Głośno komentowana decyzja Quina Snydera o pożegnaniu się z Utah Jazz rozpoczęła nowy rozdział jego kariery. Jak informują amerykańskie media, głośno mówi się, że trener już za rok może zastąpić Gregga Popovicha i przejąć stery w San Antonio Spurs.
– Trzymałbym się koncepcji, że Pop poprowadzi Spurs jeszcze przynajmniej przez jeden sezon. Wciąż widać, jak bardzo kocha i potrzebuje być z zawodnikami, na hali, na treningach – informował kilka miesięcy temu Marc Stein. Od tego czasu sytuacja niewiele się zmieniła, a dywagacje na temat przejścia Popa na trenerską emeryturę ucichły. Wiadomo jednak, że w najbliższych latach zmiana na stanowisku pierwszego premiera Spurs jest nieuchronna, zatem klub z pewnością rozgląda się za nowym kandydatem.
Nie ma wątpliwości, że ktokolwiek ma objąć posadę po Popovichu, powinien pochodzić ze środowiska Spurs. Musi być to trener dobrze znany Popowi, którego etyka pracy nie będzie mocno różnić się od tej, prezentowanej w klubie w poprzednich latach. Snyder współpracował z najbardziej zwycięskim szkoleniowcem NBA w młodości, za sprawą krótkiej przygody z Austin Spurs.
Ze względu na jeszcze rok obowiązywania obecnej umowy Snydera z Jazz, klub może zablokować trenerowi możliwość angażu w innej drużynie w przyszłym sezonie. Nie wykluczone zatem, że szkoleniowiec będzie do rocznej przerwy od koszykówki na najwyższym poziomie, po czym obejmie posadę w Spurs. Jak informuje Jake Fischer z Bleacher Report, takie przekonanie głośno przewija się w ligowych kuluarach.
Na pożegnalnej konferencji prasowej w Salt Lake City, zapytany o przyszłość Snyder odpowiedział, że przez natłok myśli dotyczących upuszczenia Jazz nie miał jeszcze czasu zastanowić się nad swoją dalszą ścieżką.