnie wywiązywał się ze swoich strzeleckich obowiązków, to na dodatek po części zastępował rozgrywającego. Łącznie zawodnik zanotował 32 punkt i aż 10 asyst. Świetnie spisywał się także w obronie, nie dając dużego pola manewru Anthony’emu. Jednak wszystkie zdobycze punktowe przyćmił jeden z większych sukcesów w jego karierze. Nazwisko Króla, znalazło się na liście najlepszych strzelców w historii całej ligi, co więcej dokonał tego jako najmłodszy zawodnik.
Jednak tej nocy powody do świętowania miał nie tylko LeBron, ale również trener Spurs – Gregg Popovich, który odniósł 1128 zwycięstwo ligowe w karierze trenerskiej. Tym samym wyprzedził Jerry’ego Sloana, byłego szkoleniowca Utah Jazz.
Swoją karierę w NBA rozpoczynał jako asystent w Spurs w latach 1988-1992, wcześniej pracował dla Golden State Warriors w latach 1992-1994. A Dwie dekady później Popovich stał się pięciokrotnym mistrzem NBA i trzykrotnym zdobywcą tytułu NBA Coach of the Year.