Najprawdopodobniej bez Ja Moranta będą musieli sobie radzić w poniedziałek koszykarze Memphis Grizzlies w czwartym meczu serii z Golden State Warriors (start o godz. 4:00 czasu polskiego w nocy z poniedziałku na wtorek). Takie informacje przekazał trener Tyler Jenkins, według którego jest „bardzo duża szansa”, że młodemu rozgrywającemu nie pozwoli wystąpić kontuzja kolana.
Czy Memphis Grizzlies stać na zwycięstwo z Golden State Warriors bez Ja Moranta? – Nie mają zbyt wielkich szans – twierdził po trzecim meczu Jalen Rose na antenie SportsCenter. Wtedy nie było jeszcze wiadomo, czy Morant zagra, ale w niedzielę trener Tyler Jenkins potwierdził najgorsze obawy fanów Grizzlies. – Z tego co mi powiedziano, to jest spore prawdopodobieństwo, że nie wystąpi w poniedziałkowym spotkaniu – oznajmił szkoleniowiec Memphis.
Według Grizzlies do kontuzji doszło po tym, jak Jordan Poole pociągnął za kolano Moranta w jednej z akcji. NBA przyjrzała się jednak sprawie i nie widziała tam nic takiego, żeby ukarać zawodnika GSW. On sam po meczu mówił zresztą, że „nie jest tego typu graczem” i nie było jego intencją to, co się stało. Sytuacja była jednak mocno kontrowersyjna, a Morant po spotkaniu zatweetował – potem wpis usunął – że Poole „złamał niepisane reguły gry”.
Była to aluzja do słów Steve’a Kerra, który to samo zarzucił Dillonowi Brooksowi po jego faulu na Garym Paytonie II, po którym obrońca Warriors doznał złamania w łokciu. Brooks za to przewinienie został zresztą zawieszony na trzeci mecz serii – w poniedziałek wróci więc do gry. Fanom Grizzlies pozostaje liczyć, że drużyna Memphis pod nieobecność Moranta dodatkowo się zmobilizuje. Pocieszać może fakt, że w sezonie zasadniczym Misie wygrały 20 z 25 meczów bez swojej gwiazdy.