Giannis Antetokounmpo w końcu zrealizował swoją największą misję. Po kilku latach bezskutecznej walki o prymat, jego cierpliwość i lojalność zostały nagrodzone. Grak wraz z drużyną Milwaukee Bucks sięgnął po upragnione mistrzostwo NBA. Droga, jaką pokonał, by dojść na szczyt, budzi podziw i wielki szacunek.
W trakcie zeszłorocznych wakacji Giannis podjął jedną z najważniejszych życiowych decyzji. Kolejne pięć lat kariery postanowił spędzić w ekipie z Wisconsin. Kibice Bucks odetchnęli z ulgą, a rywale starający się o jego usługi musieli obejść się smakiem. Antetokounmpo postawił na lojalność, gdyż czuł, że długu wobec klubu z Milwaukee nie udało mu się jeszcze spłacić.
Droga Giannisa do mistrzostwa nie była usłana różami. Wielu kwestionowało jego koszykarski warsztat, inni podważali statuetki MVP, a kolejni nabijali się z playoffowych niepowodzeń. Gdy w minionym roku Bucks po raz kolejny zawiedli, wielu ekspertów wieszczyło przeprowadzkę Giannisa do innego klubu. Plotka goniła plotkę. Dziennikarze wysyłali go do Los Angeles, San Francisco, Nowego Jorku lub Miami. Grek postanowił zostać i za swoją lojalność dziś odebrał najwyższą nagrodę.
Dołączenie do superteamu nie wchodziło w grę. Giannis postawił na „mały rynek” i na myśl o naszpikowanych gwiazdami zespołach może się już tylko uśmiechać. W trakcie pomeczowej konferencji prasowej lider Milwaukee z nieukrywanym przekąsem nawiązał do tematu superteamów.
„Łatwo jest się przenieść i wygrać mistrzostwo gdzie indziej…Mógłbym pójść do superteamu, ale my postanowiliśmy swój cel osiągnąć w trudniejszy sposób i tak właśnie zrobiliśmy. Zrobiliśmy to, kur** zrobiliśmy to”.
Dla wielu gwiazd ligi łączenie sił w ramach jednego zespołu stało się w ostatnich latach bardzo atrakcyjne. Zaczęło się od trio James-Wade-Bosh w Miami, potem Durant zasilił duet Curry-Thompson w Golden State Warriors, a w ostatnich dwóch latach James połączył siły z Anthony Davisem w Lakers, Kawhi Leonard z Paulem Georgem w Clippers, a Kevin Durant z Kyrie Irvingiem (+James Harden) w Nets. Antetokounmpo na łatwiznę nie zamierzał iść. Do celu doszedł, mając u boku Khrisa Middletona, który podobnie jak on sam w każdym kolejnym sezonie notował progres. Romantyczny i oparty na ciężkiej pracy projekt Milwaukee udało się zwieńczyć sukcesem.
Sukces odniesiony w takim stylu jak zrobił to Giannis, smakuje z pewnością jeszcze lepiej. Lider Bucks ma wielkie powodu do satysfakcji i dumy. Być może przypadek Antetokounmpo zachęci inne zespoły do cierpliwego budowania zespołu. Bucks i Warriors są doskonałym przykładem na to, że początkiem drogi do sukcesu może być udany draft NBA.
- Dziś o godz. 21:00 zapraszamy na YouTube na kolejny PROBASKET LIVE. Michał Pacuda i Krzysztof Sendecki będą przez dwie godziny rozmawiać o NBA.
Wspieraj PROBASKET
- NBA: Doncic kolejną gwiazdą która odpocznie przez kontuzję
- NBA: Suns szykują fortunę dla Duranta. Gigantyczna inwestycja z nadzieją na mistrzostwo
- NBA: George z kolejną kontuzją, Embiid gasi pożar benzyną
- NBA: Khris Middleton jest gotowy. Dlaczego więc nie wraca?
- NBA: Bane chciał być jak Morant. Szkoda, że nie w pozytywnym sensie
- Buty Jordan za połowę ceny! 100 modeli w nowej, szybkiej wyprzedaży
- NBA: Koniec sezonu dla De’Anthony’ego Meltona
- Wyniki NBA: 41 punktów Giannisa, Knicks lepsi od Suns, porażka Sixers i kontuzja Paula George’a
- NBA: Stephen Curry zdradził, co go jeszcze trzyma na parkiecie
- NBA: Bez litości dla Goberta w Shaqtin’ A Fool! Spurs zapomnieli, że trzeba bronić. Wpadka trenera Miami