Nie da się ukryć, że jednym z głównych bohaterów Golden State Warriors w drugim meczu finałów był Draymond Green. To on od początku nadał ton grze Wojowników, wchodząc przy okazji do głowy zawodnikom Boston Celtics. Ci nie potrafili odpowiedzieć, choć po meczu zwracali uwagę, że Green powinien był wylecieć z boiska jeszcze w pierwszej połowie. Sędziowie zdecydowali jednak inaczej.

Już w pierwszej akcji spotkania Draymond Green pokazał Boston Celtics, że to nie będzie łatwa przeprawa w drugim meczu finałów NBA. Skrzydłowy GSW wymusił bowiem rzut sędziowski, a w kolejnych minutach wciąż dawał się Celtom we znaki. Ścierał się z Grantem Williamsem, denerwował Jaysona Tatuma i siłował się z Alem Horfordem. Już w pierwszej kwarcie otrzymał przewinienie techniczne, ale jego intensywność spowodowała, że Warriors niemal od samego początku meczu przeciągali Celtics przez błoto.

Green jest specjalistą w tego typu gierkach. – Zagrali dużo bardziej intensywnie, a my czekaliśmy aż ktoś nas uratuje z opresji, ale w ich hali to się po prostu nie stanie – stwierdził po meczu Jaylen Brown, który świetnie zaczął niedzielne spotkanie, ale po pierwszej kwarcie spudłował 10 z 11 rzutów w kolejnych trzech odsłonach. Obrońca Celtów wpadł też w problemy z faulami, gdy sędziowie odgwizdali mu kontrowersyjne przewinienie na Garym Paytonie II.

Kontrowersje pojawiły się także pod koniec drugiej kwarty, gdy Brown został sfaulowany przy próbie rzutu za trzy punkty przez Greena. Obaj zawodnicy się przewrócili, a nogi Draymonda wylądowały na skrzydłowym Celtics. Między graczami doszło do sprzeczki, której efektem mogło być podwójne przewinienie techniczne. Tak się jednak nie stało. – Zasłużyłem na inne traktowanie u sędziów – stwierdził po meczu Green, potwierdzając w ten sposób, że arbitrzy wzięli pod uwagę fakt, że podwójny faul techniczny w tej sytuacji oznaczałaby wyrzucenie 32-latka z parkietu.

Jak po wszystkim tłumaczył Brown, bostońska ekipa powinna była się tego spodziewać. – Taki jest właśnie Draymond. Zrobi wszystko, by wygrać. Żadne zaskoczenie. Zagrał bardziej fizycznie, by nas powstrzymać i teraz my musimy zrobić to samo – oznajmił skrzydłowy Celtów. To się Bostończykom w niedzielę nie udało, gdyż po zmianie stron podopieczni trenera Ime Udoki dalej walczyli nie tylko z Warriors, ale też z sędziami oraz samym sobą, popełniając mnóstwo błędów (łącznie w całym meczu mieli 18 strat).

W środę w trzecim meczu finałów na gierki Greena już nie będą mogli się nabrać. Seria przenosi się teraz bowiem do Bostonu – trzeci pojedynek między Celtics a Warriors w nocy ze środy na czwartek o godz. 3:00 czasu polskiego.

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep Nike
  • Albo SK STORE, czyli dawny Sklep Koszykarza
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Ogromne wyprzedaże znajdziesz też w sklepie HalfPrice
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna


  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    2 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments