Jeszcze kilka lat temu Ben Simmons był uważany za jednego z najbardziej utalentowanych graczy młodego pokolenia w NBA. Na początku zawodowej kariery eksperci wskazywali na mankamenty w grze Australijczyka, ale wszystko to było przykrywane jego umiejętnościami gry w obronie i smykałce do rozgrywania. Teraz wiele wskazuje na to, że nikt nie chce zapłacić czegokolwiek w zamian za rozgrywającego Brooklyn Nets.
W pierwszych czterech latach kariery Ben Simmons osiąga średnie na poziomie 15,9 punktu, 8,1 zbiórki, 7,7 asysty i 1,7 przechwytu. Od początku mówiono o nim, jako o świetnym obrońcy i rozgrywającym, a stylem gry miał przypominać samego LeBrona Jamesa. Wszystko wskazuje na to, że były numer jeden draftu ma zerową wartość transferową w całej NBA.
Bobby Marks z ESPN powiedział w programie „Keyshawn, JWill & Max”, że Simmons nie ma w tej chwili wartości, która pozwoliłaby na oddanie go w wymianie. Dziennikarz zaznaczył także, że Brooklyn Nets więcej otrzymają za Kevina Duranta latem, niż w ostatnich dniach okienka transferowego, które zamyka się 9 lutego. O ile zespół z Nowego Jorku będzie chciał pozbyć się najlepszego zawodnika w składzie. Takie plotki krążą od momentu, gdy z klubem pożegnał się Kyrie Irving.
Przykro patrzeć, w jakim kierunku zmierza kariera Simmonsa, a jego wartość ucierpiała najbardziej przez sposób, w jaki rozstał się z Philadelphia 76ers, którzy wybrali go z pierwszym numerem draftu w 2016 r. W sezonie 2021/2022 nie rozegrał dla byłej drużyny ani jednego spotkania. Ostatni występ w barwach Sixers zanotował w przegranych półfinałach Konferencji Wschodniej przeciwko Atlanta Hawks w 2021 r.
W trwających rozgrywkach trzykrotny uczestnik meczu gwiazd osiąga średnio 7,4 punktu, 6,5 zbiórki i 6,4 asysty na mecz, trafiając 55,6 proc. rzutów z gry. To dość solidne numerki, ale nie dla kogoś, kto w 2018 r. został wybrany najlepszym debiutantem sezonu regularnego, a ponadto doczekał się dwóch wyborów do najlepszych defensywnych piątek rozgrywek regularnych.
Dzięki transferowi Irvinga do Dallas Mavericks Simmons będzie miał teraz okazję na przejęcie większej roli w ofensywie. Z bilansem 33-21 Nets okupują aktualnie 5. miejsce w tabeli Konferencji Wschodniej. Ból głowy władz nowojorskiej drużyny to nie tylko forma Simmonsa, ale także kontuzja kolana Duranta.
***